Ogłoszenie

Vatt'ghern pod przeniesiony! Znajdziesz nas teraz tutaj

---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ----------------------------------------------------

#1 2014-12-08 19:13:20

Licho

Okruch Lodu

Miano: Alsvid
Rasa: człowiek
Wiek: 20 — 25

Czerwona Dzielnica

http://oi57.tinypic.com/9ss3zr.jpg



W tych dzielnicach północnych miast, gdzie trudem jest zaspokojenie ludzkich potrzeb znacznie bardziej prymitywnych, niźli utrzymanie higieny swojej oraz swego otoczenia, zwykł panować smród trudny do wyobrażenia sobie przez mieszkańców odmalowanych kamienic i zdobionych kwieciem bulwarów. Nigdzie zaś ten smród nie bywa bardziej dotkliwy, niż wśród chałup biedoty oraz zepchniętych do getta, ubogich i prześladowanych nieludzi. Novigrad nie uchodzi tym przykrym schematom, a przy olbrzymich rozmiarach miasta, równie olbrzymia jest skala ubóstwa panującego w jego niesławnych zakamarkach. Skrzętnie kryje się je cieniem wypacykowanych uliczek Nowego Miasta czy podniosłością świątyń oraz brukowanych placów w Dzielnicy Klasztornej. By nie pozostawić jego mieszkańcom żadnych wątpliwości, co do ich miejsca w grodzie — piętnuje. Od wiszących wszędy czerwonych latarni wzięto okrutne przezwisko okolicy.

Im głębiej od stojącej na forpoczcie społecznego rozkładu karczmy „Pod Pręgierzem”, tym gorzej wyglądają ulice oraz mijane domostwa. Z zabytkowych budynków w tej części miasta ostały się rudery porośnięte chwastem lub osmalone zgliszcza — bezdomni żebracy w jesienne i zimowe mrozy regularnie podpalają opuszczone budynki, usiłując się ogrzać. Niekiedy dochodzi do pożarów, które pochłaniają jeszcze ostałe się domostwa, wysyłając kolejne rodziny na ulice. Przedstawiciele władz oraz straży ograniczają swoje interwencje jedynie do zapobiegania pożogom, które strawić mogłyby całą dzielnicę i rozprzestrzenić się na pozostałe części miasta. Mieszkania biedoty to ruina — ich właśni mieszkańcy o nie nie dbają. Jedyną od nich odmianą są opustoszałe cekhauzy, speluny zamknięte po bankructwie oraz najplugawsze burdele, które tak długo stawały się przyczynkiem wybuchów kolejnych epidemii, póki ich nie pozabijano deskami. Zarazy, mimo to, dotrzymują tu ludności towarzystwa każdego dnia. Nieliczne stragany z żarciem, o którego pochodzenie lepiej nie pytać dla spokoju sumienia, wyczerpane studnie, rynsztoki i ulice z błota, gnoju oraz szczyn… Nawet Wieczny Ogień zdał się zapomnieć o novigradzkiej bohemie.

Jedynymi, którzy mogą poskarżyć się na los gorszy gorszy, niźli najubożsi ludzie, są najubożsi nieludzie. Pospychani do najpaskudniejszych z paskudnych ruder, tłoczeni niczym bydło po kilka rodzin w rozpadającej się izbie, zmuszani do porzucenia wszystkiego, co ich tradycją lub kulturą, by przetrwać. Jeśli na chwilę nie muszą martwić się o pożywienie oraz wodę, oraz choroby, to każdy dzień jest tym, w którym wybuchnąć może pogrom albo bliska osoba zostać zlinczowana, bo koso spojrzała się na ludzkiego sąsiada. Czymże wszakże ludzka biedota ma odróżniać się od nieludzkiej? Od ostroucha, który też głoduje, krasnoluda, którego również zmaga brak szans na lepszą przyszłość i beznadzieja? Cóż, nieludzi można wieszać i mordować…


http://i.imgur.com/oSvPbdj.png
Dhu Feain, moen Feain... | Karta Postaci  | Monety: 50

Offline

 

#2 2015-03-24 09:54:06

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Czerwona Dzielnica

Przez większość drogi dziewczynie nie zamykały się usta. Mówiła o tym, jak poznała Makrema, jak zabolała ją jego śmierć, i że ma na imię Mirt. W swojej opowieści poświęciła sporo czasu mężczyźnie, który przyniósł jej smutne wieści. Dokładnie opisał koniec życia elfa. A ona chciała się zemścić na kimś, kto bez powodu na środku placyku za fakt bycia innej rasy skazywał na ostateczność. W miarę swojej opowieści, a raczej zbliżania się do Czerwonej Dzielnicy jej twarz robiła się coraz bardziej purpurowa. Aż wreszcie nie wytrzymała, spuściła oczy i zamilkła skrępowana. Koszyk podskakiwał w jej dłoni w rytmie kroków.

Im bliżej znajdowali się paskudniejszej części miasta, tym Mirt bardziej się garbiła i coraz intensywniej wpatrywała w ziemię. Niechętnie też odpowiadała na wszelkie pozdrowienia obdartusów i brudasów, ale także podobnych jej nieludzi. Zadbanych choć biednych. Wreszcie otworzyła drzwi jednego z domów, które zaskrzypiały głośno. W środku było ciemno i duszno. Kręciło się tam więcej osób niż w niejednej karczmie. Izba podzielona była kotarami i sznurami, które zajmowały największą jej część. Gdzieniegdzie powieszono na nich pranie. Mirt skinęła leciutko głową do kilku osób i pospieszyła do schodów, którymi zeszła do piwnicy. Podziemie wyglądało podobnie, jak izba, którą dopiero opuścili. Podzielone ne części, w każdej krasnolud, elf, mieszaniec, zniszczone taborety, rozpadające się meble. Kobieta podeszła do zniszczonej, stęchłej kotary, którą pospiesznie rozchyliła wpuszczając Carvira do środka. Wnętrze było bardzo niewielkie. Brak okien rekompensowała świeca, jedna z bardzo wielu. Ich zapach zwyciężał nawet ze smrodem niemytych ciał. W kącie stał siennik, obok niego taboret, pod ścianą malutka szafka, na której stała miska. W misce było mydło.

- To tu mieszkam - wymamrotała. Nie patrząc na gościa wskazała mu jedyne krzesło, sama skierowała się do szafki, z której wyjęła jakiś pakunek. Usiadła na sienniku i szybko go rozpakowała. Była to malutka, drewniana skrzyneczka.

- To to dał mi Makrem przed wyjazdem. - W jej głosie brzmiały wstyd i skrępowanie. - W środku jest klucz, nie wiem do czego. To prawdopodobnie Makrem wyjaśnił w liście. Tylko... Tylko, że ten list zamókł i nic nie widać.

Wręczyła Carvirovi kawałek papieru. Zapisane na nim słowa były ledwo czytelne. Widać było, że kiedyś układały się one w wiersz, teraz jednak odczytać można było jedynie kilka początkowych liter z każdej linijki. Co więcej, nie zostały napisane we wspólnym, a w Starszej Mowie.

- Nie umiem czytać, ale pewnie i tak bym nie zrozumiała, nie znam tego języka. A co do tego tekstu, to wiem, z kim mógłbyś porozmawiać. Ale możesz też znaleźć kogoś na swoją rękę, co pewnie będzie prostsze.

Spojrzała na niego z wyczekiwaniem. Siedząc na sienniku z podkulonymi nogami wyglądała bardziej na dziecko niż dorosłą kobietę.

Offline

 

#3 2016-09-06 03:18:22

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Czerwona Dzielnica

Belle musiała przyznać się do jednego - zabłądziła. Była w Novigradzie pierwszy raz i nie miała najmniejszego pojęcia, którędy trafić do jakiegoś godnego miejsca noclegowego. Przez całą drogę do miasta była przekonana, że rodzina Marcela ją ugości, tymczasem dostała pełną sakiewkę i jasną sugestię, ze ma się tam więcej nie pokazywać. Pięknie. Teraz sobie chodziła po uliczkach, szukając jakiejś tawerny, która nie wyglądałaby jak ostatnia melina. Na próżno. Elfka żałowała, że nawet przez myśl nie przeszło, iż może się znaleźć w takiej sytuacji, bowiem dokładnie by wypytała Marcela o tutejsze noclegownie, czy chociaż plan miasta. Tymczasem jednak błąkała się po omacku, z coraz większym lękiem spoglądając na niebo, z którego już dawno zniknęło słonce, i które coraz dobitniej jej oświadczało, że jej sytuacja robi się dość kiepska.

Głosy były wszędzie. Mimo iż zapadła noc, miasto nadal żyło, co dość negatywnie odbijało się na zmysłach Belle. Słowa z pobliskich domów mieszały się ze sobą, zwyczajne rozmowy, kłótnie, obok śmiechu był płacz, pijaństwo przeplatane z powagą rozmów o interesach. Dziewczyna cieszyła się, że na ulicach nie było już ludzi. Owszem, nie było to zbyt bezpieczne, ale przynajmniej hałasy były tłumione przez ściany budynków, co czyniło je bardziej znośnymi. No, przynajmniej większość z nich, bo elfkę aż zemdliło, kiedy mijała miejsce o nazwie Passiflora. Wzdrygnęła się nieco, potrząsnęła głową, jakby to mogło jej pomóc w odpędzeniu nachalnych dźwięków, po czym skierowała swe kroki byle dalej stamtąd, starając się nie myśleć o tym, co się dzieje w burdelu za jej plecami.

Przeszła może kilka kroków, gdy nagle ktoś złapał ja za ramię i szarpnął w tył. Grzmotnęła plecami o ścianę jakiegoś domu i dopiero wtedy zorientowała się, co się dzieje. Przed nią stali trzej mężczyźni. Pijani. Może nie tak zupełnie w sztok, ale czuć było od nich silny zapach gorzałki, a i miny nie świadczyły o zbytniej trzeźwości. Coś mówili, jednak zanim Belle zdążyła się skupić na wypowiadanych przez nich słowach, stojący najbliżej człowiek wyciągnął w jej stronę spoconą rękę.

- PRECZ! - krzyknęła, kiedy zrozumiała, że jej sytuacja zrobiła się z lekka nieciekawa. Miała w dłoniach swój poręczny kijek, który towarzyszył jej jeszcze od gór Mahakamu, więc gwałtownie dźgnęła nim natręta w twarz. Skutecznie. Facet zawył jak pies i zatoczył się w tył, mocno trzymając się za nos, w który ugodziła złowieszcza broń dziewczyny. Początek miała dobry, jednak dwóch towarzyszy uszkodzonego delikwenta nie zniechęciło się tym malutkim pokazem siły. Już po chwili Belle straciła swoją dwumetrową broń, a do jej sukienki zaczęły dobierać się rozochocone łapska. Alarm. ALARM! Jak wyjść cało z takiej opresji...?


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#4 2016-09-06 16:39:23

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Czerwona Dzielnica

Od pamiętnej nocy w Rajzie, spotkania z Bestią i Niksą, minęło kilka dni. Dni, w których Szczur trzymał się nisko, starając się nie wychylać dupy. Kierował nim nie strach, a zdrowy rozsądek. Wolał oszczędzić problemów swoim konfratrom i przeczekać burzę. Co prawda wiedzieli oni o całym zajściu, w nieco innej formie niż to było naprawdę, nie było jednak sensu podejmować zbędnego ryzyka. Rana goiła się powoli i dobrze, przyprawiana odrobiną gorzałki podawanej doustnie. Tylko było kurewsko nudno. Miał może i czas, by pomyśleć o całym zajściu z WSI, ale monotonia go dobijała. Siedząc wciąż w czterech ścianach, Griffin rozważał nawet próbę nauki szczura w "martwego elfa" albo chociaż kości. Fortunnie dla temerczyka, czas zleciał szybciej niż sobie wmawiał. A ponieważ historia lubiła zataczać koło, skończyła się tam gdzie zaczęła. W Passiflorze.

Muszę się ogolić. Kurwa, miałem na to tyle czasu. - Skomentował w myślach swój zarost, oglądając się w lustrze. Który bezczelnie przekroczył dopuszczalne przez niego samego dwa centymetry długości. Szybkim ruchem dłoni poprawił bródkę i wyprostował się, rzucając krótkie spojrzenie w kierunku jednego z tutejszych szatniarzy, Radka. Raz jeszcze pożegnał go skinięciem głowy. Poprawił swój pas i opuścił lokal przez drzwi tuż obok zwierciadła.
Przyjemnie chłodne, wieczorne powietrze uderzyło łysą głowę, niosąc tak upragnione orzeźwienie. Energię, której człowiek potrzebuje po upojnym czasie między kształtami słodkiej Anette. Kierował się w stronę cisawej klaczy. Nim jednak Pas dotarł do swego konia, z krainy marzeń wytrącił go dziewczęcy krzyk i pijackie zawodzenie. Najpewniej znów jakiś palant nie chciał zapłacić panience za usługi. Nie pierwszyzna w kręgach ulicznej prostytucji. A skoro Szczur miał niegdyś swój udział w takowych, postanowił podać pomocną dłoń damie. Lub chociaż zobaczyć, co tam się wyprawia.

Griffin pojawił się w uliczce kilkanaście sekund później. Ocena sytuacji okazała się błędna. To byli klienci, nie klient. I nawet ich rozpoznał. Chujki były z Cidaris, gdzie zaciągnęły się na niewielki slup. Jego kapitan został aresztowany miesiąc temu, okręt skonfiskowany, a załoga rozpełzła się po mieście jak robactwo. Ci zdążyli dać się poznać przez częste nękanie dziewek. Zarówno tych na ulicy, jak i w Passiflorze. W lokalu jednak szybko byli eksmitowani.
Wkurwili go, przeginając teraz pałę totalnie. Scena była nad wyraz oczywista, nie pozostawiała żadnych złudzeń. Szczur nie lubił skurwysynów tego pokroju, zawsze zostawiając powód tejże nienawiści dla samego siebie. Jednak zawsze jasnym było, że takie zachowanie w jego obecności nie przejdzie. Ruszył wartko, zostawiając wyraźny ślad w ziemi. Dłonie skurczyły się w pięści, gotowe do użycia argumentów fizycznych.

Pojawił się tuż za zranionym w twarz Cidaryjczkiem. Jeden z kompanów odwrócił się od dziewuszki, zaskoczony nagłym najściem. Akurat by móc zaobserwować wspaniały moment lądowania prawego sierpowego Szczura na rannym. Rozległ się głośny plask, jakby uderzenie w coś pustego, i trafiony mężczyzna runął niczym kłoda prosto w błoto. Pech chciał, że tym razem nie była to zwykłe mordobicie w tawernie. Zdenerwowali Griffina. Bardzo go zdenerwowali. Reszta towarzystwa zrozumiała do tego czasu, że nie przyszedł tu by ustawić się w kolejce. Obaj puścili Belle, chcąc przejść do walki. Temerczyk nie zwlekał ani jednej zbędnej sekundy. Przeszedł dalej, chwytając najbliższego za głowę i nadgarstek. Z całej siły uderzył swoim celem o ścianę za jego plecami, rozpędzając się własnym ciałem. Otumanionego chłopka ściągnął za kark na kolano i potem dalej na glebę.
Krótki, intensywny ból dał znać o palącej, krwistej linii. Ciągnęła się od pachy prawie po sam łokieć Szczura. Adrenalina jednak buzowała już w żyłach, odciągając ból na drugi plan. To ostatni z trójki, ten najbardziej zorientowany. Widać nie w smak mu męski wpierdol, sięgnął więc po nóż i ciął nim żołdaka. Nie wiedział, jak bardzo go w tym momencie wkurwił.
- Nóż na mnie wyciągasz, kutasie? - ewidentnie temerski akcent zdawał się maskować jego złość. Brązowe oczy jednak krzyczały głośno, że teraz nienależy wchodzić mu w drogę.
Cidaryjczyk najwyraźniej nie posłuchał skrzętnie ukrytej porady w słowach Szczura. Ruszył znów naprzód, zamachując się swym ostrzem po szerokim łuku. Temerczyk był już przygotowany. Uchylił się od ciosu, skracając dystans, i chwycił nadgarstek napastnika. Obrócił go o prawie 360 stopni, wyginając do tyłu aż puści nóż. Puścił, dokładnie w momencie, w którym kolano wylądowało na jego brzuchu. Po kolejnym upadł na kolana, dając Griffinowi założenia dźwigni na trzymaną rękę. Jego noga nacisnęła łokieć, z którego rozległ się cichy trzask po chwili. Niedoszły nożownik zawył w bólu, odwołując się do swoich przodków, godności człowieka oraz matki Szczura.
Reszcie cidaryjskiej kompanii udało się zebrać do kupy. Wciąż nie mogąc ustać prosto, przyćmieni przez ból, przyjęli z goła inną taktykę. Chwycili leżącego za nogi i pociągnęli, wyrywając dzielnego kumpla z uścisku temerskiego wojaka. Spowodowali też kupę bólu nożownikowi, ale nie to było ważne. Głównym założeniem ich planu była ucieczka. Więc zaczęli spierdalać.

W pierwszej sekundzie Griffin wyrwał się za nimi, chcąc wbić im do głowy nieco kultury. Stanął jednak po pierwszym kroku, przypominając sobie o prawdziwej ofierze całego zejścia. Z zaskoczeniem przyjrzał sie dziewczynie, która bez najmniejszych wątpliwości nie była kobietą pracującą w najstarszym zawodzie świata. Delikatne, dziewczęce rysy twarzy. Smukłe kształty ukryte pod prostą suknią. I te oczy. Zjawiskowe oczy. Ich wyjątkowa kompozycja sprawiła, że Szczur pozwolił sobie na sekundę kontemplacji. Przystąpił do niej krok bliżej, opuszczając ręce wzdłuż ciała. Kilka kropel krwi momentalnie spadło na grunt. Poczuł ponownie powracający ból, krzywiąc się przy tym nieznacznie.
- Banda skurwysynów, co? - Chciał się uśmiechnąć, ale nie wyszło. Wyszedł za to syk bólu, który rósł z każdą chwilą. - Cała jesteś, ptaszyno?

Ostatnio edytowany przez Szczur (2016-09-07 04:07:21)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#5 2016-09-07 01:39:40

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Czerwona Dzielnica

Belle nie miała najmniejszych szans w starciu z dwoma rosłymi mężczyznami. Była tylko drobną dziewczynką, która straciła nawet swój bukowy kijek, której ręce unieruchomiono i która nie miała nawet teoretycznej wiedzy o samoobronie. A jednak nie zaczęła krzyczeć, nie rozpłakała się, nie spanikowała. Wiedziała, że wyjątkowo czułym miejscem dla mężczyzn jest krocze, więc jak ten po lewej się odpowiednio przekręci i jeśli ona zdoła kopnąć wystarczająco wysoko...

Jej pełne skupienia milczenie i wnikliwa analiza sytuacji zostały przerwane przez łysego jegomościa, który zdaje się miał inne pojęcie na temat ulicznego savoire-vivre'u niż dżentelmeni poznani przez Belle chwilę wcześniej. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, przybysz popisał się pięknym lewym sierpowym, a następnie taranując jednego z napastników uwolnił dziewczynę z potrzasku. Elfka od razu skorzystała z okazji i gdy wybawca siłował się z nożownikiem, ona podniosła swój kij i grzmotnęła nim przez łeb chłopaka, który zaczął się już podnosić z ziemi. Chciała udzielić się w walce jeszcze w jakiś sposób, ale wtedy rozległ się odgłos łamanej kości i skowyt poszkodowanego na kilkanaście ładnych sekund ogłuszyło ją totalnie. W odruchu upuściła prowizoryczną broń i chwyciła się za uszy, by chociaż odrobinę stłumić rozsadzający czaszkę hałas.

Kiedy otępienie minęło i Belle otworzyła zaciskane jeszcze przed sekundą oczy, okazało się, że napastnicy zniknęli. Dziewczyna wlepiła spojrzenie w stojącego przed nią mężczyznę i przez chwilę gapiła się na niego, nie zdając sobie sprawy iż również on gapi się na nią. Ostatecznie trwało to jednak bardzo krótko, mięśniak postąpił krok naprzód, a elfka straciła pewność, czy właściwie powinna z nim porozmawiać, czy tez stanowił on kolejne zagrożenie, przed którym warto by było uciekać. I wtedy on się odezwał.

Słowa, choć mogły być warte odrobinę skupienia, zupełnie uleciały uwadze Belleteyn. Szatynka dostrzegła kapiącą na ziemię krew, co jednoznacznie określało konieczność udzielenia pomocy. Oparła kijek o ścianę domu, ze skupieniem wymalowanym na twarzy popatrzyła mężczyźnie w oczy i powiedziała:

- Krwawisz.

Mało odkrywczy tekst, którym uraczyła swojego wybawcę, ani trochę nie zdradzał jej nastawienia do całej sprawy. Jej umysł równie dobrze mógł krzyczeć "Mój cny bohater!" jak też "Dałabym radę, frajerze!", a jej twarz nie zdradziłaby nic. Pojawiła się natomiast wola współpracy.

- Mogę spojrzeć? Znam się na tym - powiedziała rzeczowo dziewczyna, bo czym wbiła wyczekujące spojrzenie w rozmówcę.


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#6 2016-09-08 00:55:43

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Czerwona Dzielnica

Zaimponowała mu. Sam fakt, że zachowała zimną krew był czymś. Takim opanowaniem wykazywały się jedynie doświadczone dziwki. Reszta najczęściej szarpała się, piszczała i wrzeszczała, wzywając Wieczny Ogień i straż miejską od czasu do czasu. Młoda dama nie wyglądała ani na jedną, ani na drugą. I jeszcze utrzymała na glebie jednego z nich. Zuch dziewczyna. Dziewczyna, bo ile ona mogła mieć lat? Nie dałbym więcej niż dwadzieścia. Odpowiedział w sobie myślach. Jej smukła sylwetka i ubiór też nie wskazywały na żadne konotacje z bardziej bojową profesją.

Największe wrażenie wyrwało na nim dopiero zachowanie po uprzejmiej wymianie argumentów z Cidaryjczykami. Ptaszyna odłożyła na bok własne troski, chcąc udzielić pomocy. Przynajmniej w jego mniemaniu. Jednakowoż w odbiorze jej zachowania przez Szczura, rozpoznał on tak dobrze znaną mu cechę, której posiadaczem bez wątpienia był on sam i jego kompani. Poza tym, zawsze miło widzieć ludzkie odruchy w tym smutnym jak pizda mieście.

- To nic takiego... - zaczął, milknąc po chwili. Nie, żeby zgrywał twardziela. Czy też się zawstydził. Jedynie... Te oczy.

Jej oczy naprawdę były wyjątkowe. Ogromne, głębokie. Piękne. Coś sprawiało, że człowiek chciał się w nich zatracić. Być może naturalna iskra lub to niezwykłe połączenie. Szczur był jednocześnie na swój sposób zauroczony, ale i ciekawy. Kiedyś pił z jednym biegłym w medycynie. Doctor honoris causa, profesor nadzwyczajny et cetera, et cetera, wspomniał mu o przypadkach różnokolorowych oczu. Hetero... Heteroseks... Heterocoś. Nigdy jednak nie widział takowych, a już szczególnie o intensywnym fiołkowym kolorze jak te. Pasowało do wszystko do słodkiej otoczki jej twarzy, jak nic innego. Tak delikatne rysy i duże oczy zdarzało mu się widzieć najczęściej u... Aen Seidhe. W tym momencie uderzył go fakt, że nawet mu to nie przeszkadza. Elfka, nie elfka, te oczy to ma świetne. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że znów gapi się na nią. Tym razem odrobinę za długo.

- Taaa, także tego. - chciał podnieść rękę w geście zażenowania, jednak ból w łokciu szybko wybił mu ten ruch z głowy. Westchnął głęboko, klnąc w myślach na sukinsyna który to zrobił. Wyciągnął rękę w kierunku Belli, wyprostowaną. Gambeson zdążył lekko przesiąknąć krwią. Gorzej wyglądała biała koszula, teraz ozdobiona przez kilka czerwony pręg po ściekającej krwi. - Damie się nie odmawia, prawda? Skoro się znasz.
Zresztą, co złego jest dać podotykać się tak uroczej dziewuszce? Jak za darmo to trza brać, nie wybrzydzać.

- Nie jesteś stąd, co? - zagaił, chcąc podtrzymać konwersację. - O tej porze to tu można znaleźć tylko dziwkę albo wpierdol. Nie wyglądasz jakbyś szukała którekolwiek z nich.

Ostatnio edytowany przez Szczur (2016-09-08 15:44:33)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#7 2016-09-08 18:54:58

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Czerwona Dzielnica

W pierwszej chwili zdawało jej się, że bez problemu zrozumiała jego wypowiedź. Nic mu nie jest, jasne. Już chciała coś odpowiedzieć, ale mężczyzna zaczął się w nią wpatrywać, zupełnie zbijając ją z tropu. Czyżby nie usłyszała wszystkiego? Powiedział coś więcej, może zadał pytanie? Ale jakie? Przecież była noc, rozmowy dobiegały zza ścian, a ona była skupiona, dlaczego nie wiedziała, o co mu chodziło?! Co za straszne, okropne, przytłaczające uczucie!

Stała tak chwilę, nie mając pojęcia, co zrobić, aż w końcu spuściła wzrok i zdecydowała się przyznać, że nie słyszała, co mówił. Zaczerpnęła powietrza i otworzyła usta, ale szybko zamknęła je znowu - człowiek ponownie przemówił. Belle stwierdziła, że skoro już przerwał niezręczną ciszę, to nie ma powodu się tłumaczyć. Wyraził zgodę na to, by zajęła się jego raną, do czego też niezwłocznie przeszła.

- Nie, nie jestem - potwierdziła jego przypuszczenia, uważnie przyglądając się ranie. - Szukałam noclegu w jakiejś gospodzie, ale jestem tu pierwszy raz i cóż. Nie orientuję się za dobrze w topografii Novigra... du...

Zmarszczyła brwi i urywając wypowiedź. Rana była gorsza, niż jej się początkowo wydawało i krwawiła naprawdę mocno. Elfka szybko zdjęła mężczyźnie rękawicę i sprawnie rozerwała do końca koszulę. Nie miała nawet jak założyć opaski uciskowej, bo cięcie szło aż od pachy. Podwinęła uszkodzony gambeson, po czym mając już pełen ogląd sytuacji uniosła swoją dłoń nad jego ramieniem i ledwie słyszalnym szeptem wypowiedziała zaklęcie, którego nauczył ją Okruch i które inicjowało działanie magii leczącej.

Belle poczuła, jak jej ciało ogarnia zmęczenie. Siły witalne, z których czerpała moc, okazały się wyjątkowo ubogie po wszystkich przygodach, które przeżyła w ciągu dnia.  W pobliżu nie wyczuła żadnego źródła, ale mężczyzna wymagał pomocy.

"To tylko mała ranka, dam radę. Poza tym on mi pomógł, nie mogę pozwolić, żeby na tym ucierpiał. Ależ jestem zmęczona... Ale już nie krwawi, już jest lepiej... Jeszcze tylko troszkę... Zaraz się zabliźni... Już tak malutko... Już..."

Elfka przeceniła swoje możliwości. Powieki ciążyły jej jak kamienie, utrzymanie dłoni nad raną zdawało sie graniczyć z cudem. Mimo wszystko do zadania podeszła dość ambicjonalnie, nie chcąc, by na ramieniu mężczyzny pozostał chociażby ślad. Jeszcze trochę, jeszcze kawałek, mimo iż mogła już odpuścić, ciągle było jej mało. Prawie osiągnęła swój cel. Skóra człowieka była naznaczona jedynie cienką, jasną kreską, lecz sama obecność blizny niezmiernie ją irytowała, aż w końcu... przekroczyła granicę.

"Już prawie koniec, już..."

Już nic nie było. Wzrok dziewczyny się rozmył, po czym całe jej ciało ogarnął bezwład i runęła w dół.


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#8 2016-09-08 23:38:23

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Czerwona Dzielnica

- Pierwszy raz, mówisz? Gorzej niż w opowieściach, co? Perła Północy. Dobre sobie. Smród jak wszędzie, czasem nawet większy. W każdym razie, jak szukasz noclegu i masz trochę grosza, to nie tutaj, ptaszyno. Na Twoim miejscu szukałbym... Ej no! To jest całkiem dobra koszula! - zareagował momentalnie na rozerwanie jego rękawa. Uspokoił się jednak od razu. W końcu dziewczyna mówiła, że się zna. Mogła by się też znać na szyciu. - Podtrzymał się na duchu po jakże dotkliwej stracie.

- Co ja mówiłem? A tak. - kontynuował swój monolog. - Jak masz trochę grosza przy duszy, to wybrałbym nocleg w Nowym Mieście. Tam nawet gówno nie śmierdzi, jak to mawiają niektórzy. Mógłbym... O?
Po raz kolejny przyszło mu rozdziawić gębę i wgapić się w dziewuszkę. Chociaż tym razem powodem było to, co owa panienka robiła. Czary. Ona jest czarodziejką? Chyba zwiała z Aretuzy, czy coś.
Pierwszy raz jego ktoś na nim czarował. Całe szczęście, że w dobrej intencji. Uczucie było dość osobliwe. Tak jakby mrowienie w około rozciętej tkanki. Tkanki, która na jego oczach zrosła się. Nawet po bliźnie nie było wkrótce śladu. Jedyną pozostałością było lekkie uczucie swędzenia w tym miejscu.

- O kurwa... To Ty umie... - Odezwał się po wszystkim. W trakcie rozmowy z młodą damulką nie było mu dane skończyć chyba żadnej wypowiedzi. Tym razem nawet nie narzekał, bowiem Ptaszyna runęła w dół jak kukiełka, kompletnie wyłączona. Szczurze ręce chwyciły bezwładne ciało prawie, że w ostatnim momencie. Temerczyk zastygł tak w pustej uliczce.
Zdziwiony rozejrzał się w lewo, prawo i znów dół, na nieprzytomną. Nie wiedząc co należy czynić z czarodziejką w tym stanie, powtórzył tę czynność jeszcze kilkukrotnie, główkując nad całym zajściem.
- Dobra ej. - przykląkł w końcu, z wyczuciem opierając Belle na kolanie, wciąż asekurując ramieniem. Sprawdził pierw oddech. Dycha. Znaczy się, zemdlała. - Obudź się, Ptaszyno. - wolną ręką poklepał obydwa policzki. - Łuuhuu. Jest tam kto?

Po kilku kolejnych próbach dał za wygraną. Odjechała kompletnie. Kaplica. Griffin wsadził zdjęta rękawice za swój pasek, chwycił dziewczynę oburącz i podniósł się wraz z nią. Nadal nie zdecydowawszy co dalej robić, ruszył wolnym krokiem w kierunku Piwoszki.
Pierwszą myślą było zostawić elfkę po prostu w Passiflorze. Uznał jednak, że to chybiony pomysł. Zostawić tak nieprzytomną dziewczynę w burdelu? Nieludzia? Nie wypadało. Żołnierski honor nie pozwalał zostawić tak panienki. Niby byli kwita - on uratował ją, ona zaleczyła ranę. Jeśli jednak dobrze to rozumiał, zrobiła to nie zważając na swoje samopoczucie, aż zemdlała. I wtedy Szczur postanowił zrobić coś głupiego, według jego standardów.
Chwilę szarpał się z wodzami Piwoszki. Ciężko jest odwiązać konia jedną ręką, trzymając kogoś na rękach. Nawet drobną osóbkę jak Belle. W końcu się udało. Upewnił się, że wodze leżą dobrze w dłoni, poprawił omdlałą pasażerkę. I nonszalancko drepnął się do domu. Meliny, która przyszło zajmować Pasom w Novigradzie.



Na miejscu nie było żadnego z pozostałych lokatorów. Cichy został w Passiflorze, a reszta miała "służbę w ambasadzie". Szczur odetchnął z ulgą i prawie parsknął śmiechem, gdy zrozumiał, że czuje się jak młokos, który przytargał do dziewczę pod nieobecność rodziców. Fakt faktem, była to kryjówka sił specjalnych. I to nie byle jakich, bowiem ludzi Roche'a. Znany z polowań na Scoia'tael. Co, jeśli Belle była jedną z nich? Griffin postawił na przeciwną kartę i miał szczerą nadzieję, że tym razem się nie pomylił.
Ułożył dziewczynę w swoim pokoiku, na niezbyt wygodnym łóżku z pościelą drugiej świeżości. Mało luksusowo, chociaż bez wątpienia lepiej niż w błocie na ulicy. Chwilę przyglądał się jeszcze nieprzytomnej, ale nie wygłówkował nic więcej, jak jej pomóc. Chyba powinna odpocząć.
Wyszedł na zewnątrz by zaprowadzić Piwoszkę na podwórze i tam ją oporządzić na noc. Zawsze dbał o swoją klacz. Była w końcu jedną z jego najlepszych przyjaciół. Cichszym nawet od Cichego. Gdy ta była już gotowa na noc, wrócił do kamieniczki i zakwaterował się w jadalni przy butelce żytniej. Dla komfortu zdjął pas, kładąc go na stole, tuż obok swoich nóg które nań zarzucił. Nie bronił się za specjalnie przed snem. Po kilku kubkach sam odpłynął.

Z tematu.

Ostatnio edytowany przez Szczur (2016-09-09 00:00:24)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#9 2017-09-03 14:55:21

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Czerwona Dzielnica

Wiewiórka

Czerwona Dzielnica nie była najlepszym miejscem dla młodej dziewuszki takiej jak Nessa. Ba, nie była miejscem, które w ogóle powinna odwiedzać, szczególnie... wieczorową porą. Niestety znachor, u którego odbywała praktyki, nie mógł osobiście wykonać powierzonego jej zadania, więc wysłał ją, z wyraźną niechęcią, uprzednio przestrzegając przed tym, aby pod żadnym pozorem nie zatrzymywała się nigdzie, tylko szła uparcie do celu.
A już tym bardziej z nikim nie rozmawiała i nie reagowała na zaczepki.
Zadanie było z pozoru proste. Ot, znaleźć w dzielnicy dom i zanieść tam paczkę z ziołami. Mieszkała tam tylko jedna, starsza kobieta o imieniu Walentyna. Nessa miała zrobić tylko to. Powiedzieć, że to od jej mistrza, przekazać i czym prędzej wrócić. Nic mniej, nic więcej.

Stare Miasto było dzielnicą przeciwieństw. Z jednej strony była ta część dzielnicy w miarę zadbana, stanowiąca relikt dawnej świetności grodu. Z drugiej strony była... Czerwona Dzielnica. Getto, w którym panowało prędzej prawo dżungli, niźli miasta. Codziennie ktoś tutaj umierał, z głodu, chorób, wyczerpania, codziennie kogoś tutaj zabijano, głównie nieludzi. Nieliczne chaty ostały się tutaj jedynie dzięki cudowi, lecz i tak wyglądały, jakby zaraz miały się zawalić. Często widać było spalone domostwa, zabite dechami domy uciechy, a w końcu ludzi i nieludzi, obdartych, wygłodzonych, spragnionych, wyglądających jak żywe trupy. O trupach mowa, można było także ich spotkać gdzieniegdzie. Leżących, rozkładających się powoli... strach pomyśleć, co się działo z niektórymi, do czego ludzkie nieszczęście może popychać.

Nessa była tutaj pierwszy raz, jakimś cudem uchroniwszy się przed tymi widokami. Teraz jednak szła zabłoconymi drogami, potykając się co i rusz, słysząc dziwne odgłosy, płacz, jakieś wrzaski. Mijała ludzi bezdomnych i niemrawo dokądś idących. Oni spoglądali na nią, na jej torbę, na zawiniątko, z pewnym łaknieniem w mętnych oczach. Na jej płomienne włosy, na ubiór, który chociaż był biedny, nijak miał się do tego, co oni nosili. Była tutaj jak królowa wśród tłuszczy.

Drogę znała, a przynajmniej takie miała wrażenie. Dom miał być jednym z tych "lepszych", wedle słów znachora. Stać miał jakoby w centralnej części getta, wyróżniając się wśród innych chałup. Nessie zdawało się właśnie, że zbliża się doń, że już tuż za rogiem ujrzy cel, gdy kątem prawego oka, w jakiejś bocznej, zagraconej uliczce dojrzała ruch, usłyszała niepokojące dźwięki. To dwóch mężczyzn znęcało się nad kimś, dziewczyna miała wrażenie, że wychudzona sylwetka w łachmanach jest kobietą. Mogła teraz iść dalej, do Walentyny, a mogła się zatrzymać... pytanie tylko, czy posłucha się serca czy rozumu?

Ostatnio edytowany przez Dziki Gon (2017-09-03 14:55:52)

Offline

 

#10 2017-09-05 17:17:04

Wiewiórka

Dziecko Niespodzianka

Miano: Nessa Alcarin
Rasa: Człowiek
Wiek: 14 lat

Re: Czerwona Dzielnica

Wstyd... Czuła go za każdym razem, gdy widziała jak ludzie traktują nieludzi i siebie nawzajem. Wstydziła się, że musiała nazywać się człowiekiem. Gdyby tylko mogła wybrać, chciałaby narodzić się, jako elfka , krasnoludka lub niziołka. Uważała, że tylko te rasy znały prawdziwe znaczenie "człowieczeństwa". Nigdy bowiem nie przeczytała, w żadnej księdze, by to nieludzie po przybyciu ludzi do tego świata, od początku byli do nich wrogo nastawieni. To ludzie zaczęli tą wojnę ras! To wszystko była ich wina! Gdyby tak wreszcie przejrzeli na oczy...

- Marzenie ściętej głowy- Zaśmiała się pod nosem, lecz jej uśmiech szybko znikł, zastąpiony zniesmaczoną miną. Jej oczom ukazał się bowiem widok gnijących zwłok, częściowo zjedzonych przez szczury. Całe szczęście, że nie mieli tu ghuli...
- Dobra, to chyba tutaj- Pomyślała, widząc kawałek dalej budynek, o którym mówił jej mistrz. Dziwne, że biedota jeszcze go nie ograbiła. Wszak widać było, że mieszkańcom tego domu wiodło się lepiej. A może to było tylko złudzenie? Może oni również gryźli biedę? W końcu znachor pomagał nie tylko tym, którzy mieli czym zapłacić, ale również żebrakom bez grosza przy duszy. I właśnie tym zaskarbił sobie wielki szacunek ze strony dziewczynki. Stał się dla niej wręcz autorytetem i to jemu była posłuszna, pomimo wszelkich przeciwności losu. Ale... W tej chwili... Coś było nie tak. Kazał jej iść do tego domu, nie zatrzymując się nigdzie ani na chwilę, lecz w głębi serca czuła, że ta wyprawa nie będzie taka prosta. Miała przeczucie, że stanie się coś złego. I stało się... Gdy tylko minęła jedną z bocznych uliczek, usłyszała wydobywające się  stamtąd odgłosy. To dwóch mężczyzn znęcało się nad jakąś kobietą nieznanej rasy. Mogła być kobietą lekkich obyczajów, nędzarką lub nieludziem. A jej oprawcy, wyglądali na takich, dla których w sumie nie ważne było, czym przewiniła. Z pewnością tylko szukali okazji, by komuś przylać. A skoro mężczyzna mógłby im oddać, to rzucili się na kobietę. Bohaterowie, psia krew!

- Mówi się, że to nieludzie są dzikusami, a tu proszę... Ludzie biją ich na głowę!- Krzyknęła, odwracając się twarzą w kierunku agresorów. Czy czuła strach? Ani trochę, co w sumie nie było dla niej niczym dziwnym. Nessa często miała problemy z instynktem samozachowawczym. Gdy widziała czyjąś krzywdę, kompletnie zapominała o zdrowym rozsądku. Powinna stamtąd natychmiast uciekać, martwić się o siebie. A co robiła? Stała tam i wymądrzała się jak głupia przed silniejszymi od siebie...

- Mam nadzieje, że jesteście po prostu pijani, bo jeśli nie... To będzie znaczyło, że mam do czynienia ze zwierzętami!. Prawdziwi faceci zachowaliby się inaczej. Używaliby rozumu, a nie siły- Dodała. Brawo! Nagroda za szczyt debilizmu wędruje do Nessy! Teraz tylko czekać, aż rozprują jej brzuch mieczem lub zbiją na kwaśne jabłko.

Ostatnio edytowany przez Wiewiórka (2017-09-05 17:24:05)

Offline

 

#11 2017-09-07 21:24:49

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Czerwona Dzielnica

Wiewiórka była młoda. Młoda, nierozsądna i pełna brawury, a także poczucia niesprawiedliwości dla tego świata. Chciała być pomocna nieludziom, czy nawet ludziom... po prostu tym, którzy potrzebuję pomocy. Jednocześnie zapomniała, że nie jest potężną czarodziejką czy zacnym rycerzem, który potrafi sobie radzić z niebezpieczeństwem. Nie, Nessa była w oczach tych tutaj rudym wypierdkiem skaczącym do większych, silniejszych i zdecydowanie dominujących mężczyzn, którzy właśnie znęcali się nad kimś innym. Powiedzieć, że nie ma instynktu samozachowawczego to za mało. Lecz dość roztrząsania głupoty Wiewiórki.

Na pierwszy rzut oka ciężko było ich rozróżnić. Byli podobni do siebie, obydwoje mieli krzywe mordy i tłuste, średniej długości włosy. Ubrani byli w zwykłe łachmany, a i zbyt umięśnieni nie byli, co jednak nie przeszkadzało im górować nad Nessą czy biedną ofiarą. Widać było także, iż sprawia im przyjemność znęcanie się nad słabszym fizycznie, co ukazywało się na ich podłych, złych obliczach. Albo... lubili się znęcać nad nieludźmi, co było całkiem prawdopodobne. W każdym razie byli zagrożeniem dla dziewczyny, która teraz, dopiero gdy ci odsunęli się od jęczącej istoty, mogła zobaczyć, na kogo trafiła. Kobieta, nie wiadomo było w jakim wieku i jakiej rasy, zwykłą, szmacianą sukienkę miała rozdartą na górze, w okolicach biustu, zaś samą spódnicę wysoko podkasaną. I być może to imaginacja Wiewiórki zaczęła płatać jej figle, ale czy nie ujrzała krwi między jej nogami?

Kurwa, patrz na tę małą, jak skacze — powiedział gardłowo, po czym zaśmiał się ten z lewej w jaśniejszych ubraniach. Drugi z nich wyszczerzył się obleśnie i pierwszy zaczął iść w stronę dziewczyny.
Niezłego farta mamy. Najpierw tamta dziwka, teraz ta... dasz radę?
Ja nie dam rady? Czekaj no kurwa, złapię ją to ci pokażę, czy ja kurwa drugi raz nie dam rady — wysapał i przyspieszył kroku, zbliżając się do Nessy. Drugi na razie stał i obserwował z rozbawieniem zaistniałą sytuację. Leżąca kobieta zaczęła płakać.

Offline

 
POLECAMY: Herbia PBF Everold

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.zakonrycerzysolamnijski.pun.pl www.assassinspbf.pun.pl www.shiroame.pun.pl www.sportoweforum.pun.pl www.narutofight.pun.pl