Vatt'ghern - Wiedźmin PBF

- wiedźmiński PBF

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

Ogłoszenie

Vatt'ghern pod przeniesiony! Znajdziesz nas teraz tutaj

---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ----------------------------------------------------

  • Index
  •  » Stare Miasto
  •  » Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

#1 2016-09-06 03:33:48

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

http://i.imgur.com/L18MMxd.jpg


Ot zwyczajna, najnormalniejsza w świecie, dwupiętrowa kamieniczka. Ściśnięta między dwiema innymi jak jajca w przyciasnych hajdawerach, odznaczając się w rogu na równej linii sąsiedztwa. Równej, jak równej. Kąt nachylenia zależał od promilu upierdolenia, toteż uliczka poznała wszelkie fanaberie nowoczesnej architektury. Poza tym drobnym, jakże chlubnym atrybutem nie różniła się niczym. Zbudowana w pierwszej połowie stulecia, miała lata młodości dawno za sobą. Tynk już dawno odpadł ze ściany, cegły pokryły się pajęczyną pęknięć. Małe okna nie wpuszczają dużo światła, za to przepuszczają sporo. Kilka desek z okiennic poodpadało, nabiwszy parę guzów w trakcie tego procederu. Wychodek nieśmiało skrywał się za całą budowlą. Normalna dla Starego Miasta kamienica. Na pozór, gdyż mocne, dębowe drzwi z misternym zamkiem skutecznie strzegą wnętrza.

W środku składała się z czterech poziomów. Każdy z nich jasno ukazywał swój wiek, był jednak na swój sposób zadbany, dodając otuchy w kwestii wytrzymałości konstrukcji.
Na parterze zlokalizowano jadalnie. Przez co należy rozumieć nieduży stół z ławą po jednej stronie i kilkoma krzywymi krzesłami. Do tego dochodzi palenisko z kilkoma ławami ustawionymi w około, tworzącymi coś na miarę bariery, wyznaczając obręb kuchni. Z belki nośnej zwisało kilka kawałków suszonego mięsa, pół pęczka kiełbasy i wianek czosnku.
Kolejnym piętrem były pomieszczenia mieszkalne, jeśli tak można nazwać izby mieszczące barłogi załogi. Na tym piętrze były ich trzy, jeden obok drugiego. Jak bliźniaki. Upchnięte z jednej strony, zajmowały prawie całe piętro, zostawiając jedynie klatkę schodową oddzieloną wąskim korytarzem.  W środku nie było za wiele. Posłanie, może stolik i mała szafka, w których można było znaleźć nieliczne przedmioty osobiste.
Najwyższym poziomem było poddasze, mieszczące dwóch pozostałych mieszkańców w, analogicznie, dwóch pokojach dociśniętych do jednej strony kamienicy. Tej z oknami.Wyposażenie nie różniło się ani trochę od tych piętro niżej. Naprzeciwko mieścił się zaś składzik. Miejsce, w którym można było znaleźć różnego rodzaju narzędzia służące do wyrządzania krzywdy w walce, jak i innego rodzaju aparaturę. Magazynowało kilka beczek z grotami bełtów oraz było jednym z najlepiej zabezpieczonych pomieszczeń.
Pod tym wszystkim znajdowała się skromna, chociaż też nie mała, piwniczka. Mieściła się tam drobna i przeważnie opustoszała spiżarka. Jak i ogólna graciarnia. Nieliczni tylko wiedzieli, że za starą szafą znajduje się sprytnie schowane przejście. Prowadziło ono, nieco krętą drogą, prosto do kanałów pod miastem, kończąc się potężną kratą. Idealnie, by przemieścić się niezauważenie po mieście oraz by opuścić dom w trybie natychmiastowym.

Ostatnio edytowany przez Szczur (2016-09-06 03:48:11)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#2 2016-09-09 01:07:56

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Z Czerwonej Dzielnicy

Nawet jeśli Belle odzyskała przytomność po odejściu mężczyzny, to i tak od razu zapadła w głęboki sen, z którego nijak nie szło by jej obudzić, nawet jeśli jakiś nieszczęśnik by próbował. Była wymęczona psychicznie, fizycznie i magicznie, a łóżko (choć mało wygodne) stanowiło fantastyczna alternatywę dla gołej ziemi, na której zdarzyło jej się spać w trakcie podróży do Novigradu. Godziny mijały, a elfka tkwiła w pozbawionym marzeń śnie tak długo, aż jej organizm uznał, że już ma dość.

Tak naprawdę to dziewczyna mogłaby spać o wiele dłużej, bo jej znacząco nadwątlone siły najlepiej się regenerowały własnie w czasie snu, jednak do głosu doszły wspomnienia rutyny, której się trzymała przez te kilka lat życia w Mahakam. Otóż górskie życie niosło za sobą pewne sztywne ramy, do których wszystkie dzieci musiały się dostosować. Dieta mieszkańców Orlego Gniazda w dużej mierze była oparta na produktach wytwarzanych z owczego mleka. Stado, którym się opiekowali, należało doić trzy razy dziennie, z czego pierwsza na to pora była wyznaczona w okolicach godziny czwartej, czyli w wersji dla pozbawionych mierzaczy czasu dzieci na porę, kiedy słonce zaczynało pojawiać się nad widnokręgiem. Tak więc teraz, mimo zmęczenia i minimalnych cieni pod oczami, Belle czuła, że po prostu MUSI się podnieść z łóżka i coś zrobić.

Kiedy elfka otworzyła oczy, w pierwszej chwili była przekonana, że śpi w jakiejś gospodzie w wynajętym pokoju i że czas najwyższy obudzić Marcela, zjeść śniadanie i ruszać w dalszą drogę. Rozejrzała się i ze zdziwieniem zauważyła, że chłopca nie ma obok, tak samo jak nie ma jego rzeczy, które zawsze niechlujnie rzucał naokoło. Na domiar złego jej własny ekwipunek był przez całą noc przyczepiony do jej pasa, co zaowocowało odrętwieniem i ogólnym dyskomfortem w niektórych miejscach ciała.

Pierwszą rzeczą, którą zrobiła dziewczyna po wstaniu z łóżka było otworzenie okna i wyjrzenie przez nie. Przeanalizowała otoczenie, czując lekki zawód, po czym wycofała się, zamykając okiennice. Taka godzina była chyba najcichszą z całego dnia, bo zwyczajni ludzie jeszcze się nie budzili, a typy nocne dopiero co położyły się spać. Cisza. Cudowna, błogosławiona cisza i...

Na dole rozległy się czyjeś głosy. Słyszała je wyraźnie, bo były jednymi z nielicznych dźwięków, które zakłócały beztroski poranek. Belle postanowiła cicho opuścić skromną sypialnię i ostrożnie przemieścić się w stronę jakiś schodów. Chciała znaleźć się bliżej rozmawiających osób, posłuchać chwilkę rozmowę, upewnić się, że nie planują jej zabić i zjeść, po czym się przywitać i dowiedzieć, co się właściwie stało. Plany od razu przemieniła w czyny i po upewnieniu się, że nic z jej skromnego bagażu nie zniknęło, wyszła z pokoju, by osiągnąć zamierzony cel.


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#3 2016-09-09 03:44:55

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Głosy okazały się być męskie. I tylko dwa. Jeden był nawet znajomy, Szczurzy. Drugi Bella słyszała po raz pierwszy. Lekko zachrypnięty i jeszcze niższy niż Griffina, w tym momencie był też głośniejszy niż jego, bowiem ewidentnie wyrażał swoje niezadowolenie. Nie umknął jej uwadze też miękki, temerski akcent.
- ...losową dziewczynę? I to do tego długoucha? Czy Cię do reszty pojebało, Szczur, powiedz Ty mi.
- Blacha, ogarnij dupę. To normalna dziewczyna, kompletnie zagubiona w Novigradzie. Co miałem zrobić?
- Bohater się kurwa znalazł! Kotki też zaczniesz przygarniać? Nie wiem co miałeś zrobić. Nie chcę tu żadnych nieludzi. Wszystkie te kurwy knują cały czas. Co, zapomniałeś już Jaśmina? Zaraz Ci przypomnę.
- Chodź. Spróbuj, fiucie.

W pomieszczeniu było ich jednak trzech. Szczur i jego rozmówca stali, gdy ten trzeci w spokoju zajadał się śniadaniem. Wszyscy w stanie spoczynku, nie gniotąc się w zbrojach. Żaden z dwóch kłócących nie zdawał sobie sprawy z obecności dziewczyny, która pojawiła się na schodach. Obaj stali przed sobą, prawie że stykając się czołami. Atmosfera była ciężka, bójka wisiała w powietrzu. Przeciwnik Szczura zwany Blachą był niższy od Griffina o kilka cali. Na kwadratowej szczęce widniał mocny, sumiasty wąs. Na głowie zaś czarna czupryna. Wąski kosmyk włosów opadający na  lewy policzek.

Zimna wojna spojrzeń trwała by dłużej, gdyby nie interwencja trzeciego jegomościa, który jako jedyny zauważył Belle. Jeśli Szczura nazwano mięśniakiem, ten był istną górą mięśni. Okrągła, duża głowa była całkowicie ogolona. Tak jak i rozorana bliznami twarz. Charakterna szczęka tylko potęgowała groźny obraz wielkoluda. Gdy ten wstał, górował na pozostałymi o ponad głowę. Wielka jak bochen chleba ręka uderzyła w stół, rozrzucając trochę jajecznicy ze swojego talerza.

- Obaj zewrzyjcie gęby. - Głos był twardy i gromki, na swój sposób nawet inteligentny. - Zobaczcie co żeście narobili kretyni. Obudziliście panienkę.
Po zwróceniu uwagi, ponownie zasiadł do posiłku. Wyszczerzył się jeszcze do elfki, na moment ukazując braki w uzębieniu.
- Wchodź śmiało. Głodna? Szczur Ci zaraz coś zrobi.
Griffin wzruszył ramionami, jednak uśmiechnął się serdecznie do dziewczyny.
- I tak miałem robić dla siebie. Jeśli przetrwa moją kuchnie, nie widzę problemu. Nie krępuj się, Ptaszyno. Dobre z nas chłopaki. No, z wyjątkiem Blachy.
- Pierdolcie się obaj. Razem z tą długouchą. Ja tu nie postawię nogi póki ona jest. - Cierpki osobnik złapał swój pas i zbroję z podłogi. Nie mówiąc nic więcej opuścił dom, podkreślając swoje niezadowolenie ostentacyjnym trzaśnięciem drzwi.

- Także tego. Griffin jestem, Ptaszynko. Czasem zwany Szczurem. A ten troll obok mnie to Henryk. Chociaż nie lubi swojego imienia.

- Ta. Mów mi Łysy, panienko. - olbrzym na moment oderwał się od swojego śniadania.
- Właśnie. - Szczur odsunął jedno krzesło, zapraszając Bellę. - Siadaj. Nie stój tak. Wybacz, jeśli Cię obudziliśmy.

Ostatnio edytowany przez Szczur (2016-09-09 03:56:51)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#4 2016-09-09 16:33:56

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Zrobiło jej się koszmarnie przykro. Już drugi raz odkąd pojawiła się w Novigradzie miała problemy przez to, że jest nieludką, a spędziła tu tak naprawdę niecałą dobę, może nawet pół. Dziewczyna zupełnie tego nie rozumiała, nigdy w życiu nie zetknęła się z dyskryminacją, ba! W górach była przez swoją rasę kimś wyjątkowym! Dopiero odprowadzając Marcela do domu zaczęła poznawać wątpliwą przyjemność bycia wytykaną palcami, wypraszaną z różnych miejsc i oschle traktowaną za sam fakt braku kłów i posiadania spiczastych uszu. Bo czym więcej tak naprawdę się różnili od siebie ludzie i elfy?

Słuchała chwilę emocjonalnej wymiany zdań, a gdy uznała, że ryzyko bójki jest zbyt duże, zeszła po schodach, by pokazując się wszystkim obecnym ukrócić kłótnię. Nie wyszło tak, jak tego chciała. Dwaj panowie (z czego jeden był jej znajomym z wczoraj) zupełnie jej nie dostrzegli, gdyż siłowali się wzajemnie na spojrzenia, jedynie trzeci znajdujący się w pomieszczeniu mężczyzna zaszczycił ją spojrzeniem. Ale cóż to był za człowiek! Wielki jak dębowa szafa, równie szeroki i zapewne porównywalnie ciężki, a mimo to jego oczy błyszczały jakby życiowa mądrością. Ukrócił zapędy tamtych dwóch, po czym zwrócił się do Belle. Już miała coś odpowiedzieć, kiedy osobnik nazwany Blachą znów rzucił przykrą uwagę i wyszedł z pomieszczenia  tak przepełniony agresją, że dziewczyna aż się wzdrygnęła.

Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w drzwi, za którymi zniknął czarnowłosy mężczyzna, aż w końcu czując się jak intruz podeszła do olbrzyma i swojego wybawiciela. Uśmiechnęła się do nich smutnie, przepraszająco i troszkę nieśmiało. Nie było jej dobrze z tym, że stała się przyczyną kłótni.

- Dzień dobry... - przywitała się, nie bardzo wiedząc, jak zacząć. Usiadła na odsuniętym przez Szczura krześle i myśląc o czymś zupełnie innym dość nieobecnym tonem się przedstawiła. - Jestem Belle... To znaczy, mówią mi Belle. Mówili...

Zaplątała się na chwilę w wypowiedzi, zamilkła, po czym w nagłym przypływie desperacji wybuchła.

- DLACZEGO wszyscy myślą, że knuję? Czemu Blacha uważa mnie za kogoś złego, skoro nie zamienił ze mną ani słowa? Piżmak wepchnął mi pieniądze i wystawił za drzwi, nawet nie zdążyłam się pożegnać z Marcelem, a poprzednią noc spędziłam pod drzewem, bo karczmarz nie chciał nawet na mnie spojrzeć! DLACZEGO ludzie tutaj są tacy... tacy...

Zabrakło jej słów, więc nieco bezsilnie opadła na oparcie krzesła. W jej oczach malował się czysty, dziecięcy brak zrozumienia i rozpaczliwa prośba, żeby ktoś jej wyjaśnił, dlaczego świat jest taki niesprawiedliwy. W końcu westchnęła i nieco zrezygnowana spuściła wzrok. Właśnie wylała swoje żale przy obcych ludziach, to było dość żenujące, ale dusiła to w sobie tak długo, ze już nie mogła wytrzymać.

- Ja... przepraszam. Po prostu tego nie rozumiem. Przecież wszyscy jesteśmy jak... jak bardzo duża rodzina. A rodzina powinna o siebie dbać, prawda? I... I co ja właściwie tu robię?


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#5 2016-09-09 22:27:37

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Z każdym słowem krasiwej elfki, oczy mężczyzn stawały się coraz większe. Nawet Łysy wstrzymał kolejną łyżkę jajecznicy w powietrzu. I powoli ją opuścił, podkreślając swoje niezrozumienie dla słów Belli. Spojrzał powoli na Szczura. Ten wlepiał w nią brąz swoich oczu. Opierał się bokiem o stół, grzecznie słuchając panienki do końca. Wtedy dopiero pozwolił sobie na krótkie spojrzenie w kierunku Łysego, i znów na elfkę. Niezręczna cisza wisiała w powietrzu. Ale znów na ratunek przybył Henryk.

- Ten, Szczur. To twój gość. Wytłumacz panience. - odsunął się od stołu i wstał. Spokojnie zgarnął swój osprzęt, zarzucając brygantynę przez głowę. Tuż przed samymi drzwiami obejrzał się do tyłu, żegnając skinięciem głowy. - Miło było poznać panienkę. Miłego dnia.
Wyszedł, pozostawiając ich ponownie w ciszy. Względnej, bowiem Bella spokojnie słyszała wypuszczane przez Griffina powietrze.

- Taa. Powiedz mi, Ptaszynko, gdzie Ty byłaś przez całe swoje życie?
Pytanie nie było podszyte kłamstwem. Każdy człowiek, krasnolud, elf czy gnom zdawał się mieć te podstawowe informacje wyryte w umyśle jak nic innego. Szczególnie elfia nienawiść wobec ludzi, w jego mniemaniu oczywiście. Rozbrajająca szczerość, prostolinijność dziewczyny w tym temacie miały swój plus. Najwyraźniej nie miała pojęcia, że rozmawiała z Pasami. Większość elfek raczej nie traktowałaby tego normalnie. Idąc dalej tym tropem, nie wiedziała też nic o Scoia'tael. Więc - nie mogła z nimi współpracować. Chyba, że była tak wspaniałą aktorką. Nauczył się nigdy nie ufać w pełni nikomu. Za wyjątkiem swoich braci.

Szczur poczuł słabą ulgę na krótką chwilę. Przecież nadal musi wytłumaczyć jej co tu się właściwie dzieje, ale przynajmniej Bella nie będzie uprzedzona. Elfka miała szczęście, trafiając akurat na niego. Griffin nigdy nie pałał szczególną nienawiścią do innych ras. Miał za złe elfom tak duże poparcie udzielone Czarnym. Ze wskazaniem na tych kutasów ze Scoia'tael, których po prostu nie znosił. Nie wszyscy jednak byli Wiewiórkami. Tą resztę zawsze traktował na równi z innymi, nawet ludźmi. Krwawili tak samo, jak się ich cięło.

Temerczyk zerwał się od stołu, chwytając krzesło które obrócił oparciem do Belli. Usiadł na nim, mając elfkę z przodu.
- Widzisz, Ptaszyno. Musiałaś mieć szczęśliwe życie, z dala od całego gówna tego świata. - Nie mógł zdawać sobie sprawy, jak bardzo się mylił. Nie znał prawdy. Było mu też żal dziewczyny. Co innego przysuwając realia życia na bieżąco, dorastając w nich. Zderzenie z nimi w takim wieku musiało być ciężkie. - Ale życie jest chujowe. Kurwa, od czego ja mam zacząć... Może pierw wyjaśnię Ci, czemu Blacha był wkurwiony. Wiesz, masa twoich pobratymców pouciekała do lasów, tworząc tak zwaną partyzantkę. Zwykłe skurwysyństwo, ot co. Walka o wolność nie polega na plądrowaniu wsi i wyżynaniu tam żyjących ludzi. Ale czekaj, to nie wszystko. Stanęli jeszcze po stronie Czarnych, rozumiesz to? No żeby ich chuj jasny. Kilku moich dobrych przyjaciół poległo w walce z nimi. Nie wspominając ilu zabiły czarne skurwysyny. - Szczur zdawał się być spokojny jak zawsze. Zdradzały go jedynie dłonie zaciśnięte w pięści.
- Blacha też stracił wielu konfratrów. Łapiesz? Nielubi was. Co tak patrzysz, Ptaszynko? Jeśli chodzi o mnie, to mam to w dupie. Przepraszam za wyrażenie. Nie każdy elf służy w komandzie. Nie każdy elf walczył po stronie czarnych. A wielu nieludzi stanęło u naszego boku zarówno na Wzgórzu jak i pod Brenną. Wykrwawili się tak samo, dając odpór Czarnym. Teraz też powinnaś zrozumieć, czemu ogólnie ludzie...

Wypowiedź została przerwana hukiem otwieranych drzwi. Do środka wpadł kolejny lokator. Świadczył o tym ogólny ubiór, utrzymany w barwach granatu. Osobnik jednak był nowy. Dla Belli.
Brązowe, kręcone i cholernie gęste włosy pokrywały owalną głowę. Mężczyzna był chyba wzrostu Szczura, jednak zdecydowanie chudszy. Paradoksalnie, jego twarz bardziej przypominała szczurzą. Duży, garbaty kulfon był czerwony. I to nie od alkoholu, bowiem Pas nie wyglądał na upitego. Wręcz przeciwnie. Był pełen energii i do tego gadatliwy.

- Powitać Szczura. Jak nocka? U mnie kurwa zapierdol, stary, na całej linii. Wraz z Cichym musieliśmy przejąć jednego kuriera z ambasady Czarnych. Ja pierdolę, nie wiem co on brał. - Co chwilę pociągał nosem. Chłop potarł wierzchem rękawicy swój nos, podchodząc do kuchni i urwał mały kawałek kiełbasy. Zagryzł i kontynuował, przeżuwając. - Ten. Musieliśmy go gonić przez kilka przecznic, aż w końcu Cichy wpakował mu bełt w łopatkę.
Griffin momentalnie zaoponował dalszej opowieści. Na migi starał się ukazać, by gość był cicho, wskazując głową Bellę siedzącą przed nim. Wcześniej najwyraźniej niewidoczną dla przybyłego. Teraz chyba też.
- Co? Srać Ci się chce? W każdym razie, zajebaliśmy mu wszystkie wiadomości a jego wrzuciliśmy do kanału. Utopce czy inne ścierwo co tam mieszka powinno zeżrec truchło, nie, Szczur?

Dopiero po kilku sekundach zdał sobie sprawę, że przy stole siedzi jeszcze jedna osoba. Która za cholerę nie była Niebieskim Pasem.
- Ej, kto to kurwa jest? Mogłeś mnie ostrzec!
- Przecież to robiłem, pojebie. Przestań ćpać ten fisstech, Nochal, mówię Ci.
Siedzący Temerczyk westchnął głeboko, odwracając się w kierunki elfki. Jego wzrok zdawał się jeszcze bardziej krzyczeć, że już nie wie co ma robić. Chyba Bella usłyszała o dwa zdania za dużo.
- Mamy tutaj mały klopsik, Ptaszynko, obawiam się.

Ostatnio edytowany przez Szczur (2016-09-10 03:40:20)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#6 2016-09-10 02:23:13

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Belle w pierwszej chwili pomyślała, że strzeliła jakąś straszna gafę, tak dziwnie zareagowali jej rozmówcy. Cisza, która zapadła, była straszna i przerwała ją dopiero sprawna i pełna uprzejmości ewakuacja Łysego. Elfka i Szczur zostali sami, a atmosfera robiła się coraz cięższa. W końcu to on się odezwał. Szatynka z początku zaczęła rozważać, co odpowiedzieć na jego pytanie, ale ostatecznie brodacz ciągnął dalej swoją wypowiedź, zamieniając ją w dość konkretny monolog.

Słowa mężczyzny napełniały Belle coraz większą goryczą. Jej pobratymcy. Jej lud siał ból i zniszczenie. To było okropne. Elfy robiły ludziom to, co zniszczyło życie mieszkańców z jej własnej wioski. I po co? Po co tyle cierpienia? O jaką wolność oni chcieli walczyć? A Szczur przeszedł do tematu Czarnych. Belle lekko posiniała na ustach, gdy wspomniał o Wzgórzu. Wykrwawili się. Krwawili. Krew, którą spłynęła ziemia... Krzyki, szczęk żelaza, rżenie koni...

Drzwi otworzyły się w ostatniej chwili, zanim elfkę zdążył wciągnąć wir dramatycznych wspomnień. Niestety powód, który odciągnął jej myśli wcale nie miał poprawić jej samopoczucia. Kurier z ambasady? Bełt pod łopatkę? Jej oczy robiły się coraz większe. Wszystko wskazywało na to, że wpakowała się w naprawdę niezłe bagno i że prawdopodobnie będzie miała dużo szczęścia, jeśli uda jej się w ogóle z tego wyjść.

- Chyba powinnam już iść - wydusiła z siebie nieco słabym tonem. Jej głos stał się jeszcze bardziej zachrypnięty, niż normalnie. Bardzo powoli, bez gwałtownych ruchów podniosła się z krzesła. Walczyła ze sobą, żeby nie sięgnąć po nóż, który miała przytroczony do paska. Jeśli to faktycznie byli, tak jak jej się zdawało, zawodowi zabójcy, to i tak nie miałaby szans. Ostrożnie, krok za krokiem przemieszczała się do drzwi, jednocześnie podtrzymując rozmowę, starając się brzmieć na beztroską. - Troszkę się zasiedziałam, a i tak już nadużyłam waszej gościnności... No to... miłego dnia... i...

Kiedy mijała Szczura, puściły jej nerwy i ruszyła biegiem w stronę drzwi. Nie miała sił na takie swobodne gawędzenie z mordercami, chciała się wydostać się z tego domu i uciec jak najdalej, zapominając o całej sprawie, o kradzionych wiadomościach i trupach w kanałach. Od wolności dzieliły ją zaledwie te dębowe drzwi, a za nimi już nic nie będą mogli jej zrobić...


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#7 2016-09-10 05:03:59

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Nieszczęścia chodzą parami. Jak i nie lepiej. Kolejny raz przysłowie to dało się we znaki Szczurowi. Mdlejąca elfka, Blacha, a teraz ten zaćpany łeb, Nochal. Mógł tylko obserwować, jak przerażenie rosło w osobliwych oczach Belli. Westchnął głęboko. Zawsze problemy. Wszędzie problemy.
Wstała. Jej głos był usilnie spokojny, zdradzając tym samym to co miał maskować. Griffin odsunął się od oparcia a Nochal od ławy. Obaj podążając wzrokiem za powoli przesuwającą się Bellą.

Gdy ta dotarła na wysokość Szczura, odezwał się:
- Belle, spokojnie mo...
Widać rozmowy z tą elfką już takie są. Zawsze coś musi mu przerwać, wcześniej czy później. Tym razem przynajmniej się tego spodziewał, przygotowując się do przechwycenia Ptaszyny od momentu, jak tylko wstała.
Zerwał się w jednej chwili, przewracając krzesło przed sobą. Nim Bella zdążyła się zanadto oddalić, chwycił dziewczynę w pasie. Wyhamował ją na tyle, że był w stanie dołożyć drugą rękę i na spokojnie wykorzystać przewagę siły. Przyciągnął ją i docisnął do siebie. Przesunął od razu dłonie mniej więcej na jej nadgarstki i skrzyżował obydwie ręce elfki na jej piersi, chcąc powstrzymać ją przed zrobieniem czegoś głupiego.
Mając Belle jednocześnie nijako przytuloną do siebie, nie mógł nie wyczuć wyjątkowego zapachu jakim pachniała. Tak naturalny. Świeży. Delektował się nim przez krótki moment, prawie ciesząc się, że zaczęła uciekać.

Nochal w tym czasie był już przed drzwiami. Zaryglował drzwi i umieścił się przed nimi jak rasowy wykidajło, upewniając się, że nikt nie ucieknie. Podrapał się w głowę, lekko przytłoczony sytuacją najwyraźniej.
- Szczur, kurwa, co my teraz zrobimy? Musimy ją zabić, nie?
- Nie, Nochal, na Melitele. - Griffin momentalnie zaoponował. To wcale nie pomoże uspokoić dziewczyny. - Nikogo nie zabijamy.
Przynajmniej na razie. Pomyślał, wracając do elfki. Spoglądał na nią z góry.
- Ptaszyno. Belle, posłuchaj mnie teraz, tak? Skup się. Nie denerwuj. Jeśli będziesz współpracować, nic Ci się nie stanie. Wierzganie, krzyki i próby ucieczki tylko pogorszą sprawę. Nie każ mi Ciebie wiązać. Możemy spokojnie usiaść i pomyśleć jak rozwiązać nasz problem, hm? Co Ty na to?


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#8 2016-09-10 13:16:10

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

- PUSZCZAJ! - wydarła się, kiedy oplotło ją ramię Szczura, po czym wierzgnęła do tyłu, celując w jego kolano. Starała się sięgnąć po nóż, ale mężczyzna chwycił jej nadgarstki i skutecznie jąunieruchomił. W głowie jej dudniło przez hałas swojego własnego serca, który mieszał się z przyspieszonym tętnem Nochala, a to, o czym mówili towarzysze wcale nie pomagało.

"Musimy ją zabić" - te słowa sprawiły, że zupełnie skamieniała. Ale to nie było najgorsze, co usłyszała. "Nic Ci sie nie stanie", "nie denerwuj sie", "tylko pogorszą sprawę"... To tak strasznie przypominało JĄ...  "Deithwen, nie szarp sie, bo będzie gorzej... No wypij to, Płomyczku, wypij do dna. Nie będzie bolało... Oh, a jednak... No cicho, ćśśśś, nie płacz... Dzielna dziewczynka... Nie, nie mogę Cię wypuścić. Nie krzycz, to naprawdę tylko zwiększa cierpienie... No już... Jeszcze tylko jeden, malutki łyczek..."

Nie... nie...

- Nie... - nawet się nie zorientowała, że to słabiutkie słowo wypłynęło z jej ust. Wpatrywała się w kawałek drzwi nad ramieniem Nochala, jakby mogła je zahipnotyzować i przywołać znajdująca się za nimi wolność. Bezskutecznie. Wiedziała, że w ten sposób nic nie zdziała, więc wzięła głęboki oddech, i drugi, i trzeci...

- Chcę stąd wyjść. - powiedziała, zamykając oczy. Obraz mężczyzny stojącego na jej drodze tylko jej przeszkadzał w opanowaniu drżenia serca, wiec po prostu postarała się od niego odciąć. Jej głos był niby spokojny, jednak napięcie jej ciała zdradzało, że elfka wcale do odprężonych nie należała. - Chcę stąd wyjść, teraz. Puść mnie.


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#9 2016-09-10 16:31:10

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Potrafiła wierzgnąć, dziewuszka. Smukłe ciałko więziło w sobie więcej siły, niż można by jej dać na pierwszy rzut oka. Prawie trafiła kolano Pasa, który w ostatniej chwili przesunął nogę.  Czyżby jej życie opływało w mniejsze luksusy niż Griffin założył na początku? Jest możliwe. To było jednak za mało by powstrzymać wiarusa.
Przycisnął dziewczę jeszcze mocniej do siebie, podkreślając swoją dominująca pozycję w tym momencie.

- Wiesz, że nie mogę Cię wypuścić.

Była cały czas spięta. Jak zwierze w potrzasku, gotowe do zrywu w każdej chwili. Czekała jednak na dobry moment, po co mitrężyć siły w bezowocnej szarpaninie z silniejszym przeciwnikiem. Griffin spotkał ten typ niezliczoną ilość razy. Tacy zawsze byli niebezpieczni, bo podchodzili do walki z głową, nie rzucają się ślepo w jej wir. I chociaż imponowało mu to, nie mógł pozwolić sobie na takie wybryki w tym momencie.

- Nochal, śmigaj po linę.
- Się robi.

Kompan Szczura, pomimo ogólnego stanu ekstazy narkotykowej, szybko ogarnął temat. Wyrwał się biegiem do piwniczki, skąd wyniósł porządny kawał konopnej liny. Przysunął krzesło do "przytulonej" pary i począł rozwijać linę. Teraz pozostał prawdopodobnie najtrudniejszy etap przeprawy.
Szczurze ramiona objęły pewniej Belle i uniosły dziewczynę w górę, na tyle, by jej stopy oderwały się od ziemi. Uchwyt był pewny, gotowy na wszelkie niespodzianki, jakie szykowała elfka. Chyba, że była to kula ognia. Wtedy nie.

Przeszedł wraz z nią w kierunku krzesła, gdzie Nochal czekał ze wsparciem. Z jego pomocą było już łatwiej. I mimo, iż dziewuszka zapewne będzie wierzgać, we dwóch dadzą sobie radę bez większych kłopotów. Konfrater zajął się więzami. Szczur ustawił się bokiem by przytrzymać elfkę. Doskonale zdawał sobie sprawę gdzie uderzyłaby w takim momencie. Chronił więc swoje klejnoty.
- No już, Ptaszynko. Jak się uspokoisz, to nic Ci nie będzie! Słodka Melitele, masz na to moje słowo.

Ostatnio edytowany przez Szczur (2016-09-10 16:31:50)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#10 2016-09-10 19:10:29

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Mocny uścisk mężczyzny sprawiał jej ból. Wciąż się nie przyzwyczaiła do niezwykłej wrażliwości swojego ciała, a mimo iż wcześniej musiała znosić o wiele większe cierpienia, ta sytuacja nie była dla niej zbyt komfortowa. Nie poruszyła się do momentu aż padło słowo klucz - lina. Wtedy odruchowo się szarpnęła, a jej oddech przyspieszył, jednak prawdziwa reakcja pojawiła się dopiero gdy Nochal przyniósł sznur. Wówczas rozpętało się piekło.

- Zostawcie mnie! Zostawcie! RATUNKU! POMOOOOCY!!! - wydarła się na całe gardło. W Orlim Gnieździe jej krzyki rozpływały się w nicość, nie uzyskując najmniejszego efektu, jednak w Novigradzie było pełno ludzi i istniała szansa, że ktoś ją usłyszy i przybiegnie z pomocą. Oczywiście na tym nie poprzestała. Jej główną linią obrony były desperackie próby uwolnienia się. Szarpała się, wyrywała, a gdy jej stopy oderwały się od podłoża, zaczęła wierzgać nimi jak szalona, starając się kopnąć w czuły punkt któregoś z mężczyzn.

"No już, Ptaszynko."
"No już, Płomyczku, oddychaj... To nic takiego, jedno małe zaklęcie..."
"Jak sie uspokoisz, to nic Ci nie będzie!"
"Wszystko będzie dobrze, Maleńka... Obiecuję, że to ostatnia porcja dzisiaj... Tylko ten jeden łyk... Już prawie skończyliśmy..."


W jej umyśle rzeczywistość mieszała się ze wspomnieniami. Kiedy zobaczyła konopną linę stół jej męczarni stanął przed jej oczyma jak prawdziwy. Krzyczała. Robiła wszystko, byle się stamtąd wydostać, byle nie skrepowały ja sznury, byle jej koszmar się nie powtórzył. Była gotowa gryźć, drapać, walczyć tak, jak tylko będzie to możliwe.

"Spokojnie, to prawie nie zaboli..."
"...masz na to moje słowo."


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#11 2016-09-10 23:18:13

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Spodziewał się walki, ale nie takiej. Dziewczyna najwyraźniej włożyła całą siebie w walkę, wszystkie siły. Wręcz w panice. Nieco to przeczyło poprzedniej ocenie młodej osóbki, ale Szczur musiał odsunąć te dywagacje na drugi plan. Bella wymagała większej uwagi, kopiąc jak oszalała i wrzeszcząc niemiłosiernie. Nawet ugryzła go palec! W ostatniej chwili wyszarpał dłoń, co uchroniło go przed jego stratą.
- Ptaszyno! Tak się nie będziemy bawić.

Wraz z Nochalem walczyli z nią jeszcze kilka ładnych chwili. Szczęśliwie dla Pasów, dziewczyna widocznie nie dysponowała bardziej destruktywną magią, skoro jeszcze nie są kupką popiołu na ziemi. Belle musiała w końcu ulec sile dwóch mężczyzn, chociaż nieco obitych. Szczur wyprostował się i od razu zerwał chustę z jej głowy, uwalniając burzę brązowych włosów. Jego wzrok przykuło białe pasemko włosów, słodko wyróżniające się na ciemnym tle. Uśmiechnął się pod nosem, nieco żałując, że tak akurat musi się to potoczyć.

- Wybacz.
Bez ceregieli wepchnął chustę do ust dziewczyny. Nie wsuwał palców, ale upewnił się, by dostatecznie dużo materiału je wypełniło i wytłumiło krzyki. Odetchnął z ulgą, patrząc na Nochala. Dogadali się bez słów. Kompan złapał swój kawałek kiełbasy i powoli ruszył w kierunku schodów i dalej, na górę. Klnąc pod nosem nad swoim nieszczęśliwym losem.

Elfka była porządnie przywiązana do krzesła, Nochal postarał się o porządne więzy, ale z głową. Wciąż był przepływ krwi. Widać, obaj mężczyźni nie byli żółtodziobami. Pozostały Temerczyk kucnął z boku krzesła, by uniemożliwić Belli ewentualne kopnięcie go w szczękę czy jaja. Splótł dłonie, opierając łokcie na kolanach.
- Belle. To wszystko jest naprawdę niepotrzebne. Nie chcę Ci zrobić krzywdy. Czekaj, spokojnie. Zastanów się przed chwilę. Po kiego miałbym Cię tu trzymać i siłować się, zamiast Cię po prostu zabić? No kurwa, to nie ma sensu. Jak się uspokoisz, to wyjmę knebel i porozmawiamy. Tak? Rozumiemy się, Ptaszynko?
Nie wychodziło mu to za cholerę, ale starał się przyjąć w miarę miły głos. W istocie, był raczej beznamiętny.

Ostatnio edytowany przez Szczur (2016-09-11 03:26:05)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#12 2016-09-11 04:24:12

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Czegokolwiek nie zrobiłaby Belle, mężczyźni zawsze pozostawali górą. Cóż. Najwyraźniej ich szkolenie bojowe obejmowało radzenie sobie z opętanymi szałem bitewnym dziewczętami. Mimo iż szło jej całkiem nieźle, w końcu ją przywiązali i zakneblowali, a wtedy jej zachowanie uległo zmianie. Przestała się szamotać, zamiast tego zaczęła drżeć. Z jej twarzy odpłynęła krew, usta poszarzały. Oddech stał się bardzo ciężki, jakby z trudem łapała powietrze.

Cholernie się bała. Ostatni raz, gdy była związana, Carraigh uświadczyła ją największym bólem w całym jej życiu, upośledziła jej wzrok, a i tak było to lepsze od tego, co spotkało dziewczynkę obok... Belle zrobiła się cała sina, wpatrując się w jakiś nieistniejący punkt. W jej umyśle szalały traumatyczne wspomnienia, oczy zdradzały niemal śmiertelne przerażenie. Nie chodziło o bieżącą sytuację. Demony minionych zdarzeń powróciły i zaciekle starały się wciągnąć piekła tamtych zdarzeń.

"No kurwa, to nie ma sensu."

Te słowa przywróciły jej jako taką trzeźwość myśli. "Jak się uspokoisz, to wyjmę knebel i porozmawiamy." To nie była obietnica z rodzaju tych, którymi raczyła ją oprawczyni. Mężczyzna proponował realne rozwiązanie sytuacji. Nie potrafiła mu zaufać, ale mimo tego docierało do niej, że innych opcji zbytnio nie ma, a on naprawdę mógł nie chcieć robić jej krzywdy. Przynajmniej nie teraz.

Belle przymknęła oczy, wprowadzając w życie technikę, której nauczył ją Okruch, gdy nie mogła sobie poradzić z wizjami bitwy, której była świadkiem. Wdech. Wydech. Wdech. Jakaś drastyczna myśl przeleciała przez jej umysł, zaburzając rytm jej oddechu, jednak dziewczyna zwalczyła to i wróciła do przerwanej czynności. Kiedy już była względnie przekonana o własnym spokoju otworzyła oczy i dość zmęczonym wzrokiem popatrzyła na Szczura, a następnie skinęła głową.


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#13 2016-09-11 05:57:16

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Zrobiła się blada, prawie jakby zaraz sama miała zejść z tego świata i rozwiązać w ten sposób ich wspólny problem. Napędziła strachu Szczurowi. Nie po to się z nią siłował, by ona teraz kropnęła od tak. Wpatrywał się kilka chwil w przerażoną dziewuszkę, w jej nieobecne oczy. Zdawało się, że głównym źródłem strachu była głęboko skrywana myśl. Może wspomnienie, albo obawa. Inaczej byłaby skupiona prawdopodobnie na nim, jako oprawcy.
Belle zamknęła oczy. Starała się stonować swój oddech, na co Griffin odetchnął z ulgą. Postanowił zmienić pozycję i klapnąć sobie na krześle. Poprawił przewrócony mebel, tym razem ustawiając go w normalnej pozycji w kierunku elfki.

- Ach, kurwa jego mać. Zawsze mi się coś przytrafi.
Wymamrotał pod nosem, narzekając na ból istnienia i dziwne koleje losu, którymi przyszło mu podążać. Dalej siedział już w ciszy, dając dziewczynie czas. Sam zapuścił się w odmęty swojego umysłu, obserwując Bellę cały czas. Myśli znów krążyły w okół gładkiej elfki, chociaż tym razem jej uroda nie była głównym powodem. Zastanawiał się, jak rozwiązać tą sytuację. Jeśli odpowiednio ją odczytywał, nie była zbyt rozgarnięta w otaczających ją realiach. Wcale nie musiała wiązać temerskich sił specjalnych z atakiem na kuriera Czarnych. Chyba. Kurwa, dlaczego ja?

I wtedy otworzyła oczy. Dwa, różnokolorowe zwierciadła, od których nie sposób był się oderwać. Zrobiło się ciepło. Szczur stwierdził bez cienia wstydu, że Bella w tym stanie, z tak słodko zmierzwionymi włosami, wygląda naprawdę... Pociągająco. Nawet bardzo. Aż poprawił sie na krześle, jak zrobiło się ciaśniej w portkach.
Elfka najwyraźniej wreszcie zdecydowała się współpracować. Wspaniale, może jakoś uda się znaleźć inne rozwiązanie. Szkoda by takiej.

- Dobra. Pogadamy więc, tak? - pochylił się do przodu i chwycił kawałek chusty. Wyszarpał ją szybkim ruchem. Zostawił ją na stole.
- Nie krzycz tylko. Widzisz przecież, ze nie mam nic czym mógłbym Ci zrobić krzywdę. No, chyba, że obawiasz się suszonej kiełbasy. - uśmiechnął się, co by zrozumiała, że to żart. - Ptaszyno, pierw zadam Ci kilka pytań. Odpowiesz na nie szczerze, bez migania się. Po pierwsze, skąd jesteś? Byłaś w Aretuzie? Widziałem, że potrafisz posługiwać się magią. Czarodziejka raczej nie dałaby się tak traktować. Bez urazy, Ptaszynko. Po co w takim razie trafiłaś do Novigradu? I czemu spotkałaś się z tym grubym fiutem, Piżmakiem. Jest rasistą, nie robiłby interesów z elfką za cholerę.
Tak dużo pytań, a teraz czas na odpowiedzi. Zamilkł i oddał głos słodkiej Belle.


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#14 2016-09-11 14:42:32

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Dziewczyna odruchowo się spięła, gdy sięgnął do jej twarzy. Heroicznym wysiłkiem stłumiła chęć krzyku, szarpnięcia się lub jakiegokolwiek innego gestu, którym jej ciało usilnie starało się zareagować na zbliżające się potencjalne źródło bólu. Ostatecznie nic złego się nie stało, a mężczyzna spełnił swoją obietnicę. Chustka najwyraźniej wchłonęła całą wilgoć z ust elfki, która dopiero teraz poczuła jak strasznie chce jej się pić. Nic jednak na ten temat nie powiedziała, przejechała tylko językiem po spierzchniętych wargach i przełknąwszy ślinę wsłuchała się w to, co mówił jej rozmówca.

Żeby zrobić komuś krzywdę nie potrzeba wiele. Belle czuła, że taki człowiek jak Szczur mógłby zadać jej wiele bólu gołymi rękami, gdyby tylko tego zechciał i nie istniała potrzeba korzystania z jakiejś specjalistycznej aparatury. Mimo wszystko nie miała za bardzo wyjścia. Musiała zaufać, że nic złego jej nie zrobi, przynajmniej póki będą rozmawiać. Wniosek dla elfki był tylko jeden - trzeba rozmowę przeciągnąć jak tylko się da i w międzyczasie wymyślić jakiś plan ucieczki... albo poczekać na nadarzającą się okazję. Pomysł był świetny, niestety pojawił się problem w jego realizacji, elfce BARDZO się nie spodobał rozkazujący ton stwierdzenia "odpowiesz", jak również uwaga o czarodziejkach.

- Nie wydaje mi się, żeby rozmowa powinna polegać na wydawaniu poleceń - powiedziała wyjątkowo oschle Belle, a jej mina świadczyła o tym, że jej umiarkowana sympatia do tego jegomościa poleciała na łeb na szyję w dół. - Co Ty sobie w ogóle wyobrażasz? Że możesz mnie tak po prostu uwięzić i jeszcze insynuować, że sama daję się tak traktować? I może mi jeszcze pogrozisz, że jak nie będę odpowiadać, to mnie zabijesz? To TY mnie tu przyniosłeś. Jestem wdzięczna za pomoc, możliwe, że sama bym sobie z tamtymi oprychami nie poradziła, ale alternatywa dla nich wcale nie jest lepsza. Z łap gwałcicieli trafić w łapy płatnych morderców? I może jeszcze mi wmówisz, że jak zaspokoję Twoją niezdrową ciekawość, to się rozstaniemy w pokoju i zapomnimy o całej sprawie?

Wbiła w niego zimne spojrzenie. To, że Szczur chciał uzyskać od niej odpowiedzi było jej jedynym, choć i tak mizernym atutem. Nie zamierzała tak po prostu pozbywać się swojej... karty przetargowej? Ciężko było to tak określić, bo rozmowa mogła mieć na celu faktyczne uwolnienie jej. W każdym razie Belle była przekonana, że poinformowanie zabójcy, że na całym świecie nie ma absolutnie nikogo, kto by zauważył jej śmierć nie wyjdzie jej na zdrowie. Czekając na odpowiedź wytężyła słuch w nadziei, że wychwyci cokolwiek przydatnego do jej planu ewakuacji.


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#15 2016-09-11 18:28:52

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Miała charakterek, to musiał jej przyznać. Była butna aż do przesady, wykorzystując daną jej możliwości do wyrażenia swojego wielkiego niezadowolenia. Tym samym przeciągała strunę, na której wisiało jej życie. Temerczyk poczuł pewien zawód, szybko przyćmiony przez narastający gniew. Był wyrozumiały aż do przesady. Wolał pomóc, niż zabić dziewczynę i pozbyć się ciała. Elfki w Novigradzie i tak nikt by nie szukał, po co więc miałby się z nią szamotać? Bella widocznie nie łączyła faktów i wolała po prostu ponarzekać. Albo myślała, że faktycznie ma się czym targować. W istocie rzeczy - nie miała. Nie była nikim ważnym i to dobra wola Griffina wciąż trzymała ją przy życiu. Temerczyk w spokoju wysłuchał elfki do samego końca. Wtedy wybuchł. Zerwał się z krzesła, raz jeszcze kładąc mebel o ziemię. Uderzył pięścią w stół.

- No przepraszam jaśnie, kurwa, panienkę oświeconą! Jakim to skurwysynem trzeba być, żeby ułożyć damę w łóżku, miast zostawić ją w błocie Kurwiej Dzielnicy albo w burdelu. Do tego tak kompletnie nie skrępowana w tym łóżku a potem jeszcze zaoferować śniadanie! I jeszcze bronić godności damy przed własnym kompanem! OKROPNE. Co to dzisiejsze społeczeństwo, hm? Nie to co kiedyś. Wtedy byś oberwała po pysku aż byś spuchła. W jakich to czasach przyszło nam żyć.

Sarkazm wylewał się z żołdaka hektolitrami. Tym razem nie hamował się, głos zdradzał jego emocje.
- A może wiesz co? Mam lepszy pomysł. Może zawołamy Blachę, albo Nochala? Blacha lubi się wyżywać, ale nie lubi was, Aen Seidhe. A Nochal? Ten ćpun by Cię zabił bez mrugnięcia okiem.
- Ej, kurwa! Jaki ćpun?! - zabrzmiał głos kompana z piętra nad nimi.
- Morda, prawdę mówię!
- Kutas!

Uwaga Szczura znów wróciła na dziewczynę. Pokręcił głową w dezaprobacie i minął elfkę, kierując się w stronę kuchni.
- Gdybyś przez moment pomyślała i miast rzucać się jak głupia dostosowała się do poleceń, nie byłabyś teraz związana, Ptaszyno. Ale nieeee. Przecież kurwa taki straszny morderca ze mnie. Pewnie chciałem Cię zamordować jajecznicą. Albo zgwałcić, o zgrozo.

Akurat fakt, że miała ich za płatnych zabójców nawet mu odpowiadał. Nie łączyła temerskich służb, a więc tu sukces. Przynajmniej na jedno pytanie odpowiedziała, pośrednio.
Szczur chwycił drewniany kubek. Przeczyściwszy go chuchnięciem i rękawem, polał sobie z beczki stojącej w rogu kuchni. Piwko wypełniło kubek, a bulgot z beczki dał znać, iż przydałoby się kupić nową. Ta się kończyła. Ech, zawsze kurwa coś. Teraz moja kolej. Wypił duszkiem całe piwo, rozkoszując się ulgą jakie niosło na jego przełyk. Odstawił naczynie z kubkiem i ponownie skupił na elfce. Tym razem spokojniej podszedł, stając tuż nad nią. Głos znów był bardziej stonowany.

- Posłuchaj mnie uważnie, bo nie będę już powtarzać. Nie w moim interesie jest szarpanie się z Tobą. Tylko w Twoim. Myślisz, że ktoś by zauważył zniknięcie elfki? Proszę Cię. Codziennie znajdują trupy w kanale. Nie wiem, czy już zdałaś sobie sprawę, ale to ja jestem przeszkodą pomiędzy Tobą a przedwczesnym zgonem. Nie wziąłem Cię na tym stole, jak zrobili by Twoi znajomi ze wczoraj. Więc kurwa, Ptaszyno. Nie idź tą drogą.

Ostatnio edytowany przez Szczur (2016-09-11 21:43:00)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#16 2016-09-11 21:46:39

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Belle została zalana falą sarkazmu i pretensji. Nie spodziewała się tego po zupełnie opanowanym dotychczas Szczurze, ale większe znaczenie tutaj miała tutaj intensywność docierającego do jej uszu dźwięku. Ależ jej wibrowało w głowie. To był wręcz fizyczny ból, miała wrażenie, że głos mężczyzny zaraz rozsadzi jej czaszkę. Tkwiła tak w lekkim otępieniu, starając się wyłączyć z otoczenia, ale średnio jej to szło, zwłaszcza że temerczyk stanął tuż nad nią. Wtedy poczuła coś dziwnego. Miała ochotę mu jakoś odpyskować, ale coś ją tak ścisnęło w żołądku... Nie spojrzała mu w oczy, nie od razu. Przejechała wzrokiem po jego ciele i zrobiło jej się tak jakoś... gorąco. Za gorąco. Kiedy ich spojrzenia się spotkały zarumieniła się lekko i spuściła ze zmieszaniem wzrok. Czekała, aż skończy mówić, a gdy już to zrobił, nadal milczała.

- Wiec dlaczego to robisz...? - powiedziała w końcu, bardzo cichutkim głosem. Wpatrywała się w jakiś wyjątkowo interesujący kamyk, który spokojnie leżał sobie na podłodze. - Dlaczego mnie nie zabiłeś, chociaż byłoby to w Twoim interesie? Dlaczego zadajesz sobie tyle trudu?

Tego w tym wszystkim nie rozumiała. Skoro tak było łatwiej, skoro jego kompani tego chcieli, skoro nikt by się nawet nie zorientował, że zniknęła - czemu się męczył i starał się ją zachować przy życiu? Co nim kierowało? Przyzwoitość? Przecież mordowali bez zmrużenia oka, beztrosko dyskutując sobie o trupach w kanałach. A może miał w tym jakiś inny cel? Nie. Powiedział przecież, że to nie jego interes, żeby przeżyła. To wszystko było dla niej coraz dziwniejsze i bardziej pozbawione sensu.


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#17 2016-09-11 23:01:53

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Dziewczyna się spięła, ale ku zdziwieniu Szczura nie zaczęła pyskować. Zachowała się jednak nie mniej ciekawie. Gdy ich wzrok się spotkał, zarumieniona uciekła pierwsza jak niewinna młódka. Nie było śladu po chłodno opanowanej dziewczynie, chcącej dobić z nim targu. Poczuł się nawet przez moment zakłopotany, że w ogóle na nią nakrzyczał, ale uczucie szybko zniknęło. Griffin taki był. Nie istotne na chwile obecną informacje odsuwał na koniec kolejki. Albo po prostu usuwał.
Zmieniła swoje podejście. Zdecydowanie na plus, jeśli chodzi o możliwości negocjacji. Cichy głos, wzrok wbity w... Kamyk, jak zauważył. Kto tu wniósł kamyk? Pewno któryś z chłopaków wlazł jak do obory. Z kim jak tu muszę siedzieć.

Na pytanie elfki postanowił odpowiedzieć szczerze, bez ogródek. Z wyjątkiem pewnym szczegółów na temat Temerii i jego pracy.
- Z czystej, ludzkiej przyzwoitości.
Wielu nieludzi by się nie zgodziło z tym stwierdzeniem. Belle jednak zdawała się nie podzielać ich wiedzy i podejścia do ludzi.
- Spójrz na siebie, Ptaszynko. Ile masz lat? Dwadzieścia góra. Całe życie jeszcze przed Tobą. Życie, które i tak nie raz kopnie Cie w ten zgrabny tyłek. Taka prawda. I nie piję tu do szpiczastości twoich uszu. Po prostu mówię jak jest.
Wzruszył ramionami. Jednym korkiem przemieścił się pod stół i oparł tyłem o niego, trzymając się przed elfką na wyciągnięcie ręki. Splótł ręce na piersi.
- Więc po co Ci problemy tutaj? Szkoda by było takiego cudeńka. Bo widzisz, tak jak i dziwki, zabójcy swój honor mają. - zgrabnie zasłonił swoją profesję, jednocześnie przekazując ogólny sens. - Czy to Cię zadowala, jaśnie panienko?

Ostatnio edytowany przez Szczur (2016-09-12 06:02:13)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#18 2016-09-11 23:47:19

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

To, co sobie pomyślała po jego odpowiedzi, miało na zawsze pozostać jej słodką tajemnicą. Nie odzywała się jakiś czas, pogrążona w rozmyślaniach, analizując swoją sytuację i dostępne opcje, aż w końcu zdecydowała się przemówić. Jej głos brzmiał dość spokojnie i beznamiętnie, chociaż dało się w nim wyczuć ulotną nutkę rezygnacji.

- Nie robiłam interesów z Piżmakiem. Jego brat zginął w okolicach Mahakamu, przyprowadziłam do Novigradu jego syna, Marcela. Chłopiec obiecał mi miejsce w domu wuja, ale... nie wyszło tak jak planował. Tak tu trafiłam. Resztę mojej novigradzkiej historii znasz. - Przerwała na chwile, troszkę pomyślała i kontynuowała odpowiadanie na wcześniej zadane pytania. - W Aretuzie nigdy nie byłam. Słyszałam o niej, ale tę odrobinę czarów znam od przyjaciela. Potrafię tylko... AŻ leczyć. To i tak dużo. I jestem znikąd. Kiedyś byłam z Mahakamu. Wcześniej byłam z Zarzecza... A na samym początku chyba z Temerii. Nie wiem. Ale to już nie ważne, teraz nie mam nic.

To nie tak, że chciała wzbudzić w Szczurze współczucie. Odpowiadała na pytania w miarę rzeczowo i zgodnie z prawdą, mając nadzieję, że to jakoś poprawi jej sytuację. A że brzmiało to dość żałośnie... Cóż. Tak już było, nic na to nie poradzi. Dała mężczyźnie chwile na przetrawienie informacji, po czym jej oczy znów się na niego skierowały. Jej spojrzenie wyrażało niepewność i coś w rodzaju nadziei albo niemej prośby.

- Wypuścisz mnie? - spytała cicho. - Co mam zrobić, żebyś mnie uwolnił? Co mam Ci dać? Co obiecać?


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#19 2016-09-12 22:14:51

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Wysłuchał jej ze spokojem, w duchu dziękując Melitele. Dziewuszka wreszcie poszła po rozum do głowy i najwyraźniej postanowiła współpracować. Dobrze. Nie chciał jej zabijać, szkoda takiej piękności. Nawet elfiej. Ale zrobiłby to, gdyby musiał Nadrzędną wartością dla Griffina była służba Temerii i dobro jej interesów. Po prostu nie mógł ryzykować.
Ale to nie było najwyraźniej konieczne. Gdy dziewczyna skończyła, poprawił swoje krzesło i zasiadł na nim ponownie, nonszalancko opierając prawą nogę na kolanie, kostką i siebie o stół.

Reakcja Piżmaka na dziewczynę zaskoczyła Szczura. Nie dlatego, że odprawił elfkę. To było oczywistą oczywistością. Darzył nieludzi większą nienawiścią od podatków. A to było coś. Griffina zadziwił fakt, że kupiec wręczył jej pieniądze. A to ci dopiero. Dalsza historia tylko bardziej zaciekawiła Temerczyka. Przyjaciel nauczył ją magii? Nie znał się za cholerę na sprawach czarodziei, ale wydawało mu się to co najmniej niezwykłe. Nie znał wiele czarodziejek, ale wszystkie które spotkał uczęszczały do Aretuzy. Bella nie. Już to zwiastowało kłopoty dla dziewczyny. Z Temerii... Te słowa powiększyły nieco sympatię Szczura dla związanej. Nic w tym dziwnego, tak samo jak w Zarzeczu. Ale Mahakam? Żyła z krasnoludami? Elfka?

- Acha. - odpowiedział zamyślony, wpatrując się w dziewczę ździebko nieobecnym wzrokiem. - I tak jesteś tu. Nie, że to jakoś ważne. Ale... Mahakam? Co Aen Seidhe robiła w górach Mahakamu? Nie wyglądasz, jakby któreś z rodziców było krasnoludem. To był komplement, jak coś. - Uniósł otwartą dłoń w obronnym geście. - Nie bój ślicznej dupy, Ptaszynko. Też nic nie miałem i zobacz, jak się ustawiłem!
Wskazał w około siebie, uradowany. Szybko jednak zmarkotniał, gdy dotarło do niego, że mieszka w jednej kamienicy z czterema innymi chłopami. Umiejscowionej tuż na kanałami. Do tego nie będącego jego własnością. Ech, życie. Przywołał się do pionu w myślach.

- Posłuchaj mnie. Gdyby to zależało tylko ode mnie, wypuściłbym Cię. Ale widzisz, tak nie jest. Najważniejszy w moim zawodzie jest profesjonalizm. Jeśli nie jesteś profesjonalistą, wypadasz z obiegu. Więc nie, nie mogę na razie tego zrobić. Czekaj, czekaj! Zanim zaczniesz panikować, moment. Myślę, że jeśli wszystko związane z tym co usłyszałaś ucichnie, Czarni odpuszczą, to wtedy... Może wyprowadzę Cię stąd. Od Ciebie jednak będzie zależeć, w jakiej relacji przeczekamy ten czas. Przyjęła, Ptaszyna?

Ostatnio edytowany przez Szczur (2016-09-13 02:42:05)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#20 2016-09-13 17:04:37

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

- Jak to co tam robiłam? - spojrzała na niego jakby był niespełna rozumu, po czym wytłumaczyła jak małemu dziecku. - No ŻYŁAM tam. To chyba oczywiste, prawda?

No już naprawdę mógł sobie darować takie pytanie. Elfka powstrzymała pełen politowania uśmiech i na chwilę zagłębiła się w słodkie wspomnienia górskich lat życia. Obrazy były tak sielankowe i przyjemne, że na chwilę stała się tym samym dzieckiem co kiedyś, a w efekcie poczuła przemożną chęć podzielenia się swoim szczęściem ze Szczurem.

- Mieliśmy owce i one TAK UCIEKAŁY! Rozgoniliśmy je kiedyś na wszystkie strony świata, były po prostu wszędzie. I szukaliśmy je cały dzień, a Okruch i tak się nie gniewał! I wspinaliśmy się na same szczyty i kiedyś tak spadłam, że do teraz mam bliznę, ale i tak byłam szybsza od innych. To znaczy... nie na początku. Na początku nie szło mi tak dobrze, ale z czasem zaczęłam wszystkich przeganiać. I skakaliśmy z wodospadu! I pływaliśmy w takim jeziorze, w tym też byłam najlepsza! No i było tak pięknie... tak...- nagle entuzjazm jej opadł i spojrzała w podłogę. - ...ale już nie jest.

Jej wspomnienia zostały jednak szybko rozwiane, gdy Griffin się znów odezwał.

- MOŻE mnie stąd wyprowadzisz? - wbiła w niego przenikliwe, czujne spojrzenie. Jej twarz zrobiła się bardzo poważna i wskazywała na to, że bardzo analitycznie podeszła do jego wypowiedzi. - A co jeśli sprawa nie ucichnie? Jeśli Czarni nie odpuszczą? Będziesz mnie tu już zawsze trzymać, czy... czy stanie się ze mną to, co z kurierem?

Starała się tego nie pokazywać, ale jej żołądek znów się skręcił z nerwów. Oddychała miarowo... trochę zbyt spokojnie i zbyt głęboko. Wpatrywała się w jego oczy, starając się wyczytać z nich prawdę, niezależnie od tego, co mężczyzna jej odpowie.


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#21 2016-09-13 23:43:13

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Nagły przypływ szczęścia i otwartości Belli nawet zaskoczyły Szczura.  Ku nawet swojemu zaskoczeniu, wysłuchał jej z pewną dozą radości. Nawet się uśmiechnął. Dziewczyna mówiła o swoich wspomnieniach z takim zapałem, prawdziwie. Rzeczywiście, dzieciństwo musiała mieć wesołe. W przeciwieństwie do niego samego. I chyba właśnie to radowało go najbardziej.
W końcu jednak beztroski czar prysł. Elfka powróciła na ziemię, a z nią przymusowo Griffin.
- Brzmi nieźle. - zdołał odpowiedzieć, nim rozmówczyni wypowiedziała się znów. Tym razem nieco stężał na twarzy. Oczywiście, trzeba czepiać się słówek. Nigdy nie był dyplomatą, więc w tym rodzaju szermierki faktycznie kulał. I... Och, słodka Melitele. Czy wtedy stanie się z nią to samo co z kurierem? Jest możliwe.
- Nie. Oczywiście, że nie. Nie myśl o tym, Ptaszynko. Poza tym, w końcu muszą przejść do porządku dziennego. To był tylko kurier. Nic AŻ tak ważnego, by rozpamiętywać takie zadrapania, gdy wojna cały czas się toczy.
Nie kłamał jej, starając się pocieszyć. W istocie, walka wywiadów w Wolnym Mieście trwała nieprzerwanie i ilość martwych kurierów w ostatnich miesiącach można liczyć w dziesiątkach. Zdaje się, że to bardziej ryzykowny zawód niż taki płatny zabójca, jak to określiła Belle.

Podniósł się nagle, przypominając sobie o pewnej oczywistości. Dziewczyna musiała być głodna, a i zapewne spragniona do tego. Zawsze może kontynuować rozmowę gdy będzie jadła. Skoro i tak już postanowił zachować ją przy życiu. Jak to mawiają Ofirczycy: "jeśli kogoś uratowałeś, jesteś za niego odpowiedzialny". Griffin z Ofiru nie był, ale miał to w dupie.
- Ptaszyno, może byś coś zjadła, skoro i tak dyskutujemy? Raczej już rozumiesz, że ucieczka nie wchodzi w grę. Skoro tak, to może rozwiążę Cię. Do posiłku przynajmniej. Co Ty na to, będziesz grzeczna?
Nonszalancko ruszył, obchodząc ją i udał się do aneksu kuchennego. Pobieżnie przejrzał kilka szafek tam będących i ich zapasy.
- Taa... Za dużo nie mamy. Także bez jakichś wyszukanych dań, dobre?
Z zachwytem złapał za butelkę wina Everluce, które Nochal kiedyś zwinął z domu pewnego informatora. Zdmuchnął z niej kurz.
- O. No popatrz. Na popitkę wino może być? Czerwone Everluce. Piłaś kiedyś? Poza tym mamy jeszcze żytnią i spluwki piwka. Pełen luksus, co?
Zerknął na Belle przez ramię.


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#22 2016-09-14 20:53:24

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Patrzyła bardzo uważnie na Griffina, wczytując się pilnie w jego twarz. Z cała pewnością mówił prawdę, przynajmniej według Belle, która szczególnych umiejętności w rozpoznawaniu oznak kłamstwa nie miała i która chętnie przystała na jego wersję faktów. Nic jej nie będzie. Nie, nawet lepiej! OCZYWIŚCIE, że nic jej nie będzie! A skąd u niej taka zmiana podejścia? Była po prostu zmęczona. Jej wciąż dziecięcy umysł był wykończony drastycznymi przeżyciami, mozolną wędrówką i jeszcze tym wszystkim, czym powitał ją Novigrad. Elfka była spragniona beztroski i zwyczajnej radości dnia codziennego, więc szybko wyparła ze świadomości całe zło i skupiła się na niemal bezgranicznym optymizmie.

- Czyli jak już wszyscy zapomną o kurierze, to wszystko będzie dobrze, a teraz mam po prostu czekać, tak? - ubrała całość w najbardziej odpowiadające jej słowa, po czym skupiła sie na dalszej wypowiedzi mężczyzny.- Jestem KOSZMARNIE głodna. Masz może kwaśne mleko? Albo ser? Strasznie chciałabym zjeść jagody, ale pewnie nie masz... Ale ja mam jabłka! Chcesz? Mam trzy, jedno mogę Ci dać! Aaaaaa! Masz może CHLEB? W górach go nie było! A chleb tak strasznie przypomina mi dom nad Jarugą...

Do propozycji napitku podeszła bardzo nieufnie. Sama nigdy nie skosztowała nawet kropli alkoholu (pomijając ten w eliksirach), ale w trakcie podróży widziała ludzi będących pod jego wpływem. Była bardzo sceptycznie nastawiona do trunków, ale czasem kusiło ją, żeby takowy na szlaku zamówić. Tym razem spojrzała na gospodarza z powątpiewaniem zmieszanym ze szczerym zaciekawieniem.

- Nie wiem... Wino...? Nie piłam... Może... Ja mam wodę swoją! Jak nie masz wody, to też mogę Ci dać! No i... - plątała się troszkę w zeznaniach, aż w końcu w ogóle straciła zainteresowanie tematem i zaczęła się z irytacją wiercić, napierając na krępujące ją sznury. - Ahhhhhh, rozwiąż mnie w końcu, tu jest tak strasznie niewygodnie!


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#23 2016-09-15 23:05:01

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Jej kompletna przemiana zaskoczyła Griffina. Po chwili dopiero zdał sobie sprawę, że patrzy się na dziewczynę z opadłą szczęką. Beztroska była już kompletnie odjechana. I według Szczura coś tu było nie tak. A może tak gra? Żeby tylko wpakować mu nóż pod żebro, gdy nie będzie patrzył, i zwiać? Jest bardzo możliwe. Panienka nawijała jak najęta, by w pewnym momencie zlać się w jeden ciągły potok słów.
- Eeee... Co? Chleb? N-nie wiem. Znaczy, mamy. Nie piłaś? Oo Ptaszynko! Toć Ty życia nie zasmakowałaś.

Wrócił się do Belli. Butelka wina wylądowała na stole przed nią, co by sobie popatrzyła.
- Jak to mawiał pewien zapomniany już poeta a nawet filozof, "alkohol i pochędóżka - tylko dla nich wstaję z łóżka". - puścił jej oczko, by podkreślić wagę powiedzenia. - Ale pij sobie co chcesz, nawet tą wodę. Ja sobie poradzę z tym co mamy. A! No i rozwiążę Cię. Ale prawnie jestem zobowiązany Cię poinformować, że fałszywy ruch może spotkać się z uszczerbkiem na zdrowiu. Przeszukam Cię pierw.

Jak powiedział, tak też uczynił. Kucnął u jej boku. Z kompletnie kamiennym wyrazem twarzy, na który musiał się lekko wysilić, położył dłonie na Belli. Widać było pełen profesjonalizm w tego typu operacjach. Ręce powędrowały od jej kostek wzwyż, sprawdzając każdy centymetr ciała. Poza tym ściśniętym liną, oczywiście. Griffin PRAWIE nie dał po sobie poznać, że mu się to podoba. Postanowił też zagadać, żeby dziewczynie zwiększyć komfort. A co.
- Nad Jarugą mówisz? Piękne tereny, byłem tam nie raz. Szkoda, że tyle gówna tam było. - sucho przypomniał wydarzenie w którym oboje brali udział, chociaż w innych rolach. Ale o tym wszystkim nie wiedział. - Powiedz lepiej jak jest w Mahakamie. Tam mi się nie zdarzyło trafić. O. A co my tu mamy?
Spytał, gdy jego dłoń natrafiła na nóż. Wysunął go zza paska i schował za swoim.
- Pozwoli, Ptaszynka. Obiecuję, że oddam.

Stwierdziwszy, że więcej bron nie odnaleziono postanowił spełnić obietnicę. Stanął za Bellą i rozwiązał węzeł. Poluzowana lina osunęła się po ciele elfki, lądując na jej udach. O więcej Szczur się nie martwił. Walka krzesłem dla takiej dziewczyny byłaby nieporęczna, więc nie powinien mieć problemów. Oby.
- Sprawa druga, nie podchodzisz do drzwi wyjściowych na bliżej niż sześć stóp. Sama rozumiesz. Ale no, właśnie! Przejrzyj co mamy i częstuj się, Ptaszyno. - Zaprosił kulturalnie do kuchni. Imitując zachowanie kamerdynera, skłonił się. Wesoła otoczka, ale brązowe oczy obserwował Belle z jeszcze większą uwagą. - Śmiało.
Był coraz bardziej ciekawy dziewczyny. Jej historia zdawała się być wyjątkowa, tak jak i wygląd.


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#24 2016-09-17 21:32:00

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Wszystko jest w porządku. Wszystko jest dobrze.

Jej umysł nie dopuszczał do siebie żadnej negatywnej myśli, żadnej emocji. Była w bezpiecznym miejscu, nie była samotna. Nie, wcale nie była związana. Tak po prostu siedziała. Wszystko było normalne, rozmawiała z przyjacielem. Nie mogło jej się stać nic złego. Absolutnie nic. Westchnęła cichutko, jej wzrok stał się odrobinkę, minimalnie nieobecny.

- A ja... - zamyśliła się na chwilkę. - Ja chyba wstaję żeby pływać. I żeby się powspinać. Tylko ze tutaj nie ma gdzie pływać i gdzie się wspinać... Jak długo będę tu mieszkać? Czy będziemy wychodzić razem? Jest tu jakaś woda? Widziałam na mapie, że jest! Taka duża. Taka, jakiej jeszcze nie widziałam! Pójdziemy tam?

Wcale jej nie zagroził uszczerbkiem na zdrowiu. To była przyjacielska pogawędka. Zdecydowanie. Nie zamierzał jej ograniczać, przecież powiedział, żeby piła na co ma ochotę. Był otwarty. Wszystko miało swoje wyjaśnienie, wszystko było dobrze. Wszystko było normalne. To, że teraz jej dotykał tez było w porządku. To było nawet miłe. Miał ciepłe ręce, nie sprawiał jej bólu... nigdy nie czuła bólu. Nigdy w całym swoim życiu nie doświadczyła go ani odrobinę. Przymknęła oczy, oddychając bardzo, bardzo powoli.

- Taaak, przepiękne! - ożywiła się nagle, gdy powiedział o Jarudze. - Topiłam się tam! Tyle razy! Ale Birke zawsze mnie wyciągała. A potem to już pływałam lepiej od wszystkich. Kiedyś nawet przed takim stworem uciekałam, miał straszne zęby, ale mi się udało! Birke tak okropnie wtedy krzyczała! Cały wieczór! A następnego dnia dała mi słodką bułkę i powiedziała, że nie wyobraża sobie życia beze mnie i...

Urwała. Na chwilę zamajaczyły jej w umyśle obrazy pełne ognia, czerni i żółtych słońc na proporcach. Nie. Nie było żadnych płomieni. Nie było żadnej Birke. Był Mahakam, prawda? Tak, przyjaciel pytał o góry, z całą pewnością. A o czym mówiła wcześniej? Nie, jakoś nie mogła sobie przypomnieć...

- Mieszkaliśmy we wspaniałej dolinie. Wszędzie dookoła były góry, a na środku takie wielkie jezioro. Miało taki niebieski kolor! Uwielbiałam na nie patrzeć. Okruch mówił, że to dlatego moje oczy są takie niebieskie, od wpatrywania się. I jeszcze że mi skrzela urosną, jak będę tyle pływać! Skrzela, wyobrażasz sobie?! Ahhh, nareszcie!

Zerwała się z krzesła tak gwałtownie, nie niemal je przewróciła i w podskokach pognała do kuchni. Zupełnie zignorowała sprawę noża, nie był jej potrzebny. A drzwi? Nawet nie potrafiła określić ile to jest sześć stóp. Chwyciła chleb i oderwała sobie jego kawałek, a w czasie pałaszowania go rozejrzała się tez za jakimś serem. Znalazła. Nie mogła się zdecydować, co chce zjeść najpierw, więc jadła na zmianę po gryzie jednego i drugiego.

- To jest pyszne - powiedziała mało elegancko, bo z pełnymi ustami, po czym zaczęła z ciekawością wpatrywać się w butelkę oferowanego wcześniej wina. Nie była pewna, czy ma na nie ochotę, ale z cała pewnością była nim zaintrygowana.


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#25 2016-09-18 05:33:55

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Jest niemożliwa. Pomyślał w odpowiedzi na jej motywację porannego wstawanie. Pływanie i wspinaczka. Dobre sobie. Co ona, w klasztorze jakimś była? Ze trzy lata temu zdarzyło mu się pić z pewnym kupcem korzennym z Ofiru. Ten wspominał, że istnieje daleka kraina z górskimi klasztorami. Ale to nie były takie klasztory jak te na Północy. Tam, prócz pasania owiec i innych kóz, mnisi golili głowy na łyso, ćwiczyli walkę wręcz i biegali po górach oraz pływali w lodowatych potokach. Nie miał pojęcia, czemu akurat o tym pomyślał. Belle przecież łysa nie była, a wręcz przeciwnie. Burza wspaniałych, brązowych włosów. Cóż, przynajmniej miała aktywne życie.

Bardziej go ciekawiło co ona tam robiła. Jasne, żyła. Domyślił się także, jak się tam dostała. Musiała być jeszcze młoda, gdy mieszkała nad Jarugą. A potem przyszli Czarni. Palili wiocha za wiochą i najpewniej ten sam los spotkał jej dom. To by wyjaśniało nagły przeskok do Mahakamu. Musieli uciekać, a góry są w prostej linii na północ. Pytanie, dlaczego nie w inne tereny. Czyżby miała znajomych krasnoludów? Birke. To była jej opiekunka. Tak wynikało z opowieści i tego jak traktowała Belle. Nie był głupi, takie fakty połączyłby każdy kto chociaż na moment miał do czynienia ze służbami specjalnymi. Ale co tam do cholery robiła? Szkolili ją? Skoro potrafiła takie rzeczy. Albo po prostu beztroskie życie gdzieś w górskiej rezydencji.
Zerwała się jak burza! Taki pokład energii! Niesamowite. Musiał przyznać w duchu, że to akurat mu się podobało. Zdecydowanie wolał żywe kobiety. Takie były lepsze w łóżku. A Belle... Była niczego sobie. Ba, naprawdę dobra sztuka. Jasne, może i elfka. Ale kurwa jaka.

Przylgnął bokiem do ściany w kuchni, zawczasu zgarniając nóż kuchenny z blatu. Na wszelkie ale. Bawił się nim w dłoniach, obserwując plątającą się dziewuszkę. Rozmyślał dalej o jej słowach i o niej samej. Z pełnymi ustami wyglądała uroczo, pomimo braku zasad kultury. Zresztą, kto w otoczeniu Griffina się nią przejmował? Ważne było to, że była naprawdę słodka. Osobliwa. Szczególnie z tymi fioletowo-niebieskimi oczyma... Moment. Chwila. Ten cały "Okruch" mówił o niebieskich oczach? To ta cała heterocośtam, choroba tęczówek, nie była aby od urodzenia? Genenetyczna? Coś tu było nie tak. Od samego początku trzyma się zasady mocno ograniczonego zaufania, to też takie szczegóły biją na alarm. Postanowił pociągnąć ją za język.

- To zajebiście. Wcinaj, ptaszyno. - Oderwał się od ściany i ruszył w kierunku stołu i wina. Nóż wciąż był w jego ręce, ale w drugą zgarnął dwa kubki. - Tej, tak swoją drogą. Mówisz niebieskie oczy. Przecież jedno jest niczym fiołek.
Zapytał kompletnie nonszalancko, jakby po prostu o tym zapomniała. Ustawił obydwa naczynia na stole i pochwycił raz jeszcze butelkę.
- Więc jak? Chcesz spróbować troszkę? Nie jest mocne, to nie wóda.


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#26 2016-09-18 17:44:52

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

- Oczywiście, że nie - spojrzała na niego ciepło, uśmiechając się pobłażliwie. Jakie to było słodkie z jego strony. - Z całą pewnością mam niebieskie oczy. Dobrze dzisiaj spałeś? Czasem ze zmęczenia mieszają się różne rzeczy, na przykład kolory. Albo imiona. Zwłaszcza jak się ma tyle imion co ja. Każdy wymyśla co innego! A teraz jeszcze zostałam Ptaszynką...

Dokończyła jedzenie i sięgnęła do bukłaka, żeby się napić wody. Przy okazji zajrzała do sakiewki, żeby wyciągnąć jabłka i wtedy zauważyła, że jedno było nadgniłe. Co za strata... Wyciągnęła je ostrożnie i spojrzała z niezbyt dużym, ale jednak smuteczkiem na mężczyznę.

- Popsuło się... Teraz mam dwa. Co mogę z tym zrobić...? - rozejrzała się za jakimś miejscem składowania odpadków czy czegoś w tym rodzaju. - Musiało mieć robaczka. Wtedy tak szybko gniją... Masz... coś? Gdzieś mogę...?

Podeszła do stołu i stanęła naprzeciwko Temerczyka. Chwilkę się zastanawiała, ale ostateczne zdecydowała, że owszem chce spróbować. Może łyka. A może trochę więcej... Zależy jak będzie smakować, może najpierw po prostu o taką odrobinkę, a potem jeśli będzie dobre...

- Tak. Chcę. Ale... tak malutko. Jak to smakuje?


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#27 2016-09-18 20:09:22

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Nie. Ona była szalona. Pogrzało bidulkę kompletnie. Nie był tylko pewien, dlaczego. Obstawiał stres - za dużo przeżyła w ciągu ostatnich godzin. Pierw tępaki z Cidaris, pobudka w nieznanym, a potem mała szopka z zabójcami. Albo po prostu cierpiała na jakieś zaburzenia psychiczne. Coś było nie tak z Belle. I Szczur zaczął żalować, że ją rozwiązał. Nigdy nie wiadomo, co takiej odbije.
- Spałem dobrze, dziękuję. W przeciwieństwie do Ciebie, chyba. Możesz mieć rację z ty mieszaniem się ze zmęczenia.
Nie chciał też za mocno naciskać. Wtedy znów może jej się przebiegunować, a lepiej by chociaż dziś była spokojna. Starczy problemów jak na dzień. Wciąż został jeden duży, nierozwiązany. Nie chodziło o jabłko.
- A połóż gdzieś. Się wyrzuci jak ktoś będzie wychodził.
Ta, robaczek kurwa. Pomyslał. Teraz miał już mieszane uczucia. Coraz bardziej obawiał się dziewczyny. Nie, że bał się krzywdy wyrządzonej przez nią. No, odrobinkę, ze względu na możliwości magiczne. Obawiał się samej reakcji. Co jeśli faktycznie jest szalona? I co, jeśli faktycznie lepszym wyjściem byłaby szybka śmierć. Ach, te gdybania. Nie czas na to.

Wino mogło tu pomoc. Albo ją wyluzuje i wróci do realnego świata. Albo zetnie i pójdzie spać. Tak czy siak, Griiffin jest wygranym. Trzeba tylko się upewnić, by faktycznie wypiła więcej niż "malutko".
Tak czy siak, butelkę trzeba było otworzyć. Nóż schował za pasek - kolejny. Zasrany człowiek armia. Ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. Chwycił butelkę w jedną dłoń i wrócił się do kuchni. Wygrzebał zza sterty rupieci książkę. Stara, nadpalona książka. Nawet nigdy jej nie czytał i za cholerę nie miał pojęcia, co w niej było. Służyła do jednego - otwierania wina. Przyłożył ją do ściany i uderzył spodem butelki, aż korek wysunął się dostatecznie daleko. Stąd już ostatnia prosta. Wyrzucił książkę w bliżej nieznanym sobie kierunku na szafki. Wyszarpał korek i poszedł polać. Sobie pół kubka, Belli ćwierć. W jego mniemaniu to była odpowiednia ilość.
Odstawił butelkę i przesunął kubek Ptaszyny w jej stronę. Sam złapał swój i od razu zamoczył usta, czerpiąc ulgę w postaci kilku łyków. W co on się wpakował.
- No to pij, na zdrowie. Zobaczysz jak smakuje. Jak pełnia życia, mówię Ci.


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#28 2016-09-18 21:46:26

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

- Spało mi się wybornie - rzuciła beztrosko, odkładając na stół zgniłkę. - To całkiem miłe uczucie znów spać w łóżku i mieć dach nad głową. Chociaż na trawie też miło. Ale wiesz, jak można się schować w każdej chwili. W Mahakam mieliśmy czasem takie noce, że wszystkie dzieci wychodziły spać pod gołym niebem! I w domu zostawał tylko Okruch. To on mnie nauczył czarować. Umiem czerpać z wody, więc mogę nurkować i pływać w nieskończoność! No, nie zupełnie. Czarowanie jest strasznie męczące... Okruch mówi, że mam potencjał, ale on nie by za dobrym czarodziejem. Tłumaczył mi to jakoś... Że mam małą efektywność wykorzystania mocy? Tak. Tak powiedział. Że muszę włożyć dużo mocy w robienie małych rzeczy. Ale to i tak mi starczy, bo jak Marcel się po drodze przewrócił i skręcił kostkę to ją uleczyłam!

Jej twarz była teraz przepełniona dumą i radością. Bardzo lubiła pomagać. Cieszyła się, kiedy dzięki niej świat się stawał lepszy, że mogła zmniejszać ilość cierpienia, że ktoś był za to wdzięczny i że po prostu było radośniej. No i była potrzebna! Takiemu Marcelowi na przykład. Była potrzebna. Bo teraz Marcel ma rodzinę i już wcale jej nie potrzebował. Nikt jej nie potrzebował... Posmutniała przez własne myśli.

- No. Tak. To... spróbuję! - uśmiechnęła się trochę na siłę i złapała kubek... a tak naprawdę powietrze tuż przed nim. "Znowu" przeleciało jej przez myśl, ale dzielnie powstrzymała drżenie ust i podjęła drugą próbę, tym razem sunąc palcami po drewnianych deskach aż natrafiła na kufel i z ulgą wzięła go do ręki. To było takie kompromitujące... Ale nie. Nie spojrzała mu w oczy. Przystawiał kubek do ust i wypiła kilka łyków duszkiem. Po pierwszych trzech nic się nie stało, ale przy czwartym poczuła, że coś jest nie tak i krztusząc się odstawiła kubek. - T-to jest ohydne... Takie... Cierpkie... FUJ! Tak nie smakuje pełnia życia!


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#29 2016-09-18 23:11:15

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Czarować nauczył ją przyjaciel. To dopiero była ciekawostka. Nie uczęszczała do szkoły magii, tylko była uczona przez jakiegoś nieudanego czarodzieja, czy kim tam był ten cały Okruch.Z jej opowieści jasno wynikało, że nie umiał za dużo. Leczenie i efektywność wykorzystania mocy? Cokolwiek to znaczyło, magiczna sprawa. Nie znał się na tym, więc skatalogował te informacje jako drugiego sortu.
Jego uwagę przykuła dłoń dziewczyny. Nie mogła złapać kubka aż do chwili, gdy go nie wyczuła sunąc po blacie stołu. Te oczy. Coś było nie tak ze wzrokiem. Sprawa na pewno była grubsza, niż mu się zdawało na samym początku. To nie była zwykła elfia dziewczyna, teraz to zrozumiał. Griffin postanowił pociągnąc ją za język, ale dopiero jak wypije trochę starego, dobrego serum prawdy. Alkoholu.

A ta pić nie chciała. Cierpkie! Jakie tam cierpkie. Nie przyszło jej pić nigdy księżycówki starego Walerego z Wyzimy. To kurwa było cierpkie. Robione na czystym spirytusie, smakowało jak szczyny trolla zmieszane , a piło się. Ach, ta dzisiejsza młodzież. Pańskie podniebienie, psia ich jucha.
- Ptaszyno, życie jest cierpkie. Ale żeby poznać jego pełnię, musisz je zaczerpnąć pełnymi garściami. A nie odrobinę. Nie mam racji? Tak i tutaj.
W tym momencie mówił szczerze. Trza się konkretnie napić, by się napić. Takie są prawa natury. Polał jej więc kolejny raz, więcej bo połowę.
- Zacznij od małego formatu, nim spróbujesz żytniej. A tą też polecam gorąco. - kolejne szczere wyznanie. Ach, ten Szczur.


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#30 2016-09-19 00:28:42

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Spojrzała na niego z powątpiewaniem, ale w sumie musiała mu przyznać rację. Cierpki smak życia. Ale aż pół kubka...? Fuj. FU. FUUUUUU BLEEEE OHYYYYDAAAA. No ale przeciez nie będzie gorsza od niego... Chwyciła kubek i krzywiąc się wypiła całość duszkiem. Ależ to było okropne... No, ale się udało, prawda? Ha! Niech wie, że nie tak łatwo ją zagiąć! Postawiła pusty przedmiot przed sobą i spojrzała na niego jakimś cudem zwalczając nutę wyzwania w spojrzeniu.

- To teraz mogę żytnią spróbować, prawda?
Popatrzyła na niego z satysfakcją i sięgnęła po butelkę trunku, tym razem przezornie sunąc palcami po blacie, po czym nalała sobie tyle ile Griffin nalał jej wina ostatnim razem. Wyglądało jak woda. Śmieszne. I to ma być większy format? Bez problemu sobie ze wszystkim... Bez wahania podniosła kubek i zaczęła pić. Cóż. To nie był najszczęśliwszy pomysł. Jeden łyk. Tylko tyle przedostało się do jej organizmu, przepalając momentalnie wszystkie kubki smakowe i gardło. Poczuła, że zapiekło ją w oczach, w nosie... wszędzie. Powoli odstawiła kubek i sięgnęła po wodę. Wypiła całą naraz.

- Tego... tego nie da się pić... to pali jak ogień. - I jak niektóre z eliksirów, ale tę myśl szybko stłumiła.


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#31 2016-09-19 01:59:02

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Jak pontarski szczupak haczyk. Tak właśnie pochwyciła jego przynętę z alkoholem. Niczym zuch dziewuszka pochłonęła kubek wina i nawet się nie skrzywiła. Za mocno. To Ci dopiero. Nawet poczuł się rozbawiony. Belle koniecznie chciała udowodnić, że daje radę i...
Słodka Melitele. Czy ona bierze żytnią? Odważna dziewczyna, nie ma to tamto. Walnie sobie łyka i poczuje co to prawdziwe życie. Ot co. Chwila. Moment. Czy ona leje połowę kubka żytniej? Coooo...?
Mógł coś powiedzieć. POWINIEN coś powiedzieć. Ale nie zrobił tego. Sam nie rozumiał czemu tak postąpił. Być może dziewczyna musiała nauczyć się na własnych błędach. Może się zamyślił. A może po prostu tak go to zbiło z tropu, że nie mógł nic wydukać. W każdym razie, po prostu odszedł do kuchni by urwać kawałek chlebka. Będzie potrzebowała zagryzki.

Belle przyjęła to jednak jak mężczyzna. Znaczy się, prawdziwa dama. Ze stoickim spokojem odstawiła kubek i sięgnęła po bukłak. Griffin jednak doskonale widział jak poczerwieniała na twarzy. Jak jej oczy zaszkliły się i zaszły łzami. Stał tam obok, dzierżąc chleb.
- Da się, Ptaszynko. Masz, zagryź sobie. Będzie lepiej. - wyciągnął do niej dłoń z kawałkiem pieczywa. - To się pije inaczej. Nie cały kubek, tylko polewasz na jednego łyka. I specjalna technika picia. Wydychasz całe powietrze pierw i jeb. Walisz cały łyk. A potem jak masz co, to zagrycha. Śledzik na przykład, o. To jest wtedy to. Złap kawałek kiełbasy na zagryzkę i do boju, Belle.
Przynajmniej nauczy ją pić. A co.


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#32 2016-09-19 19:40:43

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Z jakiejś idiotycznej potrzeby zaimponowania mężczyźnie zdecydowała się pić dalej. Wzięła łyk, potem drugi, z początku przegryzając chlebem, ale za trzecim zdecydowała się już dopić całość bez przestojów. Kiedy skończyła, odstawiła gwałtownie kubek i chwilę się w niego wpatrywała, jakby zamroczona. W końcu jednak wzięła głęboki oddech  i wypuszczając powoli powietrze zamrugała intensywnie.

- Ja naprawdę... Naprawdę nie wiem... Nie wiem czemu... ktokolwiek...  chce to pić... - powiedziała w końcu, z zaskakującym trudem dobierając słowa. Miała dziwne wrażenie, że świat dookoła zaczął się jakby chwiać, albo tak jakoś... wirować? Tak troszeczkę... Nie, wydawało jej się. Z całą pewnością. - Nie smakuje mi to. Tak nie smakuje życie. Nie chcę tego pić.

Podniosła się z miejsca i spojrzała na drzwi wyjściowe, a następnie zrobiła w ich stronę kilka chwiejnych kroków. Zatrzymała się przy ostatnim z mijanych krzeseł, o które musiała się oprzeć, bo lekko zaczęła jej się chybotać podłoga pod stopami. Stała wyprostowana, ale lekko przechylona w stronę krzesła, które robiło jej za podpórkę i nadal intensywnie przyglądała się wyjściu.

- Ja... Ja nie wiem ile to jest sześć stóp. - wymamrotała niezbyt przytomnie, po czym odwróciła się do mężczyzny i uśmiechając się do niego odezwała się konspiracyjnym szeptem. - Zdradzę Ci sekret! Taaak, powiem Ci coś w tajemnicy. Ale musisz... musisz obiecać... coś. - przerwała, po czym potarła wierzchem dłoni lewe oko. Zamrugała i rozejrzała się z zaskoczeniem dookoła. - Czy... ściany się kręcą? No to... to obiecujesz...?


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#33 2016-09-19 23:50:05

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Najwyraźniej zapomniał dodać, że nie jest konieczne picie od razu jeden za drugim. Cóż, gówno się zdarza. Chyba coś ją siekło, patrząc po reakcji. Tylko nadal nie zrozumiała, o co tu w tym wszystkim chodzi. Ech.
- Jak nie smakuje, jak smakuje? Znaczy, niedobre jest, ale o to chodzi! Wóda twój wróg, trza ją w mordę lać. Słyszała Ptaszynka kiedyś takie powiedzenie?
Miał już rozwodzić się o tym, jak Moc winna powoli dawać o sobie znać, uderzając do głowy powoli. Tylko, że ta ruszyła w kierunku drzwi. Odwagi dostała? Nieważne. Nie musiał nawet stawać przed drzwiami, bowiem dziewczyna coś bąknęła, coś sapnęła, oparła się o krzesła i nic nie wie. Moc jest w niej silna.
- Sześć stóp to sześć stóp. Po prostu się nie zbliżaj do nich. - odpowiedział jej a propos miary odległości - Sekret mówisz?
Przecież o to właśnie chodziło! O poznawanie sekretów. Taki był plan i wszystko szło zgodnie z nim. Teraz sobie kulturalnie usiądą, a Belle zacznie się zwierzać. Griffin, Ty zasrany mistrzu.
- Ze mną jak na spowiedzi. Możesz mówić śmiało. - sięgnął po butelkę wina i polał sobie kolejny kubek. Przecież nie może się zmarnować. A Ptaszynce kręciły się ściany, słaba główka. - Może być. Widzisz, to część pełni życia. Zaczynasz ją czuć, co? Nie chcę Ci jednak przerywać. Mów ten sekret.
Och słodka Melitele! Sekrety.


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#34 2016-09-20 00:32:23

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Ależ jej szumiało w głowie. Było jej bardzo, bardzo dziwnie. Była przytomna, panowała nad sobą i wszystko było normalne, tylko tak jakoś... jakoś miała ochotę mówić co innego niż zwykle. Tak sobie, żeby zobaczyć reakcję. I tak wyjść za drzwi, żeby sprawdzić, co zrobi. I tak w ogóle to o co mu teraz chodziło? O czym on gadał?

- Ooooo nie, panie Griffinie! Tak to my rozmawiać nie będziemy! - miała jakiś nagły przypływ śmiałości, z którego była bardzo zadowolona. Przecież tak mu teraz powiedziała, ha! Co za mądrala z niego! Już ona go ustawi, przywoła do porządku! Podeszła chwiejnie do niego, zabrała mu kubek z winem, wypiła całość duszkiem i patrząc na Szczura wyzywająco dźgnęła go oskarżycielsko palcem. - Myślisz, że to jest takie śmieszne? Że sześć stóp to sześć stóp? I że spowiedź i sekrety? Ja wiem duuuuuużo rzeczy, bo umiem czytać i znam..  znam dużo trudnych słów! Więc sobie wy...my...mi...ga...i..my..gi..nuj... że ja znam świat i że będę robić co mi się podoba! I że nie możesz mi zabronić stąd wyjść! Myślisz, że z Tobą sobie nie poradzę?! Ja sobie daję radę ze wszystkim! Ja sobie dałam radę na Wzgórzu! Tam było tyyyyyle żołnierzy i tyyyyyyyyyyle krwi! Tam była cała Jaruga krwi! I dałam sobie radę! I dałam radę dojść tu z Mahakam! Sama z tym małym Marcelem, który ciągle coś sobie robił! I wyprowadziłam wszystkie dzieci w Gniazda! Wszyyyyyystkie dostały rodzinę, wszyyyyyyyyyystkie! I ja... ja sobie dałam z NIĄ radę! A jak sobie dałam z NIĄ radę to sobie poradzę z każdym! I... i...

Nagle poczuła się strasznie. Alkohol obudził wyrzuty sumienia, które starała się stłamsić w sobie od tygodni. Koszmarne poczucie winy wycisnęło z jej oczu łzy i zmusiło, by oparła się plecami o ścianę. Upuściła kubek i patrząc gdzieś w przestrzeń zaczęła bezgłośnie zalewać się łzami. Upojenie miało wpływ, nawet całkiem spory, bo gdyby nie ono to by w ogóle nie poruszyła tematu. Ale to nie wino ją zmuszało do tych słów. Tak strasznie, tak okropnie chciała komuś powiedzieć. Tak strasznie chciała wyrzucić to z siebie i uzyskać rozgrzeszenie. Tak strasznie chciała, żeby ktoś jej wybaczył...

- J-ja... ja n-nie chciał-łam... -wykrztusiła przez łzy, nie patrząc na Griffina, tylko pogrążając się w cierpieniu. - N-nie chcia-łam! Ja n-nie...


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#35 2016-09-20 04:00:59

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Alkohol działał na Belle. Bez dwóch zdań. Szumiał też nieco w głowie Griffina, bowiem ten, ku własnemu zdziwieniu, dał sobie odebrać kubek. Patrzył jedynie na dziewczynę, bujając w obłokach. I właśnie te myśli były zaskakujące. W przypływie delikatnego ciepła, stwierdził, że najchętniej złapał by Ptaszynkę, posadził ja na stole i zanurzył się w słodyczy jej ust. Kuszące są jej usteczka... Które wspomniały coś, co wybudziło Szczura z jego fantazji. Wzgórze. Spływająca krwią Jaruga. Było tylko jedno takie miejsce.
Pamiętał je doskonale. I to, co tam się stało. Czasem zdawało mu się, że te obrazy już dawno opuściły jego głowę. Ale zawsze wracały. Po jakimś czasie przestał się tym przejmować, traktując to jako swoiste przypomnienie. Czegoś. Żołnierskiego losu, tragedii wojny, szczęścia. Kto to wie. Teraz jednak zamarł w bezruchu, myślami jednak odpłynął gdzie indziej.


Było ich pięćdziesięciu w kompanii. Pierwszy Batalion, Pierwsza Wyzimska Dywizja Piechoty. Świeże wcielenie, służyli raptem niespełna rok, z czego większość była i tak darciem ryja, gnojeniem i tworzeniem żołnierza. A teraz wylądowali tu, przy Wzgórzu. Nie tylko oni, niemalże cała Północ zebrała się by Czarnym dać łupnia. Wszyscy byli nabuzowani, pełni wigoru. Każdy z obecnych chciał przelać jak najwięcej nilfgaardzkiej juchy. Za to co zrobili z Cintrą. I za to co zrobili z Lwicą.
Pogoda nie należała do najgorszych. Nie było też za specjalnie ładnie. Ot, zanosił się zwykły dzień. Przed nimi rozciągała się zbita kupa Czarnych. Jak jeden, wielki organizm. Poruszała się, falowała, przesuwała do przodu. Jak lawa błota. W końcu ruszyli i oni. Normalnym w trakcie bitwy jest wystawienie świeżego wojska w pierwsze szeregi, gdy weterani służą jako ta doborowa formacja, do przełamań i tym podobnych. Pierwszy batalion trafił na pierwszą linię. Jak być pierwszym, to wszędzie.
Ziemia drżała w oczekiwaniu na zbliżającą się falę czerni i zlota. Coraz wyraźniej. Młodego Szczura oblał zimny pot. Sparaliżowany stał w trzecim rzędzie i ściskał swoją broń i tarczę, aż knykcie zbielały. Ale on tego nie czuł, adrenalina już dawno szalała. Wtedy pomyślał też pierwszy i jedyny raz, że to był zły pomysł. Że powinien odwrócić się i biec, uciekać. Zdezerterować w pizdu.
Uderzyli. Hałas który w jednej sekundzie wybuchł był nie do opisania. Szczęk stali tysięcy broni, gruchot tarcz, ryk ludzi, rżenie koni. Kakofonia dźwięków wyrwała go z osłupienia. Z przerażeniem stwierdził, że chłopak przed nim w pierwszym rzędzie padł na ziemie z krzykiem wzywającym bogów i własną matkę. Gościwuj, młody chłop z Białego Sadu, co to trafił do dywizji z poboru, nie krzyczał długo. Skonał we własnych wnętrznościach i błocie, które powoli zaczynało swoje istnienie dzięki ilości krwi.
Griffin postąpił do przodu. Był teraz drugi. W oddali gdzieś rozległ się potężny grzmot. Cała ich seria. Spojrzał w tamtym kierunku ale walczący przysłaniali wszystko. Teraz też doszedł do niej smród. Bitwy są wspaniałe jak się o nich słucha i czyta. Na żywo jest kompletnie odwrotnie. Prócz strumieni juchy, własnych wnętrzności, były też ekskrementy. I to wszystko należało podwoić w przypadku konia, których na miejscu nie brakowało. Smród gówna był wszędzie, tak samo jak tkanka.
Oczy zalały mu się krwią. To jego? Trafili go? Nie. Całe szczęście... To Albert. Właśnie osuwał się na ziemie w bulgocie własnej krwi. Chłopak z Wyzimy. Ochotnik, jak Griffin. Ale to nie był czas by o tym myśleć. Przystąpił krok do przodu. Kolejna seria wybuchów, tym razem z innego kierunku. Nie myślał, zaczął walkę.
Mówi, że nie pamięta pierwszej osoby którą zabił. Przecież potem było ich tyle, że nie sposób zliczyć. Prawda była jednak zgoła inna. Najlepiej pamiętał właśnie jego. Młodzieniaszek, tak jak i Griffin. Zacięty wyraz twarzy i niebieskie oczy patrzące na niego przez wizjer hełmu. Był pewny siebie, butny. Rzucił się w kierunku Temerczyka jak byk do jałówki. I dostał krótkie cięcie po szyi. Zaklął w Czarnym języku, zawijając się w tył.
Wtedy nastąpił wybuch. Kula ognia wybuchła tuż przednim, czyszcząc płomieniem najbliższą okolicę i tworząc wyrwę w szeregach czarnych. Gorąc uderzył w jego twarz, parząc. Wtedy też poczuł, że...



Gniazdo?
Ocknął się. Wyprowadziła wszystkie dzieci z Gniazda? I dała sobie radę z NIĄ? Czyli kim? Chciał zapytać się, pociągnąć dalej ten temat i dowiedzieć się, o co tu w tym wszystkim chodzi. Gdy ta kolejny raz go zaskoczyła. Łzy zalały cudne oczęta, spływając po rumianych policzkach. Mimo, że nie rozumiał znaczenia jej kolejnych słów. Czego nie chciała. Ale zrobiło mu się jej żal. Obydwoje różnokolorowe zwierciadła patrzyły ze szczerym cierpieniem, które nawet dotknęło takiego sukinkota jakim był Szczur. Ale chyba nie dał tego po sobie poznać. Chyba.
Zbliżył się do niej na wyciągnięci ręki i położył dłoń na ramieniu elfki.
- No już, Ptaszyno. Czego nie chciałaś? Przecież nic się nie stało.
Jeszcze.
- Nie pijemy na smutno, tak jest lipa nie smak życia.


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#36 2016-09-20 21:10:16

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Była w totalnej rozsypce. Łzy płynęły strumieniami, a wraz z nimi z elfki uwalniały się wszystkie zgromadzone żale i cierpienia. Marzyła o kimś takim jak Birke, takim jak Okruch, o kimś, kto ją wysłucha, wesprze, powie, że to nie była jej wina. Ale nikogo takiego nie miała. A teraz... teraz coś pękło. Teraz alkohol przełamał wszelkie opory i Belle miała ogromne szczęście, że nie trafiła na kogoś gorszego niż Griffin. Na takiego Piżmaka na przykład.

- S-sta-a-ło sie-e. O-one wszystkie tam... To mo-oja wina... Ja taak przepra-aaaszam...! - wszystko było jej winą. Tak przynajmniej była przekonana. Była winna śmierci zupełnie niewinnych istot, którym powinna pomóc, a które pogrzebała żywcem. Nie mogła sobie z tym poradzić. Chciała zapomnieć, ale nie potrafiła. Nie miała jak. Poczucie winy, sumienie wyjące do księżyca i świadomość, że zawiodła istoty, które jej ufały...  - J-ja powinnam być tam z ni-iiimiiii... Powi-iiin-naaam... J-ja...

Zrobiła krok do przodu i położywszy dłonie na jego piersi wtuliła się w niego jak małe dziecko w matkę. Szlochała i szlochała, a słone łzy wsiąkały  jego ubrania. Była uosobieniem nieszczęścia i całą sobą reprezentowała rozpaczliwa potrzebę wsparcia. Już jej było wszystko jedno w czyj rękaw smarka i czy ten ktoś zaraz jej coś zrobi. Musiała się rozładować, a Szczur był pod ręką i wykazywał dobra wolę. Dziewczyna płakała, płakała, aż w końcu zaczęła się trząść i nagle... Cóż.  W jednej chwili ubrania Temerczyka przyozdobiły się nowymi kolorami i wszystkim, co wylądowało w elfickim żołądku tego ranka. I miał zupełną rację. To była lipa, a nie smak życia.


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#37 2016-09-20 22:39:20

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Napierdoliła się. To było jasne. Szkoda, że na smutno. A może tak właśnie była jej historia. Nie brzmiało to zbyt optymistycznie. Kogoś zostawiła? Na śmierć? Może musiała i teraz męczą ją wyrzuty. Tak czy owak, tknęło to Griffina. Sam nie mógł w to do końca uwierzyć, ale było mu jej naprawdę szkoda. Jednak musiał mieć dobre serduszko, bo co innego.
- Spokojnie, Ptaszynko. Nie płacz, na pewno to nie Twoja wina. Wydajesz się...
Ruszyła na niego. Spiął się, chcąc przechwycić jej ręce. Pewnie będzie chciała złapać nóż. Wbić mu go w bok czy też jaja! Albo... Wtuli się w niego. Jak mała, bezbronna istotka, która zdawała się teraz być. Spojrzał na nią z góry, niepewny. I objął ją. Niech się wypłacze.
Stali tak we dwójkę. Szczur rozejrzał się po pomieszczeniu, zastanawiając nad własnym życiem. Był w Novigradzie, w starej ruinie nad kanalizacją, do tego tulił się z elfką. I najgorsze w tym wszystkim był fakt, że mu się to podobało. Co ja kurwa z siebie zrobiłem.

Nie wiadomo. Pewne natomiast było, co zrobiła Belle. Zhaftowała się, w niezbyt ładny wzór. Nicią była zawartość żołądka a płótnem jego ubranie. No świetnie, dzień stał się bardziej kolorowy.
- Och kurwa... - skomentował cicho i powoli odsunął się od dziewczyny. Zarzygała wszystko. Gambeson, koszule. Resztki ściekały jeszcze na dół, na spodnie. Których Szczur postanowił nie ubrudzić. I tak miał już, cholera, pranie.
Na stół zrzucił wszystkie noże, które przyszło mu wsadzić za pasek. Rozpiął się i dorzucił go na blat. Pozbył się zafajdanego gambesonu i koszuli, rzucając je w kąt na razie. Myśl nadchodzącego czyszczenia wymiocin nie napawała go optymizmem.
Odwrócił się do Belli i zaprezentował jej swój odsłonięty, lekko owłosiony tors. I tatuaż Pasów na lewej piersi. Przedstawiał on czaszkę, otoczoną trzema temerskimi liliami. To, że był żołdakiem w służbie Jego Królewskiej Mości Foltesta było wręcz nad wyraz jasne, ale elfka zdawała się nie ogarniać. Nie martwił się więc i o to.
- Wszystko gra, Ptaszyno? Może lepiej usiądziesz? - podszedł do dziewczyny, oceniając jej stan. Był tuż przed nią, obok kupki wymiocin.
- Ej, a co Wy tutaj? Byście kurwa skoczyli do pokoju a nie. Tu się je.
Zabrzmiał znajomy, zaćpany głos. Nochal stał na przed ostatnim schodku, szczerząc się jak głupi.
- Ee no, to nie tak jak myślisz, Nochal, ona ten... - odpowiedział szczerze Griffin, wskazując palcem resztki na podłodze.


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#38 2016-09-20 23:51:15

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Zatoczyła się lekko do tyłu, ale na szczęście napotkała za plecami ścianę. Zrobiło jej się tak jakby lepiej na żołądku, lżej. Już jej nie piekło, ale ciągle nie była zbyt przytomna. Patrzyła w milczeniu jak , mężczyzna się rozbiera i totalnie zagapiła się na jego nagi tors. Aż jej zaszumiało w głowie i tym razem to chyba nie było od alkoholu. A co on miał tam na sercu...?

- Muasz liłje... - wybełkotała niezbyt wyraźnie, wpatrując się nieskrępowanie w jego ciało. Miała nieodparte wrażenie, że już gdzieś widziała dokładnie taki sam znak i że to było coś ważnego. - Moja siossa na mnie tak mó...

Jej wypowiedź się urwała, posiniałe usta zadrżały, a ciałem snów wstrząsnęły torsje. Nawet nie zauważyła, że pojawił się nowy osobnik, bo się pochyliła i opróżniła żołądek z tego, co w nim jeszcze zostało, a ponieważ nie kontaktowała za bardzo przy tej czynności, jej obie suknie, zarówno krótka wierzchnia jak i długa spodnia, zostały zafajdane przez taką samą kombinację, jaką został uraczony Szczur. Dziewczyna się nie przejęła tym ani trochę. Przeciwnie, była szczęśliwa, bo już zupełnie poczuła eis lepiej, a jej przepalone żytniówką ciało zyskało odrobinę spokoju. Powoli zaczęła się osuwać na kolana, pakując się prosto w ex-śniadanie i do reszty brudząc nie tylko kiecki, ale i giezło, które miała pod spodem, a w które zaczęła wsiąkać ciecz z podłogi.

- Nie powiedziałam sekretu... - wymamrotała jakoś sennie. Powieki jej zaczęły opadać, ale utrzymała je jeszcze przez chwile w górze. - Widzisz... tak naprawdę... to ja nie mam niebieskich oczu... Teraz mam już tylko jedno... A... a drugie... - zamrugała zdziwiona, urywając. - Komu tak bije serce...? - tak bardzo, bardzo  opadła z sił. Przechyliła się delikatnie na bok i położyła się na ziemi. Tak bardzo chciało jej się spać... Powieki opadły, a rytmiczny, wolny oddech świadczył o tym, że Belli już nie było w krainie przytomnych.

Ostatnio edytowany przez Yoel (2016-09-20 23:55:01)


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#39 2016-09-21 05:43:06

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

- Acha. - Szczur wyraził swoje zdanie o leżacej u jego stóp dziewczynie. Spojrzał się zakłopotany na kompana.
- A żeś ją porobił. Paliliście coś beze mnie? - Oburzony Nochal wciągnął kilka razy powietrze, ale zawalony katarem kulfon nic nie wyczuł.
- Nie no, kurwa. Na pewno byś się pojawił jakbyśmy coś ćpali, twój to nos działa jak ten, dekektor czy jak to się na te ustrojstwa gada. A ona. - wskazał Belle. - Wypiła duszkiem pół kubeczka żytniej i zmieszała to z winem. Podobno piła pierwszy raz.
- Auć. No to ją zmiotło.
- Ano.

Nastąpiła totalna konsternacja. W ciszy, obaj mężczyźni patrzyli na siebie, dając elfce słodko chrapać. Po minucie czy dwóch Nochal podłubał w nosie i rzekł.
- To co robimy?
- Chyba trza by ją do łóżka wrzucić. Zajmujemy pokój Blachy. Nie ma okna, działa jeszcze zamek.
- A nie wkurwi się?
- I to jak. Dlatego uważam to za świetny pomysł.

Plan spotkał się z aprobatą Nochala. A Griffin jak powiedział, tak zrobił. Chwycił śpiącą panienkę na ręce i ruszył powoli po schodach, mijając po drodze zdegustowanego konfratra. Rzygi wciąż leżały na ziemi.
- Ech, idę po wodę. Masz sporo mycia, Szczur.
Nie doczekał się odpowiedzi. Bo i co miał mu powiedzieć? Spędzi dzionek na czyszczeniu wymiocin i praniu ubrań. Z wymiocin. No nie mógł zamarzyć sobie lepszego dnia.

Na pierwszym piętrze wparował do środkowego pokoju. Nawet nie śmierdziało zbytnio - zaleta tego, że Blacha więcej przesypiał w burdelu. Taka praca.
Pokoik był dość skormny, jak każdy tutaj. Stare, niezbyt wygodne łóżko. Na ścianie wisiał obraz - replika "Kupca korzennego" van der Hooia. Blacha nie był aż takim miłośnikiem sztuki, by wydawać żołd na coś innego niż przyjemności cielesne. O nie. Po prostu podpierdolił to z domu któregoś wielmoża. Ich bytność w mieście miała swoje zalety.

Położył dziewczynę na łóżko, uważając na pościel. Wypadało jej nie ubrudzić haftem. Właśnie. Cała, z przodu, była nim pokryta. Jakkolwiek Szczur chciałby się bronić, musiał to zrobić. Musiał ją rozebrać i wyczyścić jej ciuchy. Skoro i tak prał swoje. Podejdzie do tego jak profesjonalista, po prostu robiąc swoje. Nie będzie podziwiał widoków.
- Taa, jasne.
Oczywiście, że będzie. Uradowany zaczął szamotać się z odzieniem elfki, rozpinając pasek, rozwiązując sukienkę. I niech to Lebioda  Wydawałoby się, że będzie to łatwe zadanie. Jemu zajęło kilka długich minut. By dostać się do giezła. I do tego jeszcze walka z butami. Cholera, ściąganie własnych było łatwiejsze. Ale nie narzekał. szybko został nagrodzony widokiem zgrabnych nóg, których wcześniej dotykał. Zerkał na nie co chwila, gdy rozwiązywał kolejne węzły na gieźle. W końcu przyszło na danie główne. Ostrożnie pozbył się ostatniej warstwy i z poczuciem dobrze spełnionego zadania spojrzał na elfkę... To był malowniczy widok. Zrobiło mu się gorąco, cholernie parno. Musiał też poprawić hajdawery, bo coś piły w kroku. Stał tam dobre kilka minut, po prostu patrząc się. Co jak co, ale Szczur był koneserem kobiecego piękna. I jej musiał przybić naprawdę wysokie noty.

Przyszedł czas się ogarnąć. Okrył kuszące ciałko kocem, pod samą szyję. Z olbrzymim bólem serca, ale dał radę. Zostawił tak Belle. Zabrał jedynie jej brudne ubrania.
Szybkimi susami po dwa schodki wszedł piętro wyżej, do swojego pokoju. Tak jak go zostawił. Z krzywo zbitej szafki wyjął dwie białe koszule, jedną dla siebie a drugą dla Ptaszyny. Wypadało dać jej coś na zmianę. Miał raczej prosty gust, nigdy nie interesował się fanaberiami świata mody. W drodze powrotnej zostawił Belli koszulkę na stoliczku obok łóżka. I przy okazji zamknął pokój na klucz.
Najlepsze zadania za nim, teraz czas na brudną robotę. Dosłownie. Spotkał się w jadalni z Nochalem, który jak na prawdziwego ziomka przystało, przyniósł mu wodę i dalej miał wyjebane. Tak minął kolejny, długi dzień.

Ostatnio edytowany przez Szczur (2016-09-21 20:05:46)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#40 2016-09-23 19:22:30

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Belle nie pamiętała absolutnie nic z tego, co się stało po tym jak zasnęła. Trudno się dziwić, zmogło ją na ładnych kilka godzin, a kiedy się obudziła, głowa bolała ją tak, że aż oczy zaszły jej łzami. Kiedy się uleczyła nie pozostało jej zbyt wiele energii, więc zapadła w dalszy sen, który trwał nieprzerwanie aż do późnego wieczora, a kiedy się obudziła, na zewnątrz panowały już nieprzejednane ciemności.

Tak się składało, że nie miało większego znaczenia, jaka jest pora dnia. W pomieszczeniu było ciemno nawet w samo południe z jednej prostej przyczyny. Brakowało tu okien. Elfka w pierwszej chwili nie zdawała sobie z tego sprawy no i przede wszystkim na początku w ogóle nie zauważyła tego, że jest ciemno. Rozejrzała się wokół i zobaczyła jakąś rozmytą plamę na ścianie, której nijak nie powiązała z obrazem, a także jakiś jasny obiekt na stoliczku obok. Była ciekawa, cóż to może być, wiec sięgnęła po nią i w tym momencie poczuła, jak koc przesuwa się po jej NAGIEJ skórze. Zamarła. Po chwili powoli usiadła na łóżku i zorientowała się, że nie ma na sobie absolutnie nic, nawet giezła.

Dziewczyna odepchnęła od siebie myśli o przyczynie takiego stanu i zaczęła szukać rozwiązania. Sięgnęła po jasny przedmiot obok łóżka i pod palcami poczuła delikatną fakturę materiału. Wspaniale! Szybko ubrała to, co okazało się koszulą  sprawdziła dłonią, jak wiele materiał zasłania. Hmh, sięgał zaledwie do połowy uda... No trudno. Lepsze to niż chodzenie nago. I gdzieś tu powinno być... TAK! Znalazła buty i od razu je założyła. Przynajmniej kostki zasłonięte. Tylko... mmm kolana... Chyba nie wypadało chodzić z odsłoniętymi kolanami... A z reszta co za różnica. Tak było nawet przewiewniej i wygodniej. Aż jej się smutno zrobiło, że takie kuse stroje nie były ogólnie przyjętą norma społeczna. No ale cóż. Mówi się trudno. A teraz trzeba wyjść z tego przytłaczającego pomieszczenia.

Belle wstała z łóżka i ruszyła w kierunku drzwi, po drodze na coś wpadając, a następnie sięgnęła do klamki. Stawiała opór. Spróbowała jeszcze raz, myśląc, ze po prostu źle nacisnęła, ale sytuacja się powtórzyła. Serce dziewczyny zabiło mocniej.

- Griffin? - rzuciła ciche, wystraszone pytanie w przestrzeń, po czym nie usłyszawszy odpowiedzi, poczuła jak ogarnia ja panika. Rzuciła się do klamki i zaczęła się z nią szarpać, a z jej ust zaczęły się wydobywać rozpaczliwe, dziecięce wręcz nawoływania. - Griffin! Griffin!!! GRIIIIIIFF!!! GRIFF GDZIE JESTEŚ?! GRIIIIIIIFF!!!


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#41 2016-09-25 04:55:05

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Dzień minął szybko, wieczór upływał przyjemnie. Grał w karty wraz z Nochalem i Łysym, obsadziwszy stół w jadalni. Szczur już zdążył założyć swoją koszulę, podczas gdy gambeson, wraz z ubraniami Belli, wisiał na prowizorycznie stworzonej suszarce ze sznurka. W rogu. W kufelkach mienił się cienkusz przytargany przez Henryka. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Tym bardziej, że zdarzyło im się pić gorsze szczyny. Oraz przez fakt, że Griffin miał dobrych przyjaciół. Nie zostawili go samego z problemem, odmówiwszy sobie codziennej pochędóżki, Nochal i Łysy trwali wraz z nim. I nawet ogarnęli alkohol. Braterstwo broni jest czymś wielkim.
- Pa! Dwie pary. I co mi zrobicie, sucze syny? - kompan zażywający fisstech był ewidentnie rozweselony, pewny swej pozycji.
- Pas. - odpowiedział sytuacyjnie Henryk, odrzucając karty. Pocieszył się za to sporym łykiem piwka.
- To teraz patrz, aż Cię kukle będą swędzieć... - Szczur przyszykował się do wyprowadzenia karety, zafrasował go jednak znajomy głos.
"Griff!"
- Panienka się obudziła, zostawiłeś jej chociaż światło? - napomknął Łysy.
- Eee, taa. Tego. Pójdę sprawdzić co z nią.
Nie zostawił, bo nie pomyślał. Co on, cholera, opiekunka? Poczuł się wewnętrznie źle, fundując Belli takie warunki... Ale cóż. Więzień jest wiezień. Odszedł od stołu, zostawiając swoje karty i uradowanego Nochala. Nim wdrapał się po schodach, chwycił jeszcze zapalony świecznik.
Na piętrze szybko dotarł przed drzwi Blachy i wsunął kluczyk. Jeden obrót odblokował zamek.
- Już, już, Ptaszyno. Spokojnie.

Ostatnio edytowany przez Szczur (2016-09-25 04:55:30)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#42 2016-09-25 23:03:35

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

- Griiiiiffiiiiiiiiiin!!! Griiiiiiiiiff! - wołała, a jej oczy zaczęły napełniać się łzami. Nie chciała tu być, nie chciała być zamknięta, nie chciała tkwić tak nie wiedząc, co się dzieje i co ma się z nią stać. Chciała zobaczyć Griffina. Chciała zobaczyć tę jedyna osobę, która okazała się przyjazna w całym tym strasznym mieście. Gdzie on był? Co się z nim stało? Czy on też jest gdzieś zamknięty, tak jak ona?

Nagle drzwi się otworzyły i pojawiła się w nich znajoma twarz. Belle krzyknęła krótko i rzuciła się na Szczura. Jej delikatne ramiona oplotły jego szyję, a twarz ponownie zrobiła sobie z jego koszuli chustkę do ocierania łez. Na całe szczęście obyło się bez smarków, w końcu nie przytrafiła jej się aż taka tragedia. To tylko chwilowy nadmiar emocji.

- Jesteś! Griff, tak się wystraszyłam - wykrztusiła po chwili tulenia, cofając głowę i patrząc mu w oczy. Na jej twarzy malowała się cała gama odczuć, od dopiero co minionego przerażenia po ulgę, że widzi przyjaciela. - Griff, myslałam, że też jesteś gdzieś zamknięty! A ja byłam SAMA i było ciemno i byłam zamknięta, ja nie chcę być zamknięta! I Cię nie było, co się stało? Gdzie są moje ubrania? Czemu tak strasznie bolała mnie głowa? Griff, tak okropnie chce mi się pić...

To ostatnie dopiero w tej chwili do niej dotarło. Miała w ustach posmak kapcia i w ogóle jedną wielką pustynię. Była też koszmarnie głodna, ale żołądek dopiero zaczynał sugerować, że warto by coś przekąsić. Totalna dezorientacja wcale jej nie pomagała, a kolory dookoła rozmazywały się bardziej niż zwykle. Ale teraz juz była bezpieczna. Znalazła Griffa i on jej wszystko wyjaśni. Na pewno będzie dobrze, nie dopuszczała do siebie innej opcji.


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#43 2016-09-26 04:57:30

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Po pojawieniu się, Griffin aż westchnął ze zdziwienia. Aksamitne ramiona objęły jego szyję. Ach, jak przyjemnie. Nikt nigdy nie powitał go  w ten sposób. Bo i kto? Odruchowo objął dziewczynę w pasie na moment, nim ta odstąpiła by ostrzelać go kanonadą pytań. Temerczyk w odpowiedzi powoli uniósł dłoń w obronnym geście. A był taki błogi spokój... No nic. Uchlał ją, to teraz wypadałoby wytłumaczyć.
- Spokojnie, Ptaszyno, jestem. Tak.
Musiał przyznać, że prezentowała się naprawdę uroczo. Skubana zakryła kostki, ale nie ma co narzekać. Widok i tak przedni.
- Gdzie tam zamknięty, w karty grałem. - odparły zupełnie szczerze. - A z tym Twoim zamknięciem to tylko... Mała kwestia bezpieczeństwa. Sama rozumiesz, co by nikt nie wszedł jak spałaś. Tak, właśnie! Twoje ubrania suszą się na dole, bo ładnie je wczoraj zafajdałaś. Nie pamiętasz? Jak przypierdzieliłaś haftem to pierw po mnie, potem po sobie. Ale nie bój rzyć, zdarza się. Troszkę przeholowałaś ze wczorajszym piciem. Nie powinno się miesząc żytniej z winem przy pierwszym piciu. Tak.
Mądry to on był, nie ma co. Szkoda, że po wszystkim. Co poradzić? Pominął też skrzętnie temat KTO ją rozebrał. Może się nie zapyta i wszyscy będą szczęśliwi?
- Wyprałem Twoje ubrania. Schną na dole. Ach, i przyniosłem Ci nieco światła... Chociaż chyba zejdziesz na dół, co? Mamy coś do picia a i pewnie jakieś żarcie się uszczknie, a bo co. - skwitował radosnym uśmiechem, co by młódkę na duchu podreperować.


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#44 2016-09-26 17:55:23

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

- Ale... Ja wolę jednak nie być zamknięta. Nawet ze światłem. Tam nie ma okna i jest strasznie, poza tym co jeśli nie usłyszałbyś jak wołam? Albo jakby coś się działo a ja bym nie mogła wyjść i pomóc? Albo jakby się zaczęło palić i nie mógłbyś przyjść mnie otworzyć? To jest chyba jednak mało bezpieczne! A poza tym... Jak to nie powinno się mieszać?! Mówiłeś... mówiłeś, że się zaczyna od małego formatu... że najpierw wino, potem żytnia i... i wcale nie powstrzymałeś mnie! A wiedziałeś! Jesteś oooo-kroooooo-pnyyyyy.

Wydęła usta z niezadowoleniem, po czym uśmiechnęła się, znów go przytuliła i minąwszy go pobiegła na dół w poszukiwaniu obiecanego picia. To nie tak, że Belle była dziecinna. Ona po prostu od zawsze żyła wśród dzieci i za dziecko była postrzegana. Technicznie rzecz ujmując nadal można ją było uznac za dziecko, chociaż niektórzy już zaczynali zauważać, że zaczęło się to zmieniać. Tak czy siak niektóre dziecinne zachowania stanowiły dla elfki swego rodzaju barierę chroniąca ją przed przykrościami świata, poza tym nie miała powodu, żeby się pod tym względem zmieniać.

Dziewczyna z wdziękiem sfrunęła po schodach i szybkim spojrzeniem objęła całe pomieszczenie. Dwój znajomych mężczyzn siedziało przy stole, z czego jeden cieszył się całkiem sporą sympatią elfki.

- Łysy! Heeeeej! - w podskokach doskoczyła do olbrzyma i przytuliła go radośnie od tyłu. Ot taki pełen dziecięcej miłości gest. Nochala zmierzyła tylko niepewnym, pełnym rezerwy  wzrokiem, po czym tanecznym krokiem udała się do kuchni, w poszukiwaniu czegoś smacznego. - Po prostu UMIERAM z pragnienia. Macie gdzieś wodę? Moja się skończyła...

Ostatnio edytowany przez Yoel (2016-09-26 18:00:18)


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#45 2016-09-26 19:52:43

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Stał dalej w miejscu, dzierząc świecznik pewnym chwytem. Wzrokiem odprowadził dziewczynę na schody i dalej - aż całkowicie zniknęła mu z oczu. Jej zachowanie nie dawało mu spokoju. Nie, żeby specjalnie narzekał, ale on w jej wieku trafił na Wzgórze. Albo przynajmniej był już w służbie. Westchnął, zastanawiając się o co tu w tym wszystkim chodzi. I ruszył w kierunku zejścia.

Piętro niżej Belle została przywitana spojrzeniami dwóch Pasów. Szklistym i przekrwionym, ciemnym jak węgiel Nochala, oraz modrym Łysego. Ten drugi kiwnął głową panience na przywitanie.
- Dobry wieczór...
Nie dokończył, bowiem Ptaszynka wartko znalazła się już za nim, otaczając go swoim pogodnym uściskiem. Pozytywne emocje musiały zostać przelane na człowieka, bowiem wielkolud uśmiechnął się szeroko i krzepiąco poklepał jej przed ramię.
Nochal natomiast spoglądał na Belle w zupełnie innym kontekście. Ewidentnie ukontentowany jej strojem, wykrzywił usta przyjmując powszechnie znany grymas aprobaty. W całkowitej ciszy tasował non stop. Karty oczywiście.

A do tego wszystkiego dołączył Szczur wraz ze swoim płonącym rekwizytem. Odłożył go ponownie na stoliczek przy schodach i wrócił by zając swoje miejsce przy stole, na jego szczycie, jak przystało na dobrego gospodarza.
- Woda jest z wiadra, Ptaszynko. Mamy tylko piwko, jeśli chodzi o jakiś sensowny napitek. - wskazał jej brodą beczułkę tego wspaniałego trunku.

Ostatnio edytowany przez Szczur (2016-09-26 20:48:15)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#46 2016-09-26 20:45:55

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Twarz elfki na moment spochmurniała. Piwo no wspaniale... Nie ma opcji nawet. To też alkohol i ją tak samo zmoży jak wczoraj... czy dzisiaj.... czy  kiedyśtam. Rozejrzała się za wodą o której była mowa i za jakimś garnkiem. Kiedy znalazła wszystko,  co jej było potrzebne, nastawiła wodę na palenisku. No. Tak da radę! Teraz tylko jakieś zioła żeby samej wody nie pić. Pomyszkowała chwilę w kuchni ale nic sie nie nadawało do sporządzenia naparu.

- Co wy w ogóle tu macie? Mleka nie, ziół nie, czystej wody nie... straszne! Jak to się stało, że w ogóle żyjecie?! Życie w mieście jest... ugh... - pobiegła do pokoju Blachy i zabrała swój pasek razem z sakwą. Nie potrzebowała światła, żeby go znaleźć więc nie wzięła świecznika, pobiegła tak po prostu. Schodząc wygrzebała jakiś liść ziół i wrzuciła go do czystego kubka, by grzecznie zaczekał aż woda się zagotuje. - Gdzie tutaj można się wykąpać? I w ogóle no... wiecie.

Nie była elegancką panienką, żeby się krępować czynności fizjologicznych. Każdy takie miał, nie ważne jak bardzo chciał to ukryć. Belle nie czuła szczególnej potrzeby krycia się z czymkolwiek i mimo iż nie nazwała rzeczy po imieniu przekaz był jasny. Wbiła beztroskie spojrzenie w Griffa, a zanim odpowiedział, woda zdążyła zacząć bulgotać. Dziewczyna zalała ususzony liść wrzątkiem, uzyskując w ten sposób bardzo cienki napar, pozbawiony swoich leczbiczych właściwości ale dodający odrobinkę smaku. Po pomieszczeniu rozniósł się bardzo ulotny, ale przyjemnie ziołowy zapach.

- Naprawdę pijecie tylko alkohol? To przecież okropne! - rzucila do mężczyzn, dosiadając się do stołu w asekuracyjnej odleglosci od Nochala. Postawiła kubek przed sobą i spojrzała na karty. - Jak się w to gra? Moge spróbować?


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#47 2016-09-27 03:14:02

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Proszę, proszę. Panienka sobie jakaś swojską herbatę zaczęła parzyć. A to Ci damulka, od razu czuje się jak u siebie. Pierw przeszperała ich kuchnie, i jeszcze narzeka? Chyba kompletnie zapomniała, o co tu toczy się stawka... Ale cóż, Szczur nie mógł odmówić jej uroku. Żywa energia, połączona z miodnym widokiem robiła swoje. Zagapił się chwilę, ale do pionu przywołał go Henryk dyskretnym kopnięciem w kostkę.
- Ej kurw...Aaa! Tak. W mieście lipa jest, bez dwóch zdań. - Griffin potwierdził energicznym skinięciem. Ale druga część wypowiedzi była zagwozdką. - Wykąpać? Ta... Jakby Ci to... Wiesz, nikt tutaj nigdy nie brał kąpieli. Co najwyżej przyniosło się wodę i umyło. Kąpiel to w burdelu po prostu. Znaczy tym, no. Wysokiej klasy i jakości przybytku jak Passiflora. A wychodek jest na zewnątrz... Oj. Będziesz musiała wychodzić pod strażą. Przydzielimy Ci jakieś ustalone przysługujące wyjścia do sracza...
Kolejne kopnięcie wylądowało na kostce Szczura, i błękitny wzrok Łysego skarcił Griffina.
- No kuuuur... Niech będzie. Będę po prostu z Tobą wychodził. Tak. Coś ogólnie wymyślimy.
Zastygł, bawiąc się jedynie nerwowo kubkiem. Jego wzrok ugrzązł ponownie na elfce. Gdy i ta zapatrzyła się na niego, raczej spokojnie zorientowała się o wzajemności tej czynności.
- Naprawdę. Człowiek się nie truje i dobre jest, to co narzekać, nie?
- No. - odpowiedział Henryk.
- Ta, człowiek... - dorzucił kąśliwie Nochal. Na jego nieszczęście był w mniejszości.
- Dobra! - wystrzelił Szczur, by ratować sytuację. - Pewnie, że możesz spróbować. Gramy w martwego elfa, znasz? Znaaaczy, eee... W blefa, pokera no. Więc słuchaj uważnie.
Szczur przechwycił karty, by prezentować wszystkie ustawienia które wymieni.
- Masz kilka figur w pokerze, nie? Znaczy wiesz, ułożeń kart, które się coś liczą. Rozdaje się pięć kart, które muszą ułożyć się w odpowiednie wzory o odpowiedniej wartości. Najniższą jest para. Jasne, prawda? Dwie te same karty. Nieco lepiej jak masz dwie pary. Kolejnym jest trójka. Nadążasz, Ptaszyno? Wyższą jest prosty. Wiesz, pięc kart po kolei. Na przykład, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć. - wyłożył je wszystkie i zgarnął po chwili i spokojnie przetasował.  - Dalej - kolor. Wszystkie karty w tej samym kolorze, wiesz, same piki. Potem jest pełny, czyli trójka i para. Kolejno kareta. Cztery te same karty. O. I na samym końcu jest poker! Czyli prosty w jednym kolorze. Wiadomo, hierarchia kart w talii też się liczy. No i jeszcze trzeba blefować, gdy się obstawia. Pokerowa twarz, te sprawy. Ogarniasz jeszcze?

Ostatnio edytowany przez Szczur (2016-09-27 04:27:34)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#48 2016-09-27 13:38:57

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Belle nie miała żadnych problemów ze swobodnym przeszukiwaniem kuchni, w końcu poprzednio kazał jej przejrzeć co mają i się częstować, a i dzisiaj zaznaczył, że coś się dla niej znajdzie. Elfka nie kazała sobie dwa razy powtarzać tego samego, nie kiedy była taka głodna. I spragniona. A napar raczej nie zamierzał szybko ostygnąć... Co za niefart.

- Wychodzić ze mną. - powtórzyła głucho, a z jej tonu nie można było wyczytać, co właściwie sobie o tym pomyślała. Po przeciągającej się chwili w końcu wzruszyła mionami i wpatrzyła się w kubek. Jakoś nie wydawało jej się, że może się kłócić w tej kwestii. - Okej. A co z ta Passiflorą? Tam też będziesz ze mną chodził? Skoro tylko tam można się wykąpać...Mmmm... coś mi ta nazwa... J-ja chyba mijałam to miejsce... Dziwne dźwięki stamtąd dochodzą...

Uciekła wzrokiem gdzieś w bok i zarumieniła się na wspomnienie tego, co słyszała nim wpadła w tarapaty. To zdecydowanie nie mogła być jakaś miejska łaźnia, a przynajmniej nie tylko ona. Cóż. Jakoś będzie musiała to ścierpieć... No bo chyba nie odmówią jej kąpieli, prawda? Już się nie czuła najlepiej, nie wykąpała się drugi dzień z rzędu i naprawdę nie wyobrażała sobie, żeby ten stan miał się utrzymać dłużej. Nie był to jednak jedyny problem, który trzeba było rozwiązać.

- Ta woda ostygnie chyba za sto lat... Ja chyba jednak wypiję to piwo - westchnęła i wstała znów. Miała dziwne wrażenie, że się miota. Czuła się strasznie obserwowana, co raczej było zgodne z prawdą. Odruchowo poprawiła koszulę, starając się ją pociągnąć nieco w dół ale niewiele z tego wyszło. Sięgnęła po nowy kubek, niechcący zrzucając go na ziemię, szybko go podniosła i nalała sobie trunku. Pachniał źle, ale chyba już wyczerpała limit narzekania na dzisiaj... - Podać wam coś? Mogę sobie wziąć ser?

Chleb miała i musiała go zjeść zanim do reszty stwardnieje albo, co gorsza, się popsuje. Kiedy sprawy kuchenne już zostały załatwione i mogła spokojnie usiąść, skrzyżowała nogi na krześle i zaczęła jeść. Zrobiło jej się przykro przez kąśliwość Nochala i jeszcze gorzej gdy usłyszała nazwę gry. Spuściła wzrok i przeżuwając chleb skupiła się na opisywanych zasadach.

- Mhm, ogarniam. - przytaknęła. Nie brzmiało to jakoś skomplikowanie, poza tym większość ewentualnych błędów i tak powinna wyjść w trakcie pierwszej rozgrywki. - Tylko nie wiem, co to są piki. I ile jest kolorów.


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 

#49 2016-09-29 02:31:27

Szczur

Kwestia ceny

Miano: Griffin
Rasa: Człek
Wiek: Około trzydziestki

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

W pokoju nastąpiła chwilowa konsternacja nad słowami elfki. Mężczyźni wymienili się spojrzeniami, pełnymi wzajemnego zrozumienia. No dziewczyna musiała nigdy nie być w mieście. Da się pojąć, że nie napadli jej wcześniej. Tak jak i to, że nie zaznała braków. Zgoda - może obracała się w bogatym towarzystwie i wszystkiego było pod dostatkiem. Ale żeby nie wiedzieć, co to burdel? Tym razem wszyscy zrozumieli, że coś tu jest na rzeczy.
- Wiesz... - zaczął Griffin niemrawo, poprawiając się na krześle dla komfortu. - Raczej by Ci się tam nie spodobało. To takie miejsce, gdzie człowiek idzie jak chce sobie.. No... Kurwa. - walnął otwartą dłonią w stół - Mówię jak z dzieckiem. Jak poruchać chce. Burdel, to burdel. Łapiemy teraz? Coś... Coś wymyślimy z kąpielą. Słodka Melitele, to nie na moje nerwy.

Brązowe oczy Szczura, pełne wewnętrznego bólu i zrezygnowania spojrzały na Łysego. Henryk bowiem był największy z nich wszystkich ale i najstarszy. Jako nestor ekipy, posiadł on niezbędną wiedzę poprzez doświadczenie. Nie zawiódł i tym razem, odpowiadając mądrze.
- Szczur nanosi wody do balii dla panienki, tej ciepłej też. I będzie taka kąpiel. W końcu Szczur tu panienkę przyniósł. Nie, Szczur? - pocieszył Belle szczerbatym, ździebko, uśmiechem i kciukiem w górę. A na Griffina spadł gromki wzrok.
Obydwie ręce temerczyka gryzonia uniosły sie w geście poddania.
- Taa. Normalnie jak w łaźni. Z zapachami i wszystkim. Na bogatości. A bierz sobie ten ser, podatnik teme... Płaci no.
- Ładnie sobie poczynasz, Szczur. Na jakieś losowe małolaty wydajesz pieniądze państwowe?
- A Ty na ćpanie, i?

- A-ale... - Nochal się lekko zafrasował i aż przeczesał włosy z wrażenia. - Inwestuję w siebie i stan swojej świadomości. Ty zresztą też waliłeś fisstech, o ki chuj chodzi?
- Eeeeee nooo. Wtedy to było po pijanemu, nie liczy się.
- Ta. A potem jak żeśmy zorganizowali nagie walki dziwek i rzucali w nie...

- Kurwa. - wparował Łysy do dyskusji. - Troszeczkę kultury. Jest tu panienka. Zajmijmy się kartami. Ja tutaj wytłumaczę.

Faktycznie, chłop podszedł do sprawy niezwykle pedagogicznie, tłumacząc dziewczynie wszystkie zagadnienia kart. Pozostałych dwóch było cicho, zajmując się sobą. I tak też całkiem przypadkiem, zupełnym przypadkiem, nie ma tu mowy nawet o celowym działaniu. Tak więc, niechcący Griffin nóż na podłogę strącił. Bać się nie ma co jednak, bowiem zaraz ruszył w sukurs za owym przedmiotem, schylając się pod stół. Wrócił po kilku sekundach i zupełnie nie dał po sobie znać, że nieco się zawiódł gdy chciał podpatrzeć co nieco. Ech, tylko nogi.
Henryk dokończył opowieść mentora i rozdał karty wszystkim siedzącym przy stole.
- To gramy. - zakomenderował olbrzym.

Ostatnio edytowany przez Szczur (2016-09-29 02:31:55)


Karta Postaci  | Monety:   12 novigradzkich koron

Dla Temerii zrobię wszystko. Nawet się skurwię.

Offline

 

#50 2016-10-02 22:49:29

 Yoel

Coś więcej

Miano: Belle
Rasa: elfka

Re: Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy

Bardzo jej się nie spodobała wypowiedź Szczura. Przecież wiedziała, co to jest burdel! Ona tylko... wolno skojarzyła fakty! Była tu tak krótko, nie pamiętała wszystkich nazw i w ogóle... I w ogóle to... Jakim prawem mówił, co by jej się spodobało a co nie?! Zamknął ją tu, miał z nią spacerować do toalety i jeszcze chciał decydować o jej upodobaniach?! No co to to nie!

- Myślę, że nie masz pojęcia o tym, gdzie by mi się podobało a gdzie nie. I może właśnie w Passiflorze by mi było akurat! I wiesz co?! I pójdę tam jak tylko będę mogła stąd wyjść! I na pewno będzie wspaniale!

Wbiła harde spojrzenie w Szczurka, jakby właśnie rzucała mu jakiś wyzwanie, ale zaraz potem spojrzała na Łysego, który miał dużo ciekawsze pomysły. Z każdym jego słowem na jej twarzy malowało się coraz większe zaskoczenie, ekscytacja i radość. Aż zaczęła się niespokojnie kręcić, jakby powstrzymując się od entuzjastycznych podskoków.

- Ciepła? Naprawdę? Naprawdę będę mogła wziąć CIEPŁĄ kąpiel?! PACHNĄCĄ?! - jej oczy błyszczały. W górach kąpała się zawsze w zimnym jeziorze, ciepła woda kojarzyła jej się wyłącznie z odświętnymi kąpielami, które bardzo rzadko przygotowywała jej Birke. Ale zapachy... Rozmarzyła się zupełnie. To już było coś wyjątkowego. Coś, czym koniecznie musiała sie podzielić, bo by chyba umarła, jakby dusiła w sobie tak cudowne wspomnienie. - Kieeeeedyś kąpałam się w pachnącej wodzie! Jak Birke wychodziła za mąż, kąpałam sie razem z nią i było tak wspaniale! I dostałam sukienkę, taka białą, nowiutka, z haftowanymi liliami! Bo ona na mnie wołała Lilijka... Nie wiem dlaczego... Mówiła coś o Temerii, ale to bez sensu. Ona mówiła duuuuużo dziwnych rzeczy! A najwięcej to o wiewiórkach! I zawsze wtedy krzyczała, to nie było miłe...


http://i.imgur.com/GpVicNP.jpg
100 denarów
>mówi lekko zachrypniętym głosem<
>EVENT: aktualnie zasłonięte uszy i lewe, fioletowe oko<

Offline

 
  • Index
  •  » Stare Miasto
  •  » Niczym niewyróżniająca się kamieniczka na zupełnie zwyczajnej ulicy
POLECAMY: Herbia PBF Everold

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.vintage-cup.pun.pl www.ichip.pun.pl www.devilmaycry.pun.pl www.uefa.pun.pl www.udc.pun.pl