Ogłoszenie

Vatt'ghern pod przeniesiony! Znajdziesz nas teraz tutaj

---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ---------------------------------------------------- ----------------------------------------------------

#1 2016-09-24 19:15:06

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Kuźnia Zigg'a

http://i.imgur.com/iuK7rmU.jpg

Zwykły budynek na obrzeżach Novigradu, skupiony w centralnej części dzielnicy nieludzi. Z zewnątrz podpierają go kolumny, posiada betonowe schody. Ściany budynku wyłożone są jasną cegłą, w niektórych miejscach pojawia się ciemna. W oddali widać piec kowalski. Przed domem przy oknie po prawej stronie stoi stół płatnerski. Górę okala dach, wyłożony dachówką, u góry zapalone światło sygnalizuje pomieszczenie mieszkalne w górnej części budynku, na dole znajduję się wystawa pancerzy.

http://geddon.org/images/b/bf/Dwarfmerchant.jpg

Skromne, przytulne mieszkanko. Na wyposażeniu kilka broni, tak żeby nikt nie próbował z nim zadzierać. Kominek do ogrzewania się w czasie zimy. Łóżko stoi w kącie. Na ścianach wiszą odznaczenia tarczami za jakość produktu. Kusza wisząca na sznurku od prania i innych rzeczy została wygrana w karty podczas podróży po uzupełnienie zapasów do wytwarzania stali.


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#2 2016-09-27 03:29:19

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Kuźnia Zigg'a

Na dzielnicę nieludzi padł cień. Wielki obły, ciemny kształt sunął powoli przez brudne i ciasne uliczki, przysłaniając sobą całe niemal światło jakie dawało słońce podczas tego pogodnego poranka. Długi, rzucany na ziemię i okoliczne ściany, wpełzał między zaułki i bramy, sunąc powoli i nieubłaganie przed siebie, cal po calu pożerając wszystko co znalazło się na jego drodze.
Mały krasnoludek bawiący się przy odrapanej cembrowinie, widząc go, rozdziawił usta w krzyku i wypuszczając z rąk drewnianego bączka, z wrzaskiem uciekł do domu. Wyglądająca zza firany, wiecznie czuwająca, wiedząca wszystko i o wszystkich, stara jędza Weychslerowa, pospiesznie zatrzasnęła okiennice. Oderwała się od siebie i obróciła głowy parka elfich ćpunów, całująca się pod murkiem. Biegnący na giełdę młody gnom, zatrzymał się w miejscu, i zawróciwszy, poszukał innej drogi.

Przepchnąwszy się przez wąskie alejki cień, w całej swojej okazałości wyrósł w centralnej części dzielnicy nieludzi, kierując się prosto do kuźni starego Zigga, który nie zdążywszy jeszcze rozpalić pieca, siedział w swoim przytulnym mieszkanku, obwieszonym bronią jak mały garnizon. Rozległo się łomotanie do drzwi.

Drzwi, które rozwarte, ukażą mu przysłaniającą słońce górę, o wypukłym zboczu imponującego brzuszyska. By dojrzeć jej szczyt, przypominający wąsatą brukiew z parą dwóch, małych, błyszczących się ciemnych oczek o uważnym wejrzeniu, krasnolud będzie musiał zadrzeć własną głowę. Gość bowiem, wręcz wszelkim warzywnym i geologicznym skojarzeniom okaże się być ludzkim mężczyzną. Odzianym w opinający się brązowy kaftan z narzuconą nań burą półtuniką, zielone nogawice, wytarte ciżmy. Z kilkoma raczej kiepskiej jakości kruszcu, srebrnymi pierścieniami ze znakiem cechu kupieckiego zdobiącymi mnogo krótkie, serdelowate palce nieznajomego.

Ostatnio edytowany przez Dziki Gon (2016-09-27 03:30:18)

Offline

 

#3 2016-09-28 18:25:36

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

Siedział na zydelku przy stole. Stół miał zastawiony trzema rodzajami szynki, dwoma bochnami chleba, na własnoręcznie ciosanym talerzyku spoczywało masło. Właśnie brał się za smarowanie odkrojonej pajdy chleba masłem, gdy miał położyć na swojej kanapce plaster świeżutkiej szyneczki, usłyszał łomotanie do drzwi.

Kogo cholera niesie, niech to będzie coś ważnego, może niech sobie ten ktoś zapamięta, że Zigg'owi nie przeszkadza się w konsumpcji

Odłożył posmarowany chleb, na sobie miał już ubrane ciuchy robocze.
-Już schodzę - krzyknął tak by go usłyszał jegomość zakłócający mu śniadanie.
Zszedł kilka schodów na dół, ociągającym krokiem podszedł do drzwi.
-Bo mi do cholery drzwi zaraz wyważysz. - Otworzył wejście, spojrzał przed siebie i zobaczył wielkie brzuszysko.
Zadarł swoją łepetynę do góry.
-Z jakiego cechu Cię diabli niosą? Pamięć już nie ta, zamawialiście coś czy o co się rozchodzi? - Założył obie dłonie na siebie, głowę wciąż trzymał odchyloną.

Ostatnio edytowany przez Kris (2016-09-28 18:26:24)


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#4 2016-10-22 18:41:10

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Kuźnia Zigg'a

Brukiew, choć zdawało się to niemożliwym, poczerwieniała jeszcze bardziej i sapnęła gromko, powiewając długimi jak wiechcie pakuł wąsami. Zachłysnąwszy się dostatecznie głęboko, gruby olbrzym wykonał ruch jak gdyby zechciał cofnąć się o krok i odstąpić od progu domostwa nieludzia, jednak ciężar brzuszyska przywiódł go z powrotem do przodu, tak że w efekcie jejmość zakołysał się tylko na obcasach w tył i w przód.

— No, tego — zagaił niewyraźnie głosem o niskim burkliwym tonie, przebierając palcami i w nerwowym, noszącym znamiona natręctwa ruchu, przekręcając pierścienie trzymające się paluchów. — Nic żem nie zamawiał, panie krasnolud — objawił swój zamiar nieznajomy, po czym obejrzał się za siebie, łypiąc nieufnie przez ramię. — Ja tu, tego, w sprawie... Prywatnie. Kupiec bławatny Janos. Z cechu — przedstawił się, mlasnąwszy i skinąwszy głową, co w obecnej sytuacji miało być chyba czymś w rodzaju ukłonu. — W imieniu kolegów, też cechowych. Wędkarzy z zamiłowania. Bo, my żeśmy słyszeli, że pa... Że kolega też wędkuje i umyśliśmy coby... No, nie ma co tak na przedsionku strzępić pyska! — Oznajmił, chwytając się pod boki by dodać sobie animuszu, starając się nie zauważać ciekawskich spojrzeń, posyłanych przez ukradkowych obserwatorów całego zajścia przyglądających się wyraźnie speszonemu grubasowi z ulicy.

— To jak? Można wejść? — Spytał, zaglądając krasnoludowi ponad ramieniem i głową do wnętrza jego domostwa.




Ostatnio edytowany przez Dziki Gon (2016-10-22 18:46:20)

Offline

 

#5 2016-10-26 19:58:19

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

Z uwagą słuchał przybysza, pozwolił sobie na lekki uśmiech pod wąsami, kiedy gość poczerwieniał.
- Witaj Janosie, w moich skromnych progach. - Gdzieś w świadomości błyskało, że kiedyś już się spotkali.
Zamyślił się chwilę, podrapał pod brodą.
- Wejdźcie, o rybach to ja mogę gadać godzinami, tylko proszę nie rozwal mi sufitu, najlepiej niczego nie dotykaj. - zaprosił go gestem dłoni, żeby wszedł.
Sam zaś udał się w stronę niewielkiej spiżarni, wyciągnął z niej, dwie ryby, co prawda z wczorajszego połowu, jednak nadal powinny smakować nieziemsko. Z wieszaka zamieszczonego na drewnianej podporze sięgnął po tasak i szybko pokroił je na plasterki, ułożył na półmisie.

Gdzie ja pierdolnąłem to cytryne. Tak to kurwa zawsze jest, jebudu w drzwi i gość, chyba już wolałbym kogoś, kto by płacił za zlecienie.

Westchnął ciężko. Zaniósł naczynie na stół, z pod stołu wyciągnął antałek rivijskiego krieka, wrócił się po dwa drewniane kufle, napełnij je i podsunął jeden kupcowi.
Usiadł na pieńku, chwycił w dłoń naczynie, uniósł do ust i upił kilka większych łyków.
- Zdrowie! - krzyknął gromko. - Częstuj się Janosie - posłał mu swój uśmiech dobrego gospodarza.

Ostatnio edytowany przez Kris (2016-10-26 19:59:01)


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#6 2016-11-28 01:31:40

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Kuźnia Zigg'a

Chowając głowę w ramiona, kupiec bławatny Janos przekroczył próg domu krasnoluda, szurając ciżmami po posadzce. Łypiąc ciekawie spod pochylonego, zmarszczonego czoła, oglądał się ciekawie na boki po wnętrzu domostwa, podczas gdy gospodarz prowadził go do stołu. Gdy znaleźli się już przy nim obydwaj, a pieniek zachybotał się pod siadającym gościem, ten sięgnął po podane mu piwo omal się nie zachłysnąwszy. Nie wiada czy bardziej nim, czy okazaną mu gościną.

Kiełkujące gdzieś z tyłu głowy Ziggsa przeczucie, że spotkali się wcześniej nie dawało mu spokoju do momentu, gdy w końcu dało za wygraną. Ludzie, w tej liczbie zwłaszcza kupcy bławatni i miejscy rajcy byli dla poczciwego krasnoluda trudni do rozróżnienia. Jednakowo duzi, pospolici, nieprzyjemni w obyciu i mający tendencję do niezauważania niczego poniżej metra pięćdziesiąt, chyba że akurat upuścili koppera. To małe miasto, niewykluczone, że minęli się kiedyś na targu albo w urzędzie.

— Zdrowie — beknął Janos, poczęstowawszy się i ocierając pianę z wąsów.

— No — oznajmił pośród ciszy, która nagle zapadła. Gdy nie przyniosło to zamierzonego efektu dodał jeszcze... — No.

— No! — skonstatował na zakończenie, sięgając ponownie po kufel, by za moment odstawić pusty na stół. — Widzę, że mam do czynienia z wytrawnym łowcą! — zahuczał, wskazując na półmisek. Kawał ryby oderwał się od talerza i za sprawą upierścienionej dłoni poszybował prosto w bezdenną gardziel gościa.
— Wiecie pewnie, szanowny kolego, że najlepsze okazy można naleźć nie przy brzegu, ale na samej wodzie. Tam jest żywioł! — ciamkał rozentuzjazmowany Janos, wycierając utłuszczone palce w materiał nogawic. — Stąd umyślilim... Umyśliłem, że a może by tak... Panie kolego, powiem krótko — urwał dobitnie Janos i zmarszczył się, tak że od ciżm po same brwi był dobitny jak sto pięćdziesiąt. Złożylibymy się na łódkę do wspólnego wędkowania. Naczy ja, naczy my i mój kumotrzy Zyvist i Olkust. No i, tego, wy.

— No? — Pytanie zawisło w powietrzu niczym pierd na pogrzebie.

Offline

 

#7 2016-12-17 22:55:43

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

Jako iż gość uznawszy go za osobnika znającego się na sztuce wędkarskiej, gospodarz był bardzo kontent. Na twarzy krasnoluda pojawił się szeroki uśmiech, ciężko jednak stwierdzić czy był to wpływ pochwały, czyż może jednak popijał sobie dość często. Siedząc przy stole i słysząc każde kolejne słowo, sam nie wiedział co o tym myśleć, całkiem możliwe, że mógłby się na tym nieźle dorobić. Jak wiadomo w tych parszywych czasach każda korona na wagę złota. Zastanawiał się jak na tym wyjdzie, bo wolałby nie stracić nic, a najlepiej powiększyć swą fortunę, neutralnym zaś przypadkiem by pozostał stan niezmieniony.

-Napijmy się jeszcze - uniósł kufel, który opróżnił do dna. - Powiadają, że chmiel dobrze wpływa na umysł, podobno w umiarkowanych ilościach da się zauważyć zdrowotne działanie - westchnął.

Chyba umyśliłem, a zresztą co mi tam, przecież mawiają, że bez ryzyka nie ma pieniędzy

-No dobra, Janosie. Załóżmy, że się zgodzę, więc chciałbym z góry wiedzieć ile mnie wyniesie ten jakże znamienity luksus posiadania łodzi do wędkowania? - zagadnął do niego z widocznym błyskiem w oku.

Zdanie to zawisło pomiędzy nami, a jako, że krasnolud piwem swym nie gardził, podniósł swój zacny zad, poszedł uzupełnić kompanowi i sobie kufle, wróciły z nimi do stołu, postawił na nim, zrobiło to dość mocno, że piana lekko ulała się i pociekła po obu naczyniach. Zasiadł i czekał co też jegomość odpowie na jego pytanie.


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#8 2017-01-28 23:07:27

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Kuźnia Zigg'a

Rozochocony Janos, chrząknął uradowany na słowa krasnoluda, po czym porzucając na moment rybę, zawtórował gospodarzowi, wznosząc swój kufel do toastu. — No to kręci młynarz kołem!— huknął, po czym stuknął się naczyniem z siedzącym naprzeciwko mistrzem sztuki kowalskiej. Kolejne minuty po wychyleniu kufla spędził aktywnie na obżarstwie, bez zachęty sięgając po przyniesiony mu poczęstunek, w myśl zasady "zęba wydłubię, ale co zjem to moje".

Po spędzonej na dłuższej chwili niezręcznego milczenia przerwie, zdającej się trwać dwa miesiące bez mała, przyprószone piwną pianą wąsy zatrzęsły się za sprawą wydymających się pod nimi warg. Janos zamierzał przemówić albo znowu ulżyć żołądkowi.

Czterdzieści koron — oznajmił, patrząc na nie na krasnoluda a na podstawiony mu przed nos, napełniony kufel. — Po taniości! — zastrzegł szybko, unosząc w górę paluch, szybko, w przerwie między następnym łykiem. Kupiec bławatny postanowił wziąć sobie do serca słowa Zigga o korzystnym wpływie chmielu na zdolności umysłowe. Swoje postanowienie spełniał wcale ochoczo i najlepiej jak potrafił — przez żołądek.

Offline

 

#9 2017-03-04 21:13:22

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

Krasnolud jak to krasnolud, zawsze nienajedzony, więc sam chętnie wsuwał rybeńkę, która jak zwykle była wyśmienita. W pewnej chwili, zaczęło już brakować mu śliny na języku, więc sięgnął po swój kufel, uniósł go do ust i wypił jak szalony do dna, dwa potężne łyki. Otarł swoją dłonią swe wąsy z piwnej piany. Udał się na chwilę do kuchni, wrzucił do skórzanej sakiewki odliczoną garść monet.

- Jak dla mnie jest to świetna cena, drogi Janosie, taniość zgadzam się i miejmy nadzieję, że będzie trwała. - Uśmiechnął się życzliwie, po czym wyjął dłoń w stronę kupca, tym samym przypieczętowując umowę.

Rzucił na stół zawiązaną sakiewkę, po czym napełnił oba kufle piwem. Podniósł swój i zakrzyknął z toastem

- Za owocną współpracę!


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#10 2017-04-01 22:49:51

Dziki Gon

Miecz przeznaczenia

Re: Kuźnia Zigg'a

Pokraśniawszy, kupiec bławatny Janos podkręcił wąsa, wyraźnie zadowolony z szybkiego przebiegu sprawy.

Za owocną! — zakrzyknął, wznosząc kufel wraz z krasnoludem, potrząsając jego dłonią i swoimi dwoma podbródkami. Po spełnieniu toastu Janos opuścił warsztat i domostwo kowala, zostawiając go samego pośród dopitych kufli, opróżnionych talerzy i rodzących się właśnie planów.

Spoiler:

Odjęto czterdzieści koron z ekwipunku.

Offline

 

#11 2017-04-04 00:18:48

 Orlaith

Próba Traw

Miano: Orlaith de Eldingar
Rasa: człowiek
Wiek: wiosen może ze dwadzieścia

Re: Kuźnia Zigg'a

Słońce świeciło tak mocno, że nawet pozostałe po wczorajszym deszczu kałuże dawały się we znaki błądzącymi po cienkiej tafli refleksjami. Pasowałoby jeszcze w nie wdepnąć, tak na dokładkę krzyknąć głośno "cholera!" i wmieszać się w tygiel wszędobylskiego tałatajstwa. Im głębiej w tę część miasta, tym większy smród biedy dało się wyczuć, nawet porządnie się nie zaciągając. A powiadają, że jak się człowiek rozciągnie z rana zaraz po przebudzeniu to reszta dnia płynie jak śmietana. Niekoniecznie kłamią ci, którzy tak sądzą, zakładając przeto, że wiadro z dobrze ubitą substancją miałoby w zwyczaju lądować na głowie osoby wątpliwie takiej kąpieli zainteresowanej. Czysty blef i nieprawda.

Ranek był, lecz nie na tyle wczesny, aby zastać miasto śpiące. Po alejkach snuli się już pierwsi mieszkańcy, przemykali mokrymi od wiosennych dżdżów zakamarkami między jedną a druga odnogą większych ulic. Przyglądanie się temu na swój sposób koiło zmysły, przede wszystkim te zmęczone dniem wczorajszym. Ludzie, niby to jeszcze cienie  własnych snów, z oczyma wpatrzonymi w swoje przyszłe, codzienne obowiązki, mijali się czasem bez słowa, czasem z opóźnieniem spostrzegając, że to sąsiad lub sąsiadka. Kilka metrów od studni wychylał łeb bezpański burek, zmęczony ucieczką przed niestrudzonym w pogoniach dzieckiem. To właśnie przed czarnym jak smoła kundlem zatrzymała się wątła postać. Kobieta przechyliła się tak, że zza narzuconego na kiepeł kaptura wyleciało na wolność parę kosmyków. Odgarnęła je za ucho, strzepnęła materiał z czubka głowy i poniechawszy jakiejkolwiek względem psa interakcji, ruszyła w dalszy marsz. Grunt pod nogami nie zamienił się już ani razu w bruk. Kamienice, domy i przybudówki zaczęły nabierać coraz to bardziej ambitnych form, które nie bez przyczyny sugerowały jacy rzemieślnicy strzegli ich budowy. Na samym niemal krańcu Novigradu, w otoczeniu kilku innych parceli, stała przy placu kuźnia. Najwyraźniej w to miejsce zmierzała nieznajoma. Czym zwabiona? Widokiem warsztatu czy odgłosem bitych wzajem o siebie metali? Na sam początek zajrzała właśnie do kuźni przybudowanej nieco z boku. Kiedy wzrok nie zdołał dosięgnąć żadnej krasnoludziej postaci, podeszła do drzwi wejściowych i zakołatała.

Ostatnio edytowany przez Orlaith (2017-04-04 07:34:24)


Karta Postaci  | Monety: 20 koron novigradzkich
EVENT: biała koszula, dobrze dopasowany kaftan, wysokie buty, jasne spodnie jeździeckie.

Offline

 

#12 2017-04-05 19:04:02

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

Nie ma to jak wstać sobie po krasnoludzku, normalnie dzień prawie jak zwykle. Jedyny problem to taki iż czasami za dużo ryb i piwa kończy się porannym kacem. Takoż było i tego dnia, Zigg próbując wstać, zapomniał dostawić drugą nogę. Kilka razy zdarzyło się, że obił sobie mordę, no ale kto by pomyślał, że dzisiaj jego katem będzie podłoga. Jako, że masę ma dość sporą, gruchnął porządnie o podłogę.

No po prostu, gorzej być kurwa nie mogło, na chuj ja tyle pije. Duvvelsheyss!

Zaklął pod nosem, oczywiście jak tylko pomyślał, że gorzej być nie może, no to po prostu pierdolnęło i musiał popędzić na swoich krótkich nóżkach popędzić do wychodka. Kiedy już na trochę rozklekotanym sedesie, a nie wróć na desce z dziurą, jaki sedes, kurwa nie te czasy, że każdy ma porządną toaletę. Czasami z racji swojego już wieku i patrząc na cuda świata, zdarzało mu się świrować. Całkiem możliwe, że kiedyś mu ktoś podsypał jakiś grzybków do piwka. No ale wróćmy do tematu, nasz mistrz kowalstwa właśnie stawiał swój drugi klocek, gdy nagle rozległ się dźwięk kołatki.

Nosz, ja pierdolę, nawet wysrać się człowiek nie może w spokoju.

Po ogólnym ogarnięciu się, podciągnięciu spodni, wylazł ze swojego wychodka, skierował swoje kroki w stronę drzwi. Gdy już znalazł się, odchylił 'judasza' i spojrzał, któż to zakłóca jego wewnętrzną kontemplacje na jego własnym tronie. Ujrzał postać w kapturze, ale całkiem możliwe, że był w stanie dojrzeć, kosmyk wypadający poza ukrycie. Niecodziennie widzi się takie osoby. Po chwilowej krótkiej rozmowie w myślach postanowił wpuść nieznajomą persone, pociągnął ją lekko do środka, po czym zaryglował drzwi. Mimo wszystko wolał być pewny, że żadni psia jego mać strażnicy miejscy nie będą psuć mu reputacji.

W razie co broni pod dostatkiem, to się obronię, ha.

- Któż to mnie nachodzi? Normalnie nic nie można zrobić, bo co tylko zacznę, to kurwa zawsze ktoś zapuka do tych pierdolonych drzwi - zaczerwienił się lekko na twarzy.


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#13 2017-04-05 23:16:15

 Orlaith

Próba Traw

Miano: Orlaith de Eldingar
Rasa: człowiek
Wiek: wiosen może ze dwadzieścia

Re: Kuźnia Zigg'a

Kto puka? Kostucha. Gdyby nie zdjęła kaptura, może by ją kto pomylił – szczególnie tak wstawiony mości krasnolud. Drzwi rozwarły się wreszcie, niby to leniwie, niby to ponad oporem zawiasów, ale nadal ze skrzypiącym wigorem osoby, która miała w rękach zdecydowanie za dużo krzepy. Dalej, bo bez nich by się nie obeszło, przywitały ją markotne opary mahakamskiego dwójniaka. Mogłaby nawet założyć jak w wykonaniu Zigga wyglądał rytuał zeszłej nocy. Kowal przypominał takiego, który grzał w gardziel aż miło, czemu by nie spirytus?

Mało ją to obchodziło. Dopiero poniżej rzeczonej chmury można było ujrzeć dwa bystre oczyska, wtopione w całkiem sporą i włochatą twarz. Śmierdział jak szczur, który przeszorował gołą dupą pół kanału dziwiąc się, że nigdzie zaginionego ogona znaleźć nie może.

- Może warto pomyśleć o czeladniku, który by te drzwi otwierał z ochotą? – uśmiechnęła się kącikiem ust, lekko, złośliwie i chyba szczerze. Wchodząc do środka zmarszczyła nos, uniosła dłonie, poprawiła kaptur z obu stron, aby leżał na ramionach w miarę luźno i równo. Lekkie potrząśnięcie głową sprawiło, że czarne włosy kobiety ułożyły się na swój, chyba zwyczajowy, sposób.

Drzwi szczęknęły posłusznie za panem tego domostwa. Obejrzała się przez ramię pozwalając się wyprzedzić.
- Orlaith. – odparła, choć w z tyłu głowy pozostała niewygodna myśl, którą jednak pogrzebała u samych narodzin. Mimo wszystko, przyszła w konkretnej sprawie i z polecenia konkretnych ludzi. – Jeden z twoich klientów polecił mi zajrzeć jeśli szukam solidnej stali.

Rozejrzała się po pomieszczeniu. Niezbyt dyskretnie, bo nie było powodów, aby nie zainteresować się ścianą z „trofeami”. Na samego krasnoluda spojrzała dopiero po chwili. W tym świetle jej oczy przybierały dziwnego, matowego odcienia. Igrały ze słabym światłem wiosennego poranka, dostosowały się do pomieszczenia. Zimne, ale ciekawe świata, jak oczy młodocianego urwisa.

Ostatnio edytowany przez Orlaith (2017-04-06 11:32:48)


Karta Postaci  | Monety: 20 koron novigradzkich
EVENT: biała koszula, dobrze dopasowany kaftan, wysokie buty, jasne spodnie jeździeckie.

Offline

 

#14 2017-04-09 00:43:54

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

- Jakiego psia mać czeladnika, jeszcze by mi kurwa co wyniósł- splunął pod swoje nogi.
Na samą myśl, że miałby z kimś dzielić swoje tajemnice, aż go zaczęło telepać. Po kiego grzyba miałby mu być jakiś przydupas. Sam zawsze świetnie sobie dawał radę, więc nie potrzebował nikogo więcej do pomocy. Cóż sobie ta osóbka myśli.

- Osz kurwa, kobieta - ugryzł się w język. - Niech pani wybaczy te złe maniery krasnoluda, ale po prostu nie wiedziałem z kim mam do czynienia, myślałem, że ktoś po prośbie chodzi. Powitać panią Orlaith, jestem Ziggrund, ale proszę mówić w skrócie, Zigg - skłonił się lekko.

No dość rzadko się spotyka coby bladolica przychodziła z prośbą do kuźni, przeważnie to sami faceci, ciekawa osoba i ciekawe który to klient mnie polecił.

Za oknem już słońce pławiło się coraz wyżej, wypełniało kuźnie przyjemnym ciepłem

- Jeśli chodzi o stal, to u mnie najprzedniejsza w całym Novigradzie, miło się dowiedzieć, że jeszcze o mnie pamiętają, ha! - Wypiął dumnie swoją pierś.

Kiedy spostrzegł, że Orlaith zwróciła swój wzrok na jego skromną, a może i nie skromną kolekcję, w jego oczach coś błysnęło, normalnie jakby żywy diament rozświetlił się w nich. Sam spojrzał na swój dobytek sztuki płatnerskiej, lekkim ruchem ręki otarł łzę, która skapywała po jego policzku do gęstej brody.

- Coś konkretniejszego ma być z tej stali? Kolczyki? Naszyjnik? Bransoleta? A może tiara? - Zaczął zagadywać swą rozmówczynie, coby zetrzeć tragiczne wręcz wrażenie po początku ich znajomości, pewnie uznała go już za nieokrzesanego i niewychowanego.

Zauważyć jednak trzeba, że zdarzało mu się to ostatnio nagminnie, za bardzo ciągnęło go do ukochanej gorzałki, mahakamski dwójniaków, trójniaków, wina takie jak  Est Est trzymał na wyjątkowe okazje, które czasami niewiele miały wspólnego ze świętowaniem czegokolwiek.

- Usiądźmy przy stole - zaproponował.


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#15 2017-04-09 23:56:59

 Orlaith

Próba Traw

Miano: Orlaith de Eldingar
Rasa: człowiek
Wiek: wiosen może ze dwadzieścia

Re: Kuźnia Zigg'a

Jeszcze przez chwilę przyglądała się ścianie chwały, którą zapewnił sobie Ziggrund. O ile te świecidełka faktycznie były trofeami jakości, mocno sponiewierany krasnolud musiał być całkiem solidnym rzemieślnikiem. Nie miała powodów, aby wątpić, ani ochoty na podchody prowadzące do pytań o bazar, na którym mogliby mu je opchnąć.

W ciągu tych kilkunastu, może kilkudziesięciu sekund, zdążyła przyjrzeć się całemu pomieszczeniu. Zigg niczego nie ukrywał, przedmioty codziennego użytku kowala zostały wystawione na ciekawskie oko kupującego. Przyjrzała się zawieszonym na sznurkach kuszom, spojrzała na toporki, które znalazły swoje miejsce nieopodal, na urokliwym i jakże pasującym stelażu.

- Skąd ta stal, jeśli można wiedzieć? – zapytała przechodząc do porządku dziennego z propozycją zajęcia miejsca przy stole. Wygląda na to, że kimkolwiek była czarnowłosa, nie przyłożyła większej uwagi do zachowania krasnoluda. Przynajmniej tak mogło to wyglądać z perspektywy drugiej osoby.

Stół. Czworonożna kreatura, która w swoim zamiarze zamiast pożerać, sama jest źródłem konsumpcji. Jadła, rozmów, rozmaitej bomblerki względem grupy czy pary. Przy stole lepiej się rozmawiało. Przy stole można było ukryć zdenerwowanie, zająć miejsce i ręce, skupić wzrok, znaleźć oparcie. Jedno z tych lub żadne.

- Potrafiłby waść wykonać naszyjnik – Na blacie leżała karta do gwinta, kobieta wzięła ją w dłoń i przyjrzała się temu co zostało na niej namalowane. – wspominane kolczyki? – zapytała zasiadłszy na zydelku z lekkością podlotka.

- Zali to nie retoryka innego cechu? – dociekała. W oczach lśniły jej jakieś iskierki, niby to złośliwości czy zabawy, które przekształcała w zgrabną uwagę.

Ostatnio edytowany przez Orlaith (2017-04-10 00:26:22)


Karta Postaci  | Monety: 20 koron novigradzkich
EVENT: biała koszula, dobrze dopasowany kaftan, wysokie buty, jasne spodnie jeździeckie.

Offline

 

#16 2017-04-14 23:18:09

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

Krasnolud dziś od rana był w parszywym humorze, ale, że klientka mu się trafiła i trzeba przyznać, że lico jej było niezwykłe. Uroda białogłowej olśniewała, tak, że czasami Zigg kilka razy musiał potrząsnąć swą głową coby nie zgubić się w jej oczach. Zataczał się lekko na swych nogach, długonocne libacje czasem bywają przykre w skutkach. Doczołgał się do swojego stołka i usiadł na nim. Jak dobrze, w końcu moje nogi trochę dychną.

- Stal, ach widzę, że wiele by każdy dał, coby się zwiedzieć skąd ona, a no w sekrecie mogę Ci powiedzieć, że z miejsca sekretnego, gdzie żaden psubrat i inne tałatajstwo nie wejdzie, po prostu dobre kontakty, ale nic więcej nie mogę powiedzieć, bo... - tu przerwał swą wypowiedź i przejechał palcem po szyi. Wzdrygnął się lekko na samą myśl.

- Czyżby panna śmiała wątpić w me umiejętności, jeśli ma panienka kawałek stali lub innego metalu, to mogę napalić w kuźni i zrobić rzeczone kolczyki.  - Nic nie mobilizuje bardziej jak wątpienie kogoś w twe umiejętności.

- Raczej i innego cechu, ale Orla wybacz staremu krasnoludowi, po prostu taką libację miałem ostatnio, że pozbierać się nie mogę, dlatego zaproponowałem interesy przy stole - uśmiechnął się do niej ciepło.

- Dzisiaj ja się nie napije, ale może mógłby zaproponować Tobie, kieliszek przedniego wina? - zagadnął do kobiety.

Ostatnio edytowany przez Kris (2017-04-14 23:20:26)


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#17 2017-04-16 01:18:16

 Orlaith

Próba Traw

Miano: Orlaith de Eldingar
Rasa: człowiek
Wiek: wiosen może ze dwadzieścia

Re: Kuźnia Zigg'a

Chciałoby się przewrócić oczami, stęknąć i westchnąć na przekór gniewnie. Po słowach, a raczej potoku słów ze strony krasnoluda, brwi nieznajomej ściągnęły się w grymasie niezadowolenia. Jak dwie, złowieszcze błyskawice gotowe do uderzenia z hukiem o stół.

Przestała bawić się kartą, która znieruchomiała w poprzek, między blatem stołu a opuszką jej wskazującego palca. Musiała przygryźć policzki żeby nie powiedzieć czegoś co pogrzebałoby całą rozmowę. Będzie tu, psiakrew, jakieś krasnoludzkie misterium odstawiał.

- Bezpośrednio z Mahakamu? – zapytała, unosząc nadal ostre jak brzytwa brwi. Nie ustępowała. W tęczówkach jej oczu, niby kryształ górski, zamajaczyły niewyraźne cienie tęskniącego za drzemką warsztatu.

Uśmiechnęła się przewidująco. 

Nie musiała dochodzić do jakichkolwiek głębszych wniosków, te jednak nasuwały się same. Nadal obecna, alkoholowa otoczka wokół kowala, dawała Orlaith spore pole do manewru. Przyszła tu w końcu w interesach. Pech chciał, wybrała chyba złego krasnoluda. Z drugiej zaś strony, choć zaczęła w to powątpiewać, może dla tej właśnie tajemnicy został jej wskazany ten, nie inny warsztat?

Propozycję alkoholizacji przyjęła jako nietrafioną interpelację. Najchętniej puściłaby pytanie mimo uszu, po chwili wahania wyjaśniła powód, dla którego pomysł krasnoluda spotkał się z odmową. Obowiązki.

- Ziggrundzie, czy w ramach potwierdzenia swojej wartości, w którą przecież nie śmiem wątpić, mógłbyś wskazać mi ostatnie zamówienia, którymi się zajmowałeś lub zajmujesz? – Założyła nogę na nogę. Odkryty w ten sposób rąbek płaszcza wylał z siebie zarys jej wysokich, ciemnych butów i kawałek innego materiału.

Ostatnio edytowany przez Orlaith (2017-04-16 01:25:59)


Karta Postaci  | Monety: 20 koron novigradzkich
EVENT: biała koszula, dobrze dopasowany kaftan, wysokie buty, jasne spodnie jeździeckie.

Offline

 

#18 2017-04-16 09:16:43

Lis

Mistrz Gry

Miano: Physalis
Rasa: Człowiek
Wiek: 20 - 25

Re: Kuźnia Zigg'a

Physalis spoglądał na Bogdana wzrokiem, który mógł wyrażać wszystko. Nie sposób było jednak odczytać, co właściwie miał zamiar tym spojrzeniem pokazać, jako że znużenie mieszało się z poirytowaniem, zapewne związane z niezbyt przychylną opinią Kravca na jego temat. Oprócz tego wprawniejszy obserwator dostrzegłby także podniecenie, jakie wywoływała w nim myśl wzięcia udziału w zadaniu o takiej randze.

Wyciągnął dłoń i zważył w niej pochwycony mieszek. Nie skomentował bynajmniej wyszukanych mądrości, jakimi uraczył go pachołek Florenta. Miast tego zaczekał, aż zniknie mu z oczu, by wreszcie, bez zbędnego pośpiechu, wysypać zawartość woreczka na drewnianą ławę. Od blatu z głośnym brzękiem odbiła się spora ilość monet, które miał okazję oglądać w swym życiu jedynie kilkukrotnie, kiedy przypadkiem wpadły mu w ręce. Niewiele myśląc, wrzucił je z powrotem i skierował się w stronę Starego Miasta.

Znał tę okolicę dość dobrze; wiedział, że droga do kuźni nie należała do najkrótszych. Mimo to, miał wrażenie, że jego spacer trwa zbyt długo. Zanim wizja skorzystania z dachów do sprawniejszego poruszania się i obserwacji okolicy stała się zbyt kusząca, by z niej zrezygnować, młodzieniec dostrzegł wreszcie miejsce, do którego zmierzał.

Niczym zjawa przemknął między skromną kolumnadą i zerknąwszy przez okiennicę, rozejrzał się po wnętrzu. Wyglądało na to, że zaraz przyjdzie mu przeszkodzić w jakiejś schadzce... Chociaż nie, dziewczę zdecydowanie znajdowało się poza jakimkolwiek zasięgiem krasnoluda. Chyba, że posiadał on coś, czego czarnowłosa potrzebowała.

Choć wyraźnie przyszedł nie w porę, nie miał najmniejszego zamiaru rezygnować z planów wizyty. Sprawa, jaką miał się zająć tego popołudnia była bowiem dalece zbyt ważna, by móc przedłożyć nad nią czyjeś miłosne podboje. Nawet jeżeli miała to być dla kogoś okazja jego krasnoludzkiego życia.

Stanął przy drewnianych wrotach, zastukał dwukrotnie i pchnął. Te nieznacznie drgnęły, lecz wyglądało na to, że ktoś zaryglował je od wewnątrz. Opuścił więc tylko czarny kaptur na ramiona i w spokoju oczekiwał na przyjęcie go w swoje progi.

Ostatnio edytowany przez Lis (2017-04-16 13:40:20)


Karta postaci  | Monety: 9 novigradzkich koron

Offline

 

#19 2017-04-16 23:18:42

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

Ależ ta kobita jest uparta, nosz kurwa wszystko chciałaby wiedzieć.

Siedzieli sobie przy stole, krasnolud wpatrywał się z nieskrywaną ciekawością w ową osóbkę, która wciąż dla niego była okryta całunem tajemniczości. Nie był po prostu w stanie jej przejrzeć, a ostatnie przygody wcale nie pomagały w zachowaniu koncentracji. Zwłaszcza wtedy kiedy wpatrywała się w niego tymi swoimi oczami, w których ciągle widział swoje odbicie, czasami przywieszał się chwilę próbując się uwolnić od tego uwodzącego wzroku.

- No niektóre składziki są z Mahakamu, ale to większość ludzi zajmujących się podobnymi ma taki dostęp, więc to nic dziwnego. - Westchnął lekko, a potem jebnął się w czoło.

No i po chuj się wygadałeś, no po prostu, dojebałeś po całości.

- A co to jakaś kontrola podatkowa, że tak się o wszystko pytacie? Podatki jak każdy obywatel płacę, tak to jużbym góry złota się dorobił, albo jakieś tałatajstwo by mi podpierdoliło - uniósł się trochę.

- Jeśli łaska, to może panna przedstawi kto tu przysłał na przeszpiegi czy może kto chce mnie wygryźć z interesu - jego brew lekko skłoniła się na środek twarzy, dając mu zarazem wygląd złego i mającego trochę nierówno pod sufitem.

Nagle w oczach Orli odbił się jakiś cień za oknem, rzucił w tamtą stronę kątem swojego oka, jednakże on nie dostrzegł niczego, chwilę się zamyślił. Spojrzał na kobietę, po czym usłyszał dwukrotne uderzenie kołatki o drzwi. Drewniana konstrukcja zaskrzypiała, kiedy ktoś chciał je otworzyć, w sumie dzięki temu upewnił się, że rygiel bardzo dobrze się sprawuje.

- Wybaczy mi panienka, ale ktoś dobija się do tych cholernych drzwi, w sumie może czasem jakiś pachoł do otwierania by się przydał, ewentualnie mógłbym przyjąć młodzika na naukę rzemiosła. - Westchnął, rzucił przepraszające spojrzenie, zsunął nogi ze stołka po czym podszedł do zasranych psia mać drzwi.

Odsunął rygiel, po czym uchylił lekko drzwi, jak zobaczył znowu łachudrę za swoimi drzwiami, a zdarzało mu się to nader często miał ochotę jebnąć przed nim drzwiami i wrócić do interesów z kobietą. Jednakowoż dzisiaj miał normalnie aż nadspodziewanie dobre serca, wciągnął szybko jegomościa do środka, z taką siłą, że prawdopodobnie ów gość mógł zaryć twarzą o podłogę wyłożoną kamieniem. Po tej szybkiej akcji zasunął rygiel.

- A teraz ładnie mi tu wyśpiewasz ktoś Ty i po co przybywasz, następnym razem jak zakłócisz mi interesy oj to lepiej od razu bierz nogi w zapas! - Spojrzał na niego ni to z góry, ni z dołu do góry.

Ostatnio edytowany przez Kris (2017-04-17 00:01:13)


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#20 2017-04-17 10:23:18

 Orlaith

Próba Traw

Miano: Orlaith de Eldingar
Rasa: człowiek
Wiek: wiosen może ze dwadzieścia

Re: Kuźnia Zigg'a

Równo z opuszczeniem wzroku i pstryknięciem serdecznego palca, nadała karcie ponownej, najpierw zrywnej, później zdecydowanie spokojniejszej rotacji. Oczywiście, że nie wystarczyło jej to krótkie zapewnienie. Potrzebowała więcej informacji. Najlepiej bezpośrednich i takich, które doprowadzą ją do samego, namacalnego źródła. Pech chciał, że aby je wyciągnąć nie mogła posunąć się do żadnej z radykalnych sztuczek. Pojawiła się wszak w Novigradzie w celu konkretnym i dającym jasne światło na podejmowane przezeń działania. Mimo, że najchętniej polazłaby stąd w cholerę, a już najlepiej nie przychodziła tu wcale, przebijała się przez nieufność rzemieślnika jakby wcale nie słyszała jego narzekań.

- Są łatwiejsze sposoby na wygryzienie kogoś z interesu. – zapewniła go, choć brzmiało to odrobinę jak polubowna rada. 

Wszystkie znaki na niebie i ziemi, a przede wszystkim te wymalowane na krasnoludzkiej twarzy, wskazywały, że Zigg czegoś się obawiał. Może stał się niedawno ofiarą podłej windykacji? Wolała nie pytać czy miał coś za uszami, dowiedziałaby się jeszcze o wiele za dużo i ze zbytnią dbałością o kwieciste szczegóły.

Skinęła głową pozwalając mu na  odejście od stołu. Sama, mrużąc lekko oczy, wyjrzała przez najbliższe okno. Omiotła spojrzeniem pozostałe okiennice, pragnąc sprawdzić na jakiej wysokości zawisło słońce. Nadal było bardzo wcześnie jak na gości. Sława Zigga prześciga jego samego?

Pozornie niezainteresowana, obserwowała scenkę przy wejściu. W jednym momencie szczęknął rygiel, zaskrzypiały drzwi, a chwilę później nieznajomy mężczyzna został do pomieszczenia wepchnięty siłą krasnoludzkich ramion. Przyglądając się młodzieńcowi żałowała, że nie przewrócił się wprost pod jej stopy. Dla tej scenki postanowiła się z nimi lekko zabawić.

Materiał płaszcza zaszeleścił raz jeszcze. Uwalniając ze swoich oków przeplatające się w drugą stronę nogi, założyła je po prostu inaczej niż poprzednio. Dłonie ciemnowłosej dołączyły do płynnej arterii gestów. Wyglądało to jakby zwyczajnie chciała podeprzeć brodę dłonią. Tymczasem, czego pozostali dwaj wiedzieć w żaden sposób nie mogli, skupiła się na przesunięciu porozstawianych niedaleko krasnoluda i jego klienta, przedmiotów dla wojaka użytku codziennego. Przewaliwszy stojak, wysypały się z brzdękiem na podłogę trzonki siekier, pika i jakiś nadziak. Było to tak blisko ich stóp, że któryś na pewno musiał się potknąć.

A przecież tylko się przypatrywała.

Ostatnio edytowany przez Orlaith (2017-04-17 14:34:29)


Karta Postaci  | Monety: 20 koron novigradzkich
EVENT: biała koszula, dobrze dopasowany kaftan, wysokie buty, jasne spodnie jeździeckie.

Offline

 

#21 2017-04-17 20:58:47

Lis

Mistrz Gry

Miano: Physalis
Rasa: Człowiek
Wiek: 20 - 25

Re: Kuźnia Zigg'a

Nie zdążył nawet przypomnieć sobie, ile monet niósł w otrzymanym chwilę wcześniej mieszku, kiedy drzwi otworzyły się przed nim. Znacznie gwałtowniej, niż się tego spodziewał. Spomiędzy rozchylanego wejścia i framugi wystrzeliło ku niemu muskularne ramię, które pochwyciło go za materiał luźnego płaszcza na wysokości mostka. Nieprzygotowany na taki obrót spraw Physalis poddał się całkowicie sile wciągającej go do środka. Ostatni raz odbił się stopą od solidnego podłoża tuż za przekroczonym progiem, by z wyraźnym impetem wpaść do sporych rozmiarów pomieszczenia, zawalonego różnego rodzaju klamorami, jednak w jego mniemaniu dość skromnego.

Przelatując przez antryj, zarejestrował postać krasnoluda, tym razem pełną różnych szczegółów, których nie zdołał dostrzec z podwórza. Chociaż jego posępne oblicze zdradzało poirytowanie, uznał, że kowal nie był przesadnie rozwścieczony jego obecnością. Nawet jeżeli słowa, która miał zamiar wypowiedzieć, mogły wskazywać na inny stan rzeczy.

Ponad szarpiącym go ramieniem młodzieńcowi udało się dostrzec czarnowłosą kobietę. Aura tajemniczości, jaka zdawała się roztaczać wokół jej osoby, gdy przyglądał się jej zza okiennicy, rozwiała się jakoby, a on w tym ułamku sekundy mógł przyjrzeć się jej licom. W niczym nie przypominała jego koleżanek, które powszechnie uważane były za najpiękniejszą stronę Novigradu. Miała w sobie jednak coś, co nie pozwalało oderwać od siebie wzroku.

Zagapił się.

A to się mu przecież nie zdarzało! Mimo to, jego uwadze umknął moment, w którym stojak, będący podporą dla wszelkiego rodzaju żelastwa, runął w jego kierunku. Podłoga w mgnieniu oka stała się polem minowym, najeżona szpikulcami i innymi, zaostrzonymi kawałkami metalu. Nie zdążył zawiesić się na zaciśniętej na jego odzieniu krasnoludzkiej pięści. Tracąc równowagę, wzrokiem omiótł ścielące się przed nim zagrożenie, z pozoru tylko mało niebezpieczne, jednak będące w stanie skutecznie utrudnić mu zadanie, na które się wybierał.

Wykręcił palce lewej ręki w nienaturalny sposób, by ułożyć je pomiędzy ostrzami i grotami strzał. Na chwilę oparł się na nich, odbijając niemal niezauważalnie od podłogi i przedłużył moment pędu do czasu, kiedy jego ciało opuszczało strefę ryzyka. Odruchowy manewr zakończył się powodzeniem, prawie pełnym. Chociaż chłopak uniknął zderzenia z rozsypanym żelastwem, nie zdołał uchronić się przed upadkiem. Grymas wysiłku wykrzywił jego wargi na krótką chwilę, kiedy podnosił ciężar ciała na pięciu palcach. Wreszcie opadł na ziemię, hacząc noskiem buta o jedną z glewii czy innego rodzaju oręż, lądując tuż pod... smukłymi nogami ciemnowłosej nieznajomej.

Uniósł gwałtownie głowę, napotykając jej spojrzenie. Może i ktokolwiek nie będący Physalisem zawstydziłby się w tej sytuacji, jednak młodzieniec nie pokazał na swej twarzy nawet nutki zawahania czy zażenowania. Podniósł się za to natychmiast i nie dbając nawet o otrzepanie odzienia, odsunął się dwa kroki w bok, by mieć w zasięgu widzenia dwójkę osobników. Następnie ukłonił się, jednak nieprzesadnie, by nie stworzyć pozoru zbytniego uniżenia.

Jestem Physalis i potrzebuję broni. Dobrej broni. A słyszałem, że ty jesteś najlepszy. — Wydobył zza pazuchy dość pękaty worek i wyciągnął go nieco przed siebie. — Oczywiście zaczekam, aż zajmiesz się tą piękną damą.

Zerknął na nią, by na powrót obdarzyć spojrzeniem krasnoluda. W głębi duszy modlił się, by nie była zbyt wybredną klientką, a on zdążył skompletować ekwipunek na czas.

Ostatnio edytowany przez Lis (2017-04-17 21:02:59)


Karta postaci  | Monety: 9 novigradzkich koron

Offline

 

#22 2017-04-18 20:49:59

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

- Słyszałem o tych innych sposobach, typu spalone domy aż usiekały drogę w czasie wojny - wstrząsnął się na myśl o tych wszystkich biedakach.

- Nosz kurwa mać, i znowu ustawiać to żelastwo, no po prostu świetnie, na prawdę nie mam co robić - spojrzał w stronę kobiety, która zmieniła nogę i podparła dłońmi swój podbródek.

Minęła chwila, gdy widocznie zmęczony nagłym wysiłkiem człowiek, najpierw padł do stóp Orlaith, następnie sprawnym ruchem ustawił się w pozycji stojącej, lekko skłonił, po czym przedstawił się swym imieniem.

- Zigrund jestem, ale teraz to pan sobie usiądziesz na stołeczku i grzecznie zaczekasz, bo interesy wzywają, a po drugie lepiej zatkaj swoje uszy, mniej wiesz, lepiej śpisz - spojrzał na niego z ukosa.

Podsunął mu jakiś naprędce znaleziony stołek, który był wyciosany z dość grubego korzenia, że jegomość mógł się wymościć na nim jakkolwiek chciał. Zigg spokojnym krokiem wrócił do stołu, wsunął się swym zadem na zydel, po czym zwrócił wzrok w stronę kobiety, jednakże co jakiś czas kątem oka zerkał na przybyłego gościa, który raczej chciał zostać klientem. Nachylił się do Orli, po czym szepnął do niej.
- Wolałbym, żeby to co Ci powiem zostało tylko u Ciebie, nie lubię dzielić się swoimi tajemnicami, chociaż dla panienki mogę zrobić drobny wyjątek, tylko to będzie kosztować.

Wrócił do swojej normalnie pozycji, położył swe masywne dłonie na stole, po chwili splótł swoje dłonie.
- Na czym to my skończyliśmy? Pieniądz otwiera każde drzwi - porozumiewawczo mrugnął jednym okiem.

Ostatnio edytowany przez Kris (2017-04-18 22:12:40)


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#23 2017-04-19 00:10:03

 Orlaith

Próba Traw

Miano: Orlaith de Eldingar
Rasa: człowiek
Wiek: wiosen może ze dwadzieścia

Re: Kuźnia Zigg'a

A gdyby tak wyciągnąć dłoń, przejechać palcem od wystawionego na pokuszenie jabłka Adama? Aż po samą końcówkę podbródka? Wystarczyło, że poruszy ręką, uniesie głowę i w ten sposób uwolni nadgarstek. Było przecież tak niewiele między nimi.  Zaledwie parę centymetrów, których istnienia mogłaby się pozbyć krzyną wysiłku, kapryśnym skinięciem. Nie zrobiła żadnej z tych rzeczy zastanawiając się jednak jaka byłaby jego reakcja. Mogłaby przysiąc, że kiedy wiodła wzrokiem za podnoszącym się z ziemi mężczyzną, badając z bliska kontury jego twarzy, w oczach Physalisa dostrzegła coś, co wiele mówi o człowieku. I jakby z miejsca znalazła odpowiedź na pytanie, którego nie zadała.

- Oręż aż pali się do kupna – weszła kowalowi w zdanie, nic sobie rzecz jasna nie robiąc z potencjalnego klekotu niezadowolenia. – a panu widocznie spieszno. To nawet dobrze. Za talizman dobrej wiary wezmę popis rzemieślniczej i kupieckiej sztuki.

Zerknęła na krasnoluda, na przewrócony stelaż i przytulone do siebie żelastwo. Nie podpierała się już pod brodę. Siedziała swobodnie, ale z godnym wysoko urodzonej damy kontenansem. Tylko czy wysoko urodzone damy chadzają podobnymi ścieżkami?

- A kto wie czy ten interes zaraz nie ucieknie? – uniosła figlarnie brew.  W kolorze jej oczu zawrzało ciepłą barwą zaokiennych świateł. 

Zgarnięta z blatu karta, uwięziona ponownie między drewnem a opuszką wskazującego palca, nie doczekała się kolejnego obrotu. Urocza elfka o bujnym acz koślawym biuście, patrzyła na Orlaith z wyraźnym wyrzutem. Zanim wstała, odłożyła kartę na swoje pierwotne miejsce.

Nie uśmiechało jej się wiele rzeczy. Nie miała zamiaru załatwiać swoich spraw naprędce. Przeszedłszy kawałek, zatrzymała się gdzieś przy sterczących w górę zakończeniach ostrych sztychów.  Chciała dowiedzieć się choćby jaką broń zakupi młodzieniec i jak podczas targów zachowa się Ziggrund.

Ostatnio edytowany przez Orlaith (2017-04-19 00:23:21)


Karta Postaci  | Monety: 20 koron novigradzkich
EVENT: biała koszula, dobrze dopasowany kaftan, wysokie buty, jasne spodnie jeździeckie.

Offline

 

#24 2017-04-19 13:15:56

Lis

Mistrz Gry

Miano: Physalis
Rasa: Człowiek
Wiek: 20 - 25

Re: Kuźnia Zigg'a

Spojrzenie ciemnowłosej przykuło go na jedno uderzenie serca, kiedy podnosił się do pionu. Chociaż z reguły nie miewał większych problemów z odczytywaniem intencji i uczuć, tym razem nie wszystko było dla niego tak oczywistym. Dostrzegł co prawda zainteresowanie jego osobą, co zazwyczaj było dla niego wystarczającym wyznacznikiem sukcesu. Tym razem jednak zapragnął czegoś więcej, niż tylko uwagi, jaką go obdarzała. Być może podświadomie starał się skupić na czymś (albo raczej kimś) innym, aby uciec myślami od zadania, którego niebawem miał stać się częścią.

Ależ oczywiście — potwierdził swoje poprzednie zapewnienia odnośnie kolejki obsługi. — Pozwolisz jednak, że postoję i zerknę na twoje dzieła — bardziej oznajmił, niźli zapytał o zgodę.

Physalis nie należał do osób cierpliwych, więc naturalnym dla niego było szukanie zadań zastępczych, choćby najbardziej błahych. Byle tylko zająć czymś swą uwagę, gdy przychodziło mu pozostawać bezczynnym przez dłuższy czas. Postąpił więc dwa kroki w kierunku wciąż przewróconego stojaka, nie odwracając się jednak zupełnie plecami do obecnej w towarzystwie niewiasty.

Nie zamierzał bynajmniej sprzątać tego burdelu. Nie dość, że z incydentem miał tyleż wspólnego, że prawie byłby się nadział, to Zigrund nie wyglądał na takiego, który szybko przekonywał się do ludzi i obdarzał zaufaniem. On sam nie sprawiał zbyt dobrych pozorów, toteż podejrzewał, że położenie swoich dłoni na dobytku krasnoluda mogłoby się skończyć oskarżeniem o próbę kradzieży.

Przebiegł wzrokiem po rozwalonych tu i ówdzie manelach, zatrzymując się na moment dłużej za każdym razem, kiedy dostrzegał coś ciekawego. W głowie brzmiał głos Kravca, by sprawić sobie jakąś godną w jego rozumieniu broń. Zmuszał się więc, by przystanąć przy toporach i mieczach wszelkiej maści, chociaż jego uwagę przyciągały raczej wyłożone obok noże. Oręż krótka i dalece bardziej poręczna.

Głos kobiety rozbrzmiał po raz pierwszy, przyprawiając Physalisa o delikatny, biegnący wzdłuż kręgosłupa dreszcz. Przestąpił z nogi na nogę, by obdarzyć ją spojrzeniem raz jeszcze. Raz jeszcze nie zdradzało ono niczego. Lekko zaciśnięte wargi i uniesiony kącik ust miały jednak mówić nieco więcej.

Za długo, gamoniu. Za długo! Skarcił się w myślach i choć nie dał po sobie poznać zmieszania, natychmiast odwrócił wzrok i przeniósł go na osobę kowala. To do niego należała decyzja. I chociaż gotów był ustąpić pierwszeństwa zarówno jej, jak i każdej z jej sióstr, które być może gdzieś tam w świecie wiodły swoje życie, wyglądając przy tym odpowiednio, nie zamierzał odrzucać propozycji, jaką uczyniła. Tym bardziej, że, jak mu się zdawało, miała ona w tym jakiś cel.

Ostatnio edytowany przez Lis (2017-04-19 15:26:47)


Karta postaci  | Monety: 9 novigradzkich koron

Offline

 

#25 2017-04-20 16:01:48

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

- Całkiem możliwe, że masz rację, naszemu młodzieńcowi aż zapał bije z oczu - zaśmiał się głęboko.

Siedział sobie jeszcze przy stole, z założonymi dłońmi, przyglądał się jeszcze dokładnie zachowaniu niedawno poznanego, dość silnego człowieka, ale jednak do krasnoludzkiej siły nie miał się co równać. Widział coś nietypowego w zachowaniu mężczyzny, żądza seksualna była u niego tak silna, widocznie Orla siedząca przy stole tak na niego działała. Warto będzie to wykorzystać. Wstał od stołu, po czym zacierając dłonie, ogrzał je trochę i stanął twardo na kamiennej podłodze.

Skoro kobieta chciała potwierdzenia jego mistrzowskiego talentu do pracy i handlu, nadarzyła się więc idealna okazja, chłopek roztropek, przychodzący po broń, no normalnie zrządzenie losu, albo i nie. Co prawda zdarzało się już mu nie raz pracować na kacu, nigdy mu to zbytnio nie przeszkadzało. Zazwyczaj też nikt nie patrzył mu na ręce. Zdarzało też mu się od czasu do czasu walnąć klina i nawet nie schodził z bani przez dobry tydzień. Jednak jeśli chodzi o wszelakie zamówienia był w stanie wyrobić się we właściwym terminie a czasem nawet i szybciej. Podszedł do mężczyzny, klepnął go swoją dłonią po ramieniu.

- Czego Ci potrzeba młodzieńcze, proszę o dokładny opis, bo ja tak trochę wczorajszy - zaśmiał się, co by poprawić wszystkim humor i wprowadzić przyjemną atmosferę.

Chałupa rozbrzmiała głośnym barytonem Zigga, który po niemiłych przeżyciach poranka zaczął odzyskiwać utracony wigor. Najważniejsze, że wszyscy żyli, mniej lub bardziej poobijani. Jednakże nikt nie ucierpiał zanadto, zwłaszcza panna siedząca przy stole, co było dość zaskakujące, że jako jedyna, nic sobie nie zrobił, podczas gdy Physalis prawie przypłacił wpadnięcie do chałupy krasnoluda wędrówka w stronę światła.


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#26 2017-04-20 23:21:25

Lis

Mistrz Gry

Miano: Physalis
Rasa: Człowiek
Wiek: 20 - 25

Re: Kuźnia Zigg'a

Delikatny uśmiech, jakim chłopak obdarzył czarnowłosą, raz jeszcze zagościł na jego twarzy, kiedy krasnolud zagrzmiał tubalnym śmiechem. Nie pokusił się jednak o zawtórowanie kowalowi, nie pojąwszy jego intencji. Wypowiedziane przezeń zdanie mogło być zarówno obelgą, jak i niewinnym dowcipem. Physalisowi zdarzały się momenty, kiedy nie potrafił dociec właściwego znaczenia zasłyszanych wyrażeń. Czuł, że tym razem było podobnie.

Wszystko wskazywało jednak na to, że to jemu pierwszemu przypadnie możliwość wyboru towaru, w który chciałby się zaopatrzyć. Chłopak przykucnął przy dziejącym się na podłodze chaosie i zaczął wodzić palcami po kolejnych dziełach krasnoluda, zręcznie omijając przy tym ostrza. Zacisnął chwyt na kilku rękojeściach, w głównej mierze tych należących do noży i kordów.

Potrzeba mi dwóch sztuk broni, krótkiej, niezbyt ciężkiej. Najlepiej takiej, która nie ogranicza ruchów nadgarstka, raczej o wąskim ostrzu, umożliwiającym precyzyjne cięcia. W pracy zdarza mi się skórować zwierzynę, a uszkodzone skóry bardzo rzadko znajdują kupców. Cienkim, dobrze zaciętym ostrzem da się uprawiać prawdziwą sztukę.

Kłamał jak z nut, pochłonięty poszukiwaniem oręża, któremu najbliżej byłoby do kreującej się w jego głowie wizji. Jego ton był swobodny, jakby naprawdę przyszło mu opowiadać o codziennym zajęciu, jednak celowo unikał podniosłych słów, by nie wyjść na przesadnego pasjonata. Nie wpływało to bynajmniej na lekkość jego wypowiedzi.

Wreszcie złapał pewnym chwytem za rękojeść jednego z kordów, by za chwilę dobrać go w parę z innym, niemal identycznym, ściskając go drugą dłonią. Wprawiwszy je w ruch, ostrza zatańczyły pomiędzy jego palcami, wirując, świstem przecinając powietrze. Zanim ktokolwiek przystąpiłby do próby śledzenia ich wzrokiem, kordy zamarły nieruchomo, celując ostrzami w powałę.

A dobrze by było, gdyby w razie potrzeby można było się nimi również obronić, prawda?

Spojrzawszy w oczy krasnoluda, uśmiechnął się. Zupełnie inaczej, niż wcześniej. Szczerze, ukazując górny rząd wcale równych zębów. Młodzieniec podniósł się do pionu i zbliżywszy się nieco do kowala, wręczył mu starannie wyselekcjonowane ostrza, skierowane teraz w stronę chłopaka, miękką stroną zwrócone ku rzemieślnikowi.

Wciąż są nieco za ciężkie. Byłbyś w stanie wykuć dla mnie coś podobnego, ale trochę bardziej smukłego i... ostrego? — W jego oczach można było dostrzec najprawdziwszą nadzieję. Naraz spojrzenie nabrało jednak nowego koloru, barwiąc się zaskoczeniem. — Byłbym zapomniał! Potrzeba mi również pasa i odpowiednich pochew. — Wyraźnie odetchnął, widocznie doszedłszy do wniosku, że to już wszystko.


Karta postaci  | Monety: 9 novigradzkich koron

Offline

 

#27 2017-04-23 00:51:18

 Orlaith

Próba Traw

Miano: Orlaith de Eldingar
Rasa: człowiek
Wiek: wiosen może ze dwadzieścia

Re: Kuźnia Zigg'a

Przechadzała się po pomieszczeniu starając się z początku nie zwracać bezpośredniej uwagi na rozmawiających ze sobą mężczyzn. Stąpała cicho, wyraźnie zapatrując się w tym, aby zapomnieli o jej obecności. Płaszcz z połowy koła, za którym chowała ramiona, otarł się wierzchem o jeden z drewnianych słupów podtrzymujących powały kuźni. Kiedy wysunęła szyję, aby pojrzeć za okno, lunula zakołysała się zgrabnie na jej obojczykach, jak klacz przechodząca w równy galop. Słońce powoli wędrowało w górę.

Gdzieś w ułamku sekundy w kącikach ust niewiasty pojawił się lekki uśmiech. Wyglądało nawet na to, że straciła zainteresowanie całkowicie, wodząc najpierw wzrokiem, później dłonią, ponad jelcami, głowicami i rękojeścią wszego materiału.

Czy był zwykłym łowcą, który co dzień wychodził na spotkanie ze zwierzyną? Niezamożnym wojakiem? Najemnikiem? Czy w ogóle obchodziło ją czym zajmował się Physalis? Niekoniecznie. Zainteresowała się powodem, dla którego jej zdaniem, z lekka mu się spieszyło.

Sięgając do szyi odpięła guzik i poluzowała wiązanie płaszcza. Nosiła czarną spódnicę, materiałem podobną do szyfonu, za którym powinna kryć się jeszcze jedna warstwa grubej tkaniny. Nie można było dać temu pewności, bowiem talię kobiety spinał krótki, palisandrowy gorset w rombowym kształcie. Wychodząca spod niego koszula ułożona w równe, geometryczne fałdy, miała zwyczajny, szarawy kolor.

Zawahała się.

Dłoń kobiety zatrzymała się w bezruchu nad wyprężonym w górę sztychem prostego miecza. Kowal najwyraźniej zostawił go w ten sposób przez swoją pijacką niedbałość, ale z przestrogą dla kupujących. Zbliżyła dłoń do szpica, otarła się o niego opuszką wskazującego palca. Kiedy ostra jak brzytwa stal dała jej rozchodzące się wzdłuż kręgosłupa, kujące ostrzeżenie, nie cofnęła się,  lecz naparła nań nieco mocniej. Odsunęła się dopiero po chwili. Spojrzała najpierw na rankę później ku rozmawiającym panom. Physalis akurat kucał. Podobało jej się to co widzi. Przystawiła palec do ust i kosztując metalicznego smaku, uśmiechnęła się do własnych myśli.

Ostatnio edytowany przez Orlaith (2017-04-23 13:11:41)


Karta Postaci  | Monety: 20 koron novigradzkich
EVENT: biała koszula, dobrze dopasowany kaftan, wysokie buty, jasne spodnie jeździeckie.

Offline

 

#28 2017-04-23 12:14:10

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

Założył obie ręce, krzyżując je i zaczął wsłuchiwać się w wymagania swojego klienta. Na chwilę obejrzał się w stronę stołu, zauważył, że kobieta odeszła od niego i przegląda  jego dumną kolekcją. Połechtało to trochę jego ego, był wręcz zadowolony, że ktoś docenia jego kunszt rzemieślniczy. Jeśli chodziło o broń, na pewno by znalazł się lepszy kowal od niego, ale ze zbrojmistrzów nikt mu nie dorównywał. Zastanawiał się co będzie lepsze, kord czy raczej krótki sztylet. Po chwili namysłu, stwierdził, że kord lepiej nada się do skórowania.

- To co powiesz Physalisie na kord i krótki nóż, myślę, że taki zestaw powinien się świetnie nadać do takich zastosowań. - Pokiwał z uznaniem głową, dumny z siebie.

Widząc, że klient chwycił za dwa kordy,  po czym zadał pytanie o możliwość obrony, podrapał się po swojej brodzie, zastanawiając się po co młodzieńcowi było narzędzie, czy aby na pewno do skórowania. Jeśli tylko nie miał zamiaru go skrzywdzić mógł załatwić mu najostrzejsze ostrze jakie widział. Postanowił więc zaryzykować.

- Widzę, że te dwa kordy nieźle leżą w Twojej dłoni, można trochę poprawić rękojeść i naostrzyć ostrza i będą jak znalazł, a jeśli chodzi o obronę, to znaj dobre serce krasnoluda, za polecenie mnie w swojej braci, jestem w stanie dać dodatkowo sztylet, który bardzo łatwo można ukryć, w bucie, za pasem - przerwał na chwilę, słysząc, że jednak Physalis sprecyzował trochę swoje oczekiwania. - Oczywiście, że byłbym w stanie, panie, kurwa, w kowala krasnoluda pan nie wierzysz? - obruszył się nieco po tym, jak młodzieniec zasugerował, że nie byłby w stanie czegoś zrobić, co to, to nie.

Trochę czerwony na twarzy, stał chwilowo zastanawiając się, co teraz pocznie, najpierw też musiał sprawdzić swój cennik, jednakże, najpierw będzie chciał się upewnić, że klient nie zamierza go wychędożyć i zostawić bez grosza zapłaty. Z tych chwilowych myśli wyrwał go głos młodziana, który przypomniał sobie o pasie.

- Jeśli chodzi o pas z pochwami, to raczej nie należy do mojej dziedziny, mogę zobaczyć ino w magazynie czy coś się nie zostało, nie wiem czy mój dobry kontakt z handlarzami skór jeszcze żyję, czy go czasem gdzie nie wywieźli albo osadzili. Tu już będziesz musiał sam sobie poradzić, Physalisie. - Zigg posmutniał trochę na twarzy, po wspomnieniu swojego przyjaciela, ale już po chwili przybrał wyraz nieugiętego handlarza, kowala, którym zresztą już był dość długi czas.


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#29 2017-04-23 18:22:39

Lis

Mistrz Gry

Miano: Physalis
Rasa: Człowiek
Wiek: 20 - 25

Re: Kuźnia Zigg'a

Uwadze Physalisa nie umknął ledwie zauważalny szelest płaszcza i spódnicy, kiedy kobieta zdecydowała się ruszyć na przechadzkę po pracowni krasnoluda. Prawie niesłyszalnie stawiane kroki raz za razem odbijały się od posadzki. Chłopak nie zamierzał jednak śledzić jej wzrokiem, tym bardziej, że dziewczę sprawiało wrażenie, jakoby celowo zachowywała się tak cicho. Być może był to jedynie wymysł jego wyobraźni, jednak czuł na sobie jej spojrzenie.

Przez umysł młodzieńca przemknęła nieprzyjemna wizja, w której to czarnowłosa dobywa noża i zadaje cios w plecy. Wydawała się ona tym realniejsza, że Physalis nie poznał nawet jej imienia, a roztaczająca się wokół tajemnica elektryzowała powietrze. Zdawało mu się jednak, że do wykonania takiego manewru musiałaby zmniejszyć dzielący ich dystans, ściągając na siebie jego uwagę odpowiednio wcześnie. Przy okazji śmiał powątpiewać w to, że była na tyle wprawnym miotaczem, by ostrze wbiło się w niego, gdyby zdecydowała się zaatakować z dystansu. Poza tym, jaki miałaby w tym cel?

Skupił swą uwagę na osobie kowala, który napoczął składać mu ofertę. Physalis zdał sobie sprawę, że był to pierwszy raz, kiedy miał dobić (uczciwego) targu. Spodziewał się, że doświadczony handlarz, jakim bez wątpienia był Zigrund, zdecyduje się zedrzeć z niego każdy posiadany przy sobie grosz. Tymczasem zaoferował mu darmowy sztylet. Nie miał on co prawda dla chłopaka większej wartości, jako że sam był już w posiadaniu takowego, lecz uznał to za dobry punkt wyjścia dla dalszych negocjacji. Nie próbował jeszcze parania się handlem, za to był świadkiem kilku pertraktacji, których mimowolnie wysłuchał podczas obserwacji wyłowionych w tłumie ofiar.

Gdzieżbym śmiał! — zakrzyknął młodzieniec, starając się udobruchać rzemieślnika. — Gdybym nie wiedział, że będziesz w stanie spełnić nawet najbardziej wymyślne zachcianki, nie zawracałbym ci głowy. A jednak, jak widzisz, stoję przed tobą. — Obdarzył go uśmiechem, którym starał się zasłonić nader oczywiste pochlebstwo.

Co zaś się tyczy wspomnianego prezentu... — udał zamyślenie. — Doceniam twoją propozycję, jednak nie uważam, by było to konieczne. Jeżeli tylko końcowy efekt sprosta moim oczekiwaniom, każdy z mego środowiska zapuka do twych drzwi, gdy tylko przyjdzie im potrzeba sprawienia sobie nowych narzędzi pracy czy też oręża. — Spojrzał mu prosto w oczy, a nie sposób było w nich dostrzec choćby cząstki niepewności czy zawahania. — Możesz być tego pewien.

Celowo odrzucił ofertę dodatku, mając nadzieję, że krasnolud zdecyduje się opuścić cenę kordów, którymi był zainteresowany. Nie wiedział bowiem, czy na pewno posiada wystarczającą kwotę, aby je zakupić.

Gdyby zaś przyszło do tego, że faktycznie nie mógłby sobie na nie pozwolić, nie byłby w stanie uciec się do standardowych procedur, nie w towarzystwie osób trzecich. Poza tym chciał mieć pewność, że otrzymane bronie dobrze spełnią swe zadanie, gdy przyjdzie taka potrzeba. Nie spodziewał się, by zastraszony kowal dobrze wypełnił złożone zlecenie. Physalis starał się jednak na razie nie myśleć, do czego musiałby się uciec, by skompletować ekwipunek.


Karta postaci  | Monety: 9 novigradzkich koron

Offline

 

#30 2017-04-24 10:49:24

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

Klepnął go po ramieniu, niby po przyjacielsku, ale też w tym geście mogła wisieć groźba, gdyż nawet najmniejsza próba obrazy krasnoluda w jego domu mogłaby skończyć się rozlewem krwi, a później by musiał, często i gęsto się tłumaczyć ze swoich występków. Kiedy mógł komuś obić mordę to robił to zgodnie z prawem, czasem zdarzało się mu pobić w karczmach, ale dość rzadko.
Za kołnierz wylewał dość często, jednak dnia dzisiejszego miał bardzo jasny umysł. W końcu ogarnęło go uczucie, że kac w końcu przeminął.
Jak dobrze, w końcu wytrzeźwiałem.
Zaskoczyła go trochę nagła zmiana postawy młodzieńca, jakby liczył, że stary handlarz zmięknie pod wpływem komplementów, jednak Zigg był zbyt doświadczony w takich zagrywkach. Nie lubił też zbytniego płaszczenia się i przysłowiowego włażenia do dupy.

- Widzę, że stoisz przede mną, kurwa ślepy nie jestem, zapewniam, że sprosta, będą Ci zazdrościć, ale jak dobrze mniemam, masz sporo grosza, co by zapłacić za moje usługi, no to dwukilogramowy kord za sto denarów, no to ja mogę Ci zaproponować dwa kilogramowe kordy w cenie czterdzieści denarów od sztuki, a że w każdym będę musiał dopasować rękojeść i zwęzić to skasuje Cię łącznie na sto osiemdziesiąt denarów, ponieważ operacja zwężania ostrza jest bardzo trudna i metal może pęknąć. - Stanął z założonymi rękami, czekając na reakcję klienta.

A może by tak już napalić w piecu kuźniczym, bo to trochę schodzi.
Podrapał się po głowie, po czym podszedł do paleniska, ułożył w nim drzewa w stos. Obok pieca leżały dwa krzesiwa, chwyciły je w swoje dłonie, stukając jednym o drugie zaczął krzesać iskrę, po dłuższej chwili pojawił się przyjemny ogień, drewno zaczęło wesoło strzelać.
Co jakiś czas z środka wylatywało kilka iskierek. Gdy już ogień był nieco wyższy, wziął miech, ustawił go przed piecem i kilka razy nadepnął go co by rozniecić jeszcze większy płomień pomarańczowoczerwonej barwy, dorzucił jeszcze kilka drewien i można było poczuć już całkiem przyjemne ciepło. Jednak Zigg chciał uzyskać jak najwyższą temperaturę, co by pomogło w obróbce stali. Odszedł na chwilę od paleniska i podszedł do Physalisa.

- No to jak będzie dogadamy się, czy będziesz się pan targował? - Klepnął go w plecy trochę zbyt mocno, tak, że młodzieniec prawdopodobnie lekko pochylił się do przodu.

Ostatnio edytowany przez Kris (2017-04-24 10:53:26)


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#31 2017-04-26 23:06:06

Lis

Mistrz Gry

Miano: Physalis
Rasa: Człowiek
Wiek: 20 - 25

Re: Kuźnia Zigg'a

Kowal klepnął go po ramieniu. Physalisowi ciężko było dostrzec prawdziwą intencję krasnoluda. W pierwszej chwili pomyślał, że być może chciał się zorientować w sile chłopaka, sprawdzając wytrzymałość i budowę ciała, skrzętnie skrytego pod płaszczem. W drugiej, przyszło mu na myśl, jakoby rzemieślnik pragnął dać mu do zrozumienia, tak na wszelki wypadek, że nie warto uciekać się do żadnych forteli, bo sam nie jest chucherkiem. Później przestał się nad tym zastanawiać.

Wysłuchując oferty Zigrunda, młodzieniec wyraźnie stracił pewność siebie. Starał się zrobić to tak dyskretnie, jak tylko się dało, jednak wciąż kowal mógł dostrzec jego wyczyny bez najmniejszego wysiłku. Długi płaszcz skutecznie odcinał za to wzrok kobiety od sytuacji, kiedy całkiem zagubiony chłopak przygwoździł oba nadgarstki do własnych bioder i począł prostować i zginać kolejne palce, mrucząc coś zapamiętale. Dwukrotnie potrząsnął z rezygnacją głową, a spomiędzy zaciśniętych warg wydostał się ledwie słyszalny syk. Wreszcie splótł dłonie i strzelił palcami, by wyzbyć się poczucia bezradności.

Twoja propozycja wydaje się być uczciwą. Niemniej jednak nie mogę przystać na twoje warunki, jako że nie dysponuję takimi środkami. Mogę dać sto sześćdziesiąt, zachowując przy tym resztkę grosza na dzisiejszą strawę.

Wprawny obserwator i słuchacz zauważyłby, że ton głosu klienta delikatnie się zmienił. W kolejno wypowiadanych słowach dało się bowiem odkryć coś, czego nie sposób było wcześniej - szczerość. Czyżby młodzieniec faktycznie nie mógł sobie pozwolić na taki wydatek? Dowodem miały być dwa zasupłane mieszki, których zawartość postanowił jeszcze sprawdzić, kiedy krasnolud odwrócił się w stronę pieca. Błyskawiczny manewr pozostawił między palcami jedną novigradzką koronę. Następnie cisnął woreczkami o ladę, wypełniając pomieszczenie przyjemnym brzękiem. Wydostana moneta zniknęła gdzieś nagle.

No cóż, pochwy i pas przyjdzie mi pewnie podwędzić, pomyślał. Tylko skąd?

Rozejrzawszy się po izbie, dostrzegł ciemnowłosą kobietę. Wbił w nią swój wzrok, a gdy tylko zdobył jej uwagę, zagaił spokojnym, przyjemnym głosem. Ustawił się jednak tak, by kątem oka móc obserwować, czy aby wyłożone na ladzie mieszki magicznie nie rozpłynęły się w powietrzu.

A może panienka mogłaby mi pomóc w poszukiwaniach skórzanego pasa... i pochwy? — Zbliżył się odrobinę w jej kierunku, obdarzając przy tym uśmiechem, który krył w sobie nutę tajemnicy. — Proszę o wybaczenie, nie zanotowałem imienia... — zgiął się w lekkim ukłonie, podnosząc nieznacznie czoło, by móc spoglądać na nią szmaragdem tęczówek.

Wiedział, że nie byłby w stanie zapłacić za potrzebne towary, jednak miał nadzieję, że uda im się dojść do jakiegoś porozumienia.

Ostatnio edytowany przez Lis (2017-04-26 23:09:06)


Karta postaci  | Monety: 9 novigradzkich koron

Offline

 

#32 2017-04-27 23:31:04

 Orlaith

Próba Traw

Miano: Orlaith de Eldingar
Rasa: człowiek
Wiek: wiosen może ze dwadzieścia

Re: Kuźnia Zigg'a

Dwa rzetelnej jakości kordy, robione na zamówienie, ze stali, która uchodziła za solidną. Interesowało ją meritum. Nie sprawy wygolonego po bokach głowy nieznajomego chłystka, lecz swoje własne, ponad wszelką wątpliwość, ważniejsze sedno. Szybko odparła od siebie myśli na temat powstającej gdzieś z tyłu głowy hipotezy odnośnie celu ich wykucia i nabycia. Nie chciała się tym teraz zajmować. Mógł równie dobrze paść bydło i wieczorami to bydło zarzynać, pilnować cnót szlacheckich dziewic i pruć flaki wszystkim tym, którzy zamierzaliby dobrać się do ich wątpliwego skarbu, koniec końców będąc przyczyną zaokrąglonych kształtów. Gdzieś w słodko-gorzkich rysach jego twarzy, w ponad wyraz przebiegłych oczach, widziała i wiedziała do czego tak naprawdę potrzebował tej stali. I kiedy zadał pytanie, usiłując po raz kolejny wywołać na uczestnikach krótkiego teatrum, wrażenie sielskiej nonszalancji, Orlaith postanowiła to wykorzystać.

Uśmiechnęła się półgębkiem, pochyliła w stronę Physalisa, jakby chciała mu tą grą gestów dać coś do zrozumienia. Zaczepić, rozzłościć, zaciekawić, być może. Uniosła dłonie i położyła je zgrabnie i lekko, po obu stronach własnej szyi. Powoli i bezwładnie zsunęły się z jej skóry, hacząc o szary materiał koszuli. Zastanawiała się.

Ponoć nie masz waść pieniędzy – przypomniała mu czarnowłosa. – prawda to aby? Pytasz mnie jednak waść o pomoc. Mogłabym? – uniosła brew wpatrując się bez wstydu wprost w Physalisa. W jasnych oczach czarodziejki tliło się pytanie, propozycja i odpowiedź równocześnie. 

Odczekała chwilę, kilka sekund potrzebnych do wypowiedzenia choćby krótkiego zdania sprzeciwu.

Mogłabym. – zamachała palcem. Tym samym, który specjalnie skaleczyła o wystający sztych przypadkowego miecza. Przypominając sobie o  zabarwionym w kolor czerwieni szczególe, miała ochotę ponownie przyciągnąć go do swoich ust. Nie zrobiła tego, koniec końców, opuszczając dłoń do boku.

Po tych kilku zdaniach, które wymienili między sobą Zigg i przybyły niedawno reflektant, jasne było, że dyskusja o targach przybierze lekko nerwowy obrót. Petent oczekiwał zbyt wiele w stosunku do wysiłku i faktycznej ceny.

Oprócz wskazania osoby, która z pewnością będzie mieć poszukiwane pasy i pochwy, a także umiejętność odpowiedniego ich dopasowania, mogę zaoferować dziesięć novigradzkich koron w pożyczkę. Do tej kwoty wedle woli. Pytanie, jaką mam pewność, że dług zostanie mi zwrócony? – Ostatnie słowo, wezbrane w radość nowej idei, ulotna igraszka, splotło się w tańcu niedosłownych grymasów.

Ażeby tę pewność mieć, moglibyśmy spisać krótką umowę, do której potwierdzenia wystarczyłby podpis. – podjęła znowu. Za każdym razem cichła na kilka chwil, jakby ważyła słowa lub myśli. Prawdą było, że chciała wyczytać co jemu chodzi po głowie.

Ty zaś, krasnoludzie, napal dobrze w piecu, przygotuj one kordy… – Musiała wyjrzeć ponad ramię Physalisa, przesunąć się nawet o krok, ażeby skupić się na płatnerzu. W tym wszystkim, zdawało się, że kompletnie zignorowała lub zapomniała o kwestii przedstawienia własnej osoby.

Ostatnio edytowany przez Orlaith (2017-04-28 00:52:55)


Karta Postaci  | Monety: 20 koron novigradzkich
EVENT: biała koszula, dobrze dopasowany kaftan, wysokie buty, jasne spodnie jeździeckie.

Offline

 

#33 2017-04-29 01:27:07

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

- Przecież kurwa się pali, ognia nie widziałaś, czy może mam Cię poparzyć drewienkiem? - Na jego twarzy widoczny był ślad zirytowania, nie oczekiwał również odpowiedzi na to pytanie.

Po prostu nienawidził tego, jeśli ktoś zaczynał wchodzić w jego kompetencję, wiedział jak napalić w zasranym piecu. Po drugie nie po to się przedstawiał by go teraz nazywać krasnoludem. Czuł się lekko zażenowany zaistniałą sytuacją. Szczerze powiedziawszy miał totalnie w dupie co zamierzała zrobić kobieta jego klientowi, jednakże wolał się upewnić, że pieniądze za wykonaną robotę zostaną mu wręczone.

- Zaliczka, należy się osiemnaście denarów, albo możesz zapomnieć o swoich kordach, za darmo to możesz co najwyżej po ryju dostać - krasnoludowi po uszczypliwej uwadze udzielił się wisielczy nastrój.

Zamilknął po tym, udał się na tył kuźni, gdzie przechowywał zakupioną stal, najwyższej próby, po cenie wcale nie małej, ale dzięki częstym wizytacjom i skupem metalu, przyjednał sobie handlarzy, czasami gawędzili o pierdołach, jednakże też szło zasięgnąć informacji co działo się poza murami Novigradu. Niósł w dłoni spory kawał metal. Po drodze zabrał ze sobą obcęgi. Zbliżył się do pieca, na kamieniu położył wcześniej wspomniany kawałek, chwycił go obcęgami i włożył do środka pieca, z którego gorąc był już niemiłosierny. Dmuchnął jeszcze miechem w palenisko, wzniecając tym samym snop iskier. Ogrzewał stal równomiernie, tak aż nabrała żółtego koloru. Wyciągnął ją, po czym chwytając za młot stojący obok kowadła, trzymał kawałek metalu nadal w obcęgach i zaczął w niego rytmicznie uderzać, z piekielną siłą. Co uderzenie było słychać brzdęk, brzdęk. Po dłuższym czasie stalowe ostrze było prawie gotowe, jedynie trzeba było go jeszcze zahartować, tak aby było ostre i niełamliwe. Najpierw znów wsadził metal do pieca, gdy był wystarczająco mocno rozgrzany, przeniósł go najpierw na ociosany kamień, a gdy przestygł włożył go do wody i wyciągnął. Przejechał po ostrzu swoim kciukiem.

Ostre, bardzo ostre

Podobną procedurę zastosował do kolejnego kawałka stali, w ten oto sposób powstały ostrza obu kordów, co zaś się tyczyło rękojeści to był tu problem. Starał się dopasowywać ją do klientów, a temu bardzo się spieszyło, ale chyba nie aż na tyle,  by pokpić sprawę doboru  odpowiedniej jakości uchwytu.

- Pozwól do mnie Physalisie, pokaż mi swoje dłonie, chciałbym dopasować dobrze głownie kordów tak aby leżały wygodnie w ręcę - powiedział fachowo do klienta.

- Aczkolwiek jeśli tu obecna panienka, która zapewne ma swoje powody, by udzielić Ci wsparcia finansowego, możesz zapomnieć o tamtej wypowiedzi z zaliczką, wierzę, że wszystko odbędzie się w sposób uczciwy i nie poniosę strat materialnych - odrzekł sucho, nawet nie spojrzał w stronę kobiety, był właśnie zajęty wygładzaniem niektórych kantów na obu ostrzach.

Ostatnio edytowany przez Kris (2017-04-29 01:31:24)


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#34 2017-04-30 00:54:35

Lis

Mistrz Gry

Miano: Physalis
Rasa: Człowiek
Wiek: 20 - 25

Re: Kuźnia Zigg'a

Chociaż starał się z całych sił, by nie nadużyć jej życzliwości nieustannym wpatrywaniem się, nie sposób było mu spojrzeć gdzie indziej. Physalis nie chciał, a może raczej nie mógł, oderwać wzroku od stojącej naprzeciw kobiety. Ta najwyraźniej nie miała nic przeciwko zainteresowaniu, jakim ją obdarzał, a nawet sprawiała wrażenie zadowolonej. Młodzieniec na krótki moment ukazał górny rząd zębów, rozwierając wargi w przyjaznym uśmiechu. Czy to z powodu wniosku, do jakiego dotarł, czy może na skutek zabawy, w którą wciągała go nieznajoma, parodiując jego zachowanie.

Zaczepnie napomknęła o sprawie istotnej, jaką był brak środków na kupno skórzanych wyrobów. Chociaż zadała mu pytanie, chłopak, może i nie wybitnie wyedukowany, zdolny był jednak rozpoznać w nim pewną retorykę. Nie spodziewał się, by czarnowłosa zobligowała go do udzielenia mu odpowiedzi, toteż spuścił tylko na moment wzrok, zerknął na leżące obok mieszki, by na powrót związać się z nią spojrzeniem.

Masz rację. Słowa, choćby najbardziej honorowych spośród nas, zbyt często splamiły ich dobre imię, by można było im wierzyć. Tym bardziej nie ma co ufać komuś, kogo widzi się pierwszy raz. — podjął powoli. Choć nie chciał proponować sporządzenia umowy jako formy zabezpieczenia interesu, nie miał pojęcia, w jaki inny sposób mógłby zapewnić o swych szczerych intencjach. Zamilkł więc w oczekiwaniu na ofertę kobiety.

Czy wolno mi zapytać, jakie będą warunki termin spłaty tejże należności? — Choć z treści wypowiedzi nie sposób było tego wywnioskować, jego głos był wcale pewny siebie i zdecydowany. Najwyraźniej chłopakowi nie pozostawało nic innego, jak przystać na propozycję niewiasty. Wolał zapytać teraz, przed sporządzeniem odpowiedniego dokumentu, jako że później mógłby natrafić na sobie tylko znane, potencjalne problemy ze zrozumieniem jego zawartości.

Oczywiście, skoro będę w stanie, zapłacę pełną kwotę z miejsca — odparł krasnoludowi, gdy ten podłapał to i owo z prowadzonej rozmowy, wyciągając z niej to, co było dla niego najistotniejsze.

Podszedł do kowala, wyciągając przed siebie ramiona i odwracając dłonie wierzchem do dołu tak, by rzemieślnik mógł zebrać wszystkie potrzebne informacje. Physalis nigdy wcześniej nie spodziewał się, że kiedyś przyjdzie mu wejść w posiadanie czegoś stworzonego specjalnie dla niego, na miarę. Oto w piecu hartowała się stal, której jedynym przeznaczeniem miało być posłużenie do jego własnych celów.

Wyglądało na to, że nie było już odwrotu. Czegokolwiek nie zażądałaby w tamtej chwili nieznajoma, musiał przystać na jej propozycję, możliwie tylko negocjując ją na tyle, na ile by potrafił. Teraz, kiedy wszystko było już gotowe, a kowal wyraźnie podekscytowany wizją napełnienia kiesy, nie sposób było zerwać negocjacji. W końcu, jak to mawiali od zarania dziejów, "trza kuć, póki wrzące". Czy jakoś tak...

Ostatnio edytowany przez Lis (2017-04-30 01:00:59)


Karta postaci  | Monety: 9 novigradzkich koron

Offline

 

#35 2017-04-30 02:40:35

 Orlaith

Próba Traw

Miano: Orlaith de Eldingar
Rasa: człowiek
Wiek: wiosen może ze dwadzieścia

Re: Kuźnia Zigg'a

W piecu trzasnęło, jakby na ostrzeżenie. Z przyjemnością przypaliłaby mu tę rudą brodę. Kto wie, czy mrużąc na dwie chwile iskrzące się w płomieniach oczy, nie zastanawiała się nad wepchnięciem do środka całego Zigga? Jak podła, brzydka wiedźma – zamknęłaby drzwiczki z dziewczęcym chichotem, nucąc pod nosem troskliwą piosenkę.

Mawiają, że dużą rolę odgrywa pierwsze wrażenie. – rzuciła, ot. Wszelkie uwagi krasnoluda puściła mimo uszu, przenosząc uwagę ściągniętych brwi z szanownej jego niskości, na przybysza. – Usiądziesz Physalisie?

Z dziwną, dla niektórych nieprzyjazną manierą nie czekania na odpowiedź, postanowiła poprosić Zigga o kawałek papieru, pióro i coś co mogłoby uchodzić za inkaust, z prostej przyczyny nie będąc nim do końca. Po odwrocie, który wykonał kowal gotując się do dalszej pracy i dając chwilę na podjęcie umowy, mieli podejść we dwójkę do tego samego stolika, przy którym siedziała razem z Ziggrundem. Karta bujnej w kształtach elfki leżała tam gdzie położyła ją czarodziejka.

Pas, pochwy i co tylko chcesz, znajdziesz pytając o kupca Bergamuta. Powiesz, że jesteś z polecenia jego przyjaciółki. Wolałabym, abyś się jednak z imienia na tę przyjaciółkę nie powoływał. – spojrzała na niego spod czarnych jak smoła rzęs, uśmiechając się krótko zanim końcówka pióra nie spotkała się z rozciągniętym na blacie kawałkiem pergaminu. – Będziesz zobowiązany do złożenia konfirmacji w terminie…

Zawahała się wracając ku niemu.

W terminie podległym twojej woli. – oderwała pióro. – Musisz jednak wiedzieć,  że nie lubię czekać. – przechyliła nieznacznie głowę. – W owym czasie będziesz bowiem, Physalisie, zobowiązan do złożenia wizyty w domu wspominanego kupca, pytając o jego przyjaciółkę, Orlaith.

Ostatnio edytowany przez Orlaith (2017-04-30 03:06:32)


Karta Postaci  | Monety: 20 koron novigradzkich
EVENT: biała koszula, dobrze dopasowany kaftan, wysokie buty, jasne spodnie jeździeckie.

Offline

 

#36 2017-04-30 12:02:28

Lis

Mistrz Gry

Miano: Physalis
Rasa: Człowiek
Wiek: 20 - 25

Re: Kuźnia Zigg'a

Pierwsze wrażenie. Te na Physalisie kobieta wywarła wcale dobre. Z pewnością pomogła jej w tym uroda oraz skrywana tajemnica, której na razie nawet nie śmiałby próbować zgłębić, a jednak była na tyle wyraźna, że chłopak nie mógł przestać o niej myśleć. Kilkukrotnie, w ciągu tych paru chwil, jakie spędził w kuźni, złapał się na tym, iż bardziej interesowała go osoba czarnowłosej niewiasty, niźli przygotowywane dlań kordy. Z drugiej strony jej przesadna skrytość nadawała jej wizerunkowi czegoś demonicznego. Wciąż nie poznał jej imienia, nie wiedział o niej nic ponadto, co widziały jego ślepia. Zdrowy rozsądek nakazywał młodzieńcowi, aby zachować dystans, jednak pragnienie obnażenia nieodkrytego było zbyt silne. Tym bardziej, że udało mu się zwrócić na siebie jej uwagę, a również, jak mu się wydawało, trzymał ją w garści. W końcu nawet nie musiał jej prosić o wsparcie materialne, a ona sama z chęcią wychodziła z propozycją.

Wśród kotłujących się myśli pojawiła się ta jedna, traktująca o adresacie tejże uwagi. W głosie dziewczęcia zdołał posłyszeć swego rodzaju pogardę, a nawet drwinę. Począł zastanawiać się, czy słowa kierowała ku markotnemu kowalowi, czy raczej to on zasłużył w jakiś sposób na tę kąśliwą sugestię. A jeżeli nie, to jakie właściwie miała o nim zdanie?

Na zaproszenie do stolika odpowiedział jedynie skinięciem głową. Odczekawszy chwilę, aż kobieta skompletuje potrzebne przedmioty, odsunął dla niej krzesło, następnie, gdy już usiadła, podstawił nieco bliżej blatu, zanim sam spoczął po przeciwnej stronie. Natychmiast uderzyła go przyjemna woń, która na myśl przywodziła mu zapachy kwitnącej łąki. Wziął głębszy oddech, wciąż jednak niesłyszalny, by ucieszyć się perfumą na dłużej.

Dostrzegł kartę, na której widniała kobieca postać, zapewne elfki, niezbyt dumnie prezentującej swój obfity biust, nie poświęcając jej jednak uwagi. Spojrzeniem przemknął naraz po czystej kartce papieru, by zatrzymać się na dłuższą chwilę na obserwacji pióra. A może raczej dłoni, w którą ów pióro zostało zręcznie wetknięte. Długie, smukłe palce, oplecione wokół dutki, nie nosiły na sobie nawet najdrobniejszego znamienia czy podrażnienia. Równe, zadbane paznokcie, którym daleko jednak było długością do tych, które nosiły niektóre z jego koleżanek. Dłonie miała drobne, chociaż prawdopodobnie delikatne było bardziej trafionym określeniem. Chłopak przeniósł swój wzrok na twarz czarnowłosej, dostrzegając ponad jej ramieniem strudzonego pracą kowala. Dopiero teraz dostrzegł kontrast pomiędzy tymi dwojga. Czegóż takiego potrzebowała kobieta w miejscu takim jak to? Z pewnością nie broni.

Czy dobrze rozumiem...? — podjął, gdy Orlaith, bo tak najwyraźniej się nazywała, przedstawiła swoje oczekiwania. Nie odwzajemnił się jednak, gdy rozmówczyni postanowiła obdarzyć go przelotnym uśmiechem. — Szukając informacji o pobycie twojego znajomego kupca, mam unikać wymawiania twego imienia. Kiedy zaś uda mi się go odnaleźć, mam się powołać na ciebie?

Nie do końca potrafił pojąć jej tok rozumowania. Wymagała ona od niego przybycia we wskazane miejsce, zupełnie tak, jak gdyby istniał inny sposób na pozyskanie skórzanych wyrobów. Zastanawiając się nad tym, nie zdecydował jednak zapytać o to wprost.

Czy wizyta, jaką mu złożę, podczas zakupu wspomnianych towarów, będzie wystarczająca? Czy może mam zjawić się tam raz jeszcze?

Coś mu nie pasowało. Jeżeli to faktycznie wszystko, czego od niego potrzebowała, prosiła o zbyt... niewiele. Chociaż nie sposób było uznać go w tamtej chwili za zrelaksowanego, w jego oczach nie było niczego ponad spokój i opanowanie. Studiował uważnie osobę kobiety, starając się wychwycić coś, co do tej pory mu umykało.

To wszystko, czego ode mnie oczekujesz? — Uniósł wreszcie kącik ust, a twarz przybrała przyjemniejszego wyrazu.


Karta postaci  | Monety: 9 novigradzkich koron

Offline

 

#37 2017-04-30 13:05:19

 Orlaith

Próba Traw

Miano: Orlaith de Eldingar
Rasa: człowiek
Wiek: wiosen może ze dwadzieścia

Re: Kuźnia Zigg'a

Znała kiedyś kogoś kto zachowywał się całkiem podobnie do młodzieńca o wygolonych bokach głowy. W rzeczy samej, pewne zachowania były powtarzalne. Być może dlatego, w duchu tak bardzo ją to bawiło, jednak nie na tyle, aby zapomnieć o rzeczy ważniejszej.

Powołaj się na mnie kiedy znajdziesz jego domostwo. Co zaś tyczy się skór, wystarczy jak na bazarze zachodnim zagaisz do garbarza. Starszy pan z brodą. — złączyła dłonie, odwracając skrępowaną między palcami końcówkę pióra, ostrą stroną ku swojemu rozmówcy. Dla niej było to oczywiste, pewien ciąg zależności, którymi chodziła na skróty.

Jeden raz na targu, jeden w domu wspomnianego jegomościa. — dodała cierpliwie. Sięgając za poły płaszcza,  gdzieś z odmętów burzącego się materiału sukni wyciągnęła niewielki mieszek brzęczących monet. Położyła go bez pośpiechu na blacie, zakrywając kawałek golizny z elfiej karty, którą przy tym samym stole, jeszcze chwilę temu obracała w dłoniach.

Zerknęła w bok, obok sterty innych kart leżał kawałek chleba na pobłażanie dla krasnoludzkiego brzucha, który się ostał najpewniej po ostatniej libacji.

Wyciągnij proszę dłoń w moją stronę. — Upaprane w inkauście pióro z tyłka jakiegoś wyjątkowo pierzastego ptaka wytarła w położoną obok noża kuchennego szmatkę. — Oczekuję, że obdarzysz mnie chwilowym zaufaniem. — podjęła podtrzymując zieleń jego wzroku. Potem już nie musisz mi ufać, dodała w myślach.

Nie spiesząc się z niczym, ujęła dłoń Physalisa w swoją własną, zdecydowanie mniejszą, dziwiąc się przy tym, że w zamian za dotyk otrzymuje chłód. Była pewna, że skóra chłopaka będzie ciepła i zmęczona od pracy.

Musisz złożyć podpis. Podpisy traktuję na swój sposób. Niewiele jest takich, które honorują stan faktyczny. — Delikatnym, acz stanowczym gestem zmusiła go, aby tę dłoń rozłożył nieco pewniej. Kiedy zgięciem własnego nadgarstka opatuliła najpierw przegub, gubiąc go gdzieś po drodze, później kciuk, sięgnęła po nóż i zrobiła na skórze młodzieńca niewielkie nacięcie. Takie, które wystarczyło, aby polała się krew, a sam Physalis poczuł nieprzyjemny dreszcz drażniącego ukłucia.

Nie bój się. — powiedziała, tym razem z dziewczęcym uśmiechem. — O, tutaj. — Uścisk zelżał, ale nie puszczała go. Odstawiła nóż, niby to przypadkiem ścierając z niego kawałek posoki. Odwróciła pergamin, czerwieniąc jeden z jego rogów i wskazała miejsce, które miało zostać opatrzone przyłożeniem kciuka.

Ostatnio edytowany przez Orlaith (2017-04-30 13:42:18)


Karta Postaci  | Monety: 20 koron novigradzkich
EVENT: biała koszula, dobrze dopasowany kaftan, wysokie buty, jasne spodnie jeździeckie.

Offline

 

#38 2017-04-30 14:40:12

Lis

Mistrz Gry

Miano: Physalis
Rasa: Człowiek
Wiek: 20 - 25

Re: Kuźnia Zigg'a

Zanotował w pamięci wszystkie najważniejsze informacje, które miały mu pozwolić na zakup upragnionego ekwipunku. W duchu podziękował sobie za to, że postanowił zapytać raz jeszcze, czego (i kogo) gdzie powinien szukać, gdyż, jak miało się okazać, zupełnie zagubił się w zawiłych instrukcjach kobiety.

Uwięzione we wnętrzu woreczka monety zabrzęczały radośnie, gdy przyszło zderzyć im się z drewnianym blatem. Physalis rzucił tylko na niego okiem, starając się pobieżnie ocenić wielkość mieszka, a przez to i jego zawartość. Nie zamierzał jednak po niego sięgać, zanim Orlaith nie dałaby wyraźnego znaku, że dopełnili wszystkich formalności. Co młodzieniec oczywiście przyjąłby z wielką ulgą, jako że daleko mu było do uznania tej strefy życia za komfortową.

Nie zawahał się nawet na moment, kiedy poprosiła go o wysunięcie dłoni. Niespiesznym ruchem zbliżył ją ku niej, obdarzając łobuzerskim spojrzeniem, jak gdyby był gotowym na wszystko. Poczuł gładkość jej skóry, którą przemykała po jego szorstkiej dłoni. Pasowała ona doskonale do obserwacji, jakie Physalis poczynił przed chwilą.

Czarnowłosa mogła poczuć nagłe napięcie, kiedy mięśnie chłopaka skurczyły się naraz, gdy dostrzegł, że sięga po nóż. Mimo to skinął głową, mrucząc przy tym coś niezrozumiale, zapewne w formie przyzwolenia na czynienie powinności. Kiedy ostrze zatopiło się w opuszce, mężczyzna już nawet nie drgnął, wpatrując się tylko zapamiętale w działania kobiety. Jak gdyby w oczekiwaniu, kiedy podejmie zamiar pozbawienia go palca. Nic takiego jednak się nie stało, a młodzieniec, nie widząc żadnego problemu w bezpardonowym użyciu jego krwi, rad był, że zdecydowała się na taki rodzaj podpisu. Ze swoich własnych względów.

Odwzajemnił uśmiech, jednak w dużo bardziej stonowany sposób. Uniósł dłoń, obejrzał zakrwawiony kciuk, by wreszcie podążyć śladem czarnowłosej, plamiąc pergamin we wskazanym miejscu. Później przycisnął go do palca wskazującego, by zatrzymać krwawienie.

Wspomniałaś o dwóch kupcach, do których mam się udać. Jeżeli to jednak nie problem, chciałbym należność uiścić osobiście. Gdzie zatem będę mógł cię odnaleźć, gdy już uzbieram pożyczoną sumę?

Nie miał ochoty dłużej udawać, że nie liczy na kolejne spotkanie. Zresztą, wielokrotnie słyszał o potędze kobiecej intuicji. Podejrzewał więc, że i tym razem ta tajemnicza moc nie zawiodła, upewniając Orlaith w przekonaniu, iż chłopak obdarzył ją sporym zainteresowaniem. Spoglądał na nią, oczekując odpowiedzi.

Ostatnio edytowany przez Lis (2017-04-30 14:41:26)


Karta postaci  | Monety: 9 novigradzkich koron

Offline

 

#39 2017-04-30 23:58:41

 Orlaith

Próba Traw

Miano: Orlaith de Eldingar
Rasa: człowiek
Wiek: wiosen może ze dwadzieścia

Re: Kuźnia Zigg'a

Ludzie byli niesamowicie łatwowierni. Niezależnie od czasu i miejsca, obyczajów i zwyczajów dnia powszedniego. Czego jednak od nich oczekiwać? Jej zachowanie również było powtórnym uśmiechem, dla przeszłości, która dzień w dzień przepowiada to samo, czasem tylko uderzając w dzwon nieprzewidywalności. Kołowrót czasu i miejsca raz jeszcze zaskrzypiał, spolegliwie, niespiesznie i śpiewnie. W rytm resztek wczorajszego deszczu, który ostatkiem sił skapywał z rynien na bruzdy w kawałkach ziemi i kamienia; w melodię ptaków beztrosko zwiastujących nową nadzieję.

Przyglądała się jak przyciska kciuk do kawałka papieru, dokładnie tam, gdzie mu poleciła. Nawet nie przeczytał. Spięty, zimny i czujny. Z pewnością nie był nieuważny.
Radziłabym sprawdzić — wskazała niedbale na sakiewkę. — sama nie jestem pewna ile dokładnie jest w środku. — malutkie kłamstewko. Wiedziała bardzo dobrze, że koron w mieszku było jedenaście. — Diabeł tkwi w szczegółach. — westchnęła opierając się wygodniej na krześle. Milczała przez chwilę, krzyżując ręce na piersiach, skupiwszy wzrok najpierw na jego oczach, później szyi, kawałku koszuli.

Cóż, zakładając, że nie poznam przybliżonej daty refundacji — mówiła do jego obojczyków. Dokładnie do zagłębienia między nimi. Uniosła wzrok bez pośpiechu, ale również bez skrępowania. — czy kompensaty z twojej strony, będziesz musiał stawić się w domu wspomnianego Bergamuta kiedy uznasz za stosowne. — Słowa wypowiadane przez Orlaith brzmiały rzeczowo, pozbawione zbędnych emocji.

To już właściwie wszystko. — dodała upewniwszy się, że młodzieniec nie ma więcej pytań.

Ostatnio edytowany przez Orlaith (2017-05-01 01:36:34)


Karta Postaci  | Monety: 20 koron novigradzkich
EVENT: biała koszula, dobrze dopasowany kaftan, wysokie buty, jasne spodnie jeździeckie.

Offline

 

#40 2017-05-01 12:10:03

Lis

Mistrz Gry

Miano: Physalis
Rasa: Człowiek
Wiek: 20 - 25

Re: Kuźnia Zigg'a

Zgodnie z sugestią Orlaith, Physalis sięgnął wreszcie po woreczek, chwytając go lewą dłonią. Sprawnie poradził sobie z węzełkiem, nawet bez użycia nakłutej ręki, zapewne po to, by niepotrzebnie nie plamić mieszka. Wysypał zawartość i rozłożył w równym rzędzie tuż przy krawędzi blatu. Następnie, przykładając obie dłonie, dostrzegł, że jedna moneta nie została przypisana żadnemu z palców. Natychmiast przycisnął ją lewym kciukiem i z delikatnym szurnięciem przeniósł na stronę kobiety.

Teraz będzie odpowiednia ilość. - powiedział, unosząc brodę nieco wyżej. Czy to w celu zapewnienia czarnowłosej lepszego widoku, czy może okazując w ten sposób samozadowolenie z doliczenia się błędu.

Postaram się oddać tak szybko, jak to tylko możliwe. — podjął znowu, pakując dziesięć monet do woreczka. Zasupłał go. Oparł się rękoma o blat i uniósł z krzesła. — W końcu trzeba być draniem, by kazać czekać tak pięknym kobietom. — Uraczył ją tandetnym tekstem; jedynym, który w tamtym momencie przyszedł mu do głowy. Chwyciwszy mieszek, skinął głęboko głową. Ława zabarwiła się na lekko brunatny kolor w miejscu, gdzie przed chwilą spoczął kciuk młodzieńca, kiedy tylko oderwał od niej dłonie.

Pełen koron woreczek zniknął błyskawicznie w połach płaszcza, kiedy Physalis ruszył w kierunku Zigrunda. Nie chciał mu przeszkadzać, ale, choć nie znał się na fachu kowala ani trochę, zdawało mu się, jakoby krasnolud już skończył.

Oto pełna należność — zaczął, dokładając do leżących obok mieszków jeszcze dwie korony, wydobyte uprzednio z woreczka otrzymanego od czarnowłosej. — Radziłbym jednak przeliczyć, czy wszystko się zgadza. — dodał, wzorując się na tym, co dopiero sam usłyszał.


Karta postaci  | Monety: 9 novigradzkich koron

Offline

 

#41 2017-05-01 17:11:33

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

Po obejrzeniu dłoni klienta, wiedział już jak dobrać odpowiedni jelec, należało jeszcze tylko umieścić w nim ostrze i tak samo postąpić z drugim.

Hmm, gdzieś miałem, prawie, że idealne, jak dla niego, gdzie to jest.

Poszedł szybko na górę, gdzie w szafce znalazł dwie krótkie głownie, ale takie, że dłoń Physalisa będzie idealnie je oplatać. Nie było go dosłownie chwilę, całkiem możliwe, że nawet nie zauważyli jego zniknięcia.

Położył przed sobą jelce, ach, byłbym zapomniał, trzeba je jeszcze ozdobić jak pomyślał tak zaczął przygotowywać sobie dłuto i młot. Zamknął rękojeść w imadle, w swoje dłonie chwycił dłuto i młot, po czym zaczął starannie i z dokładną skrupulatnością nanosił wzór, był to wręcz jego popisowy numer, nikt nie był w stanie mu dorównać jeśli chodzi o trwałość takich elementów. Jego sława wciąż czasem go zaskakiwała, że czasami zdawało mu się obawiać o swoje życie, no ale taki już los kowala, umęczonego i strudzonego w swym fachu i dziele. Gdy już ozdobił jelce, wsunął w nie ostrza i zespolił gorącą temperaturą.

Zważył dwa leżące mieszki w swojej dłoni, po czym spojrzał na dwie leżące korony. Odłożył mieszki, między kciukiem a palcem wskazującym umieścił monetę, po czym spróbował ją ugryźć.
Czysta korona, ten smak poznam wszędzie.

- Oto rzeczone kordy - wręczył je swojemu klientowi, sam zaś zgarnął oba mieszki i dwie luźno leżące monety. - Niech Ci dobrze służą! Myślę, że możemy się już pożegnać - pokiwał z uznaniem głową.

Podrapał się chwilę po głowie, po czym sobie przypomniał o jednej ważnej rzeczy.
- A właśnie byłbym zapomniał, ową stal należy ostrzyć co trzy pełnie księżyca, wtedy zachowuje swoje najlepsze właściwości. - Zapewne taka wiedza mogła się przydać Physalisowi, zwłaszcza, że była to stal inna niż dotychczas używał.

Zwrócił się w stronę kobiety
- Droga Orlaith, czy moglibyśmy wrócić do naszych rozmów? Myślę, że już nikt więcej nie powinien nas niepokoić - obdarzył pannę przelotnym uśmiechem.


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#42 2017-05-02 22:54:55

Lis

Mistrz Gry

Miano: Physalis
Rasa: Człowiek
Wiek: 20 - 25

Re: Kuźnia Zigg'a

Nie miał pojęcia, że się pomylił. Z największym trudem udało mu się wcześniej doliczyć, żeby dorzucić jeszcze dwa miedziane krążki. Wyraźnie odetchnął, kiedy okazało się, że krasnolud nie ma żadnych zastrzeżeń. Również co do jakości koron. Młodzieńca nigdy nie interesowało, ile było monety w monecie, kiedy ta trafiała w jego ręce. Co prawda słyszał o różnego rodzaju podróbkach i imitacjach, jednak do tej pory nie sądził, że ktoś zakwestionuje stan tych, którymi sam się posługiwał, toteż puszczał te historie mimo uszu.

Chwycił podane mu kordy, zaciskając pewnie pięści na rękojeściach. Idealnie wygładzone, niezbyt śliskie, a do tego pięknie wystrugane. Wprawił w ruch oba ostrza jednocześnie, wykręcając nimi kilka młynków. Oręż cięła powietrze z przenikliwym świstem. Źrenice chłopaka drgały lekko, jakby podążając za rozpędzonymi szpikulcami. Naraz zatrzymał je i kryjąc za pazuchą, uśmiechnął się. Szczerym, życzliwym, rozciągniętym od ucha do ucha uśmiechem.

Mieli rację ci, od których słyszałem o tobie. Naprawdę jesteś najlepszy. — Ukłonił się, znacznie głębiej niż prezentował to wcześniej. Jego wzrok można było porównać do dziecka, któremu ktoś sprawił pieska, dziewczynki pędzącej na własnym kucyku albo po prostu dosięgniętego obłędem szaleńca.— I dzięki za radę, pojawię się za kwartał. Bywaj, krasnoludzie!

Zwrócił się w kierunku kobiety, wbijając weń spojrzenie. Dużo już spokojniejsze, niż jeszcze moment wcześniej, gdy dziękował kowalowi za świetną robotę, jednak wciąż tryskające radością. Opuszczając nieznacznie oczy, przechylił głowę ku prawemu ramieniu i skłonił się.

Do zobaczenia. — powiedział, zanim zniknął za drzwiami.

z/t


Karta postaci  | Monety: 9 novigradzkich koron

Offline

 

#43 2017-05-03 00:39:50

 Orlaith

Próba Traw

Miano: Orlaith de Eldingar
Rasa: człowiek
Wiek: wiosen może ze dwadzieścia

Re: Kuźnia Zigg'a

Milcząc, podparła się dłonią pod brodę, poruszyła głową tak, że ledwo muśnięte wierzchem włosy zakołysały się, delikatnie łaskocząc jej skórę. Przyglądała się najpierw całemu procesowi odnajdywania zagubionej korony, jej krótkiej wędrówki po stole, później samej mimice, gestykulacji i całej otoczki, która obejmowała postać Physalisa.

Łowczy, kłusownik, a może romantyk? — uniosła brew. Na to pytanie nie trzeba było odpowiedzi. Mógł tylko przypuszczać, że za kurtyną rozbawienia znajdzie się zadowolenie z pochwały. Mimo to człowiek nabierał przekonania, że kobieta będąca tuż obok, naprzeciw, doskonale zdawała sobie z pewnych rzeczy sprawę.

Pożegnawszy się skinieniem głowy nie odeszła od stołu. Zaczekała na krasnoluda, który finalizował interes.

Przejdę do rzeczy. — zakomunikowała, inaczej niż wcześniej. Głosem znacznie bardziej stanowczym, prawie takim, który nie znosił sprzeciwu. — Jesteś dobry, więc zaryglowanie drzwi na te kilkanaście czy kilkadziesiąt minut więcej, nie będzie robić znacznej straty. Wystarczył mi ten jeden młodzieniec, aby potwierdzić co mówili o tobie ludzie. — Dopiero kiedy Zigg znalazł się przy niewielkim, obrypanym znamieniem czasu stole, Orlaith przeniosła wzrok ze spisanej przed chwilą umowy, na krasnoluda właśnie.

Tam jest krew, nie dotykaj. — wskazała palcem, pouczając go jak małe dziecko. Zmarszczyła brwi.

Wobec tego, że masz licencję nie mam wątpliwości. Czy jesteś rzemieślnikiem zrzeszonym? — Korona, którą Physalis wyciągnął z mieszka, nadal leżała na stole dzieląc go na równą połowę, jakby ktoś miał zaraz wyrysować od niej średnicę.  — Ach, zapomniałabym. Nie chcę cię ani kupować, ani też sprzedawać. — wbiła w niego ciekawski wzrok.

Czy miała plan w przypadku niepowodzenia? Prawdopodobnie. Bezsprzeczne było zaś to, że sytuacja nie wyglądała na taką, której zakończenie łatwo dałoby się przewidzieć.


Karta Postaci  | Monety: 20 koron novigradzkich
EVENT: biała koszula, dobrze dopasowany kaftan, wysokie buty, jasne spodnie jeździeckie.

Offline

 

#44 2017-05-04 00:01:30

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

Odprowadził wzrokiem, swojego klienta, który obiecał zjawić się w onym czasie, coby ostrze, które otrzymał nie stępiło się.

-Żegnaj, Physalisie, do rychłego zobaczenia - kiwnął głową w geście pożegnania.

Na głos kobiety, nawet nie zastanawiał się i poszedł zaryglować drzwi, mając nadzieję, że już nikt nie będzie ich niepokoił. Był z siebie bardzo zadowolony, że dzisiejszego dnia zarobił trochę grosza. No i wspólna łódeczka się zwróciła, jakie to piękne. Udał, że ociera niewidoczną łzę ze swojego policzka. Zatarł swoje dłonie, po czym zasiadł przy nadszarpniętym biegiem czasu stole naprzeciw Orlaith.

- Dobrze, nie dotykam przeca, mało to krwi widziałem w swym życiu - przymknął lekko swoje lewe oko.

Gdy to zrobił, zobaczył lekki błysk, niesforny promień słońca wkradł się do kuźni i odbił od monety leżącej na stole. Auć. Pomyślał, gdy odbite światło trafiło w jego przymknięte oko, uniósł swoją dłoń i przetarł je.

- Nie jestem zrzeszonym rzemieślnikiem, wystarczająco, że płacę podatki dla miasta, może jeszcze dla cechu bym miał, co to, to nie. Wolę działać na własną rękę, a po drugie raczej inni kowale byliby do mnie nastawieni ambiwalentnie. - Splótł swoje dłonie, kładąc je na stół, spojrzał głęboko w piękne oczy kobiety.

Zamyślił się na trochę, zastanowiły go bardzo słowa panienki. Ciekawe, kurwa komu niby mogłaby mnie sprzedać, ale może lepiej tego nie wiedzieć. Duvvelsheyss! Zaklął w swoich uwikłanych myślach.

- Przestańmy gadać, o kupowaniu i sprzedawaniu, mniemam, że powód Twej wizyty jest zgoła inny. Mów otwarcie w jakim interesie przychodzisz, uważam, że prawdopodobnie zaproponujesz coś, z czego oboje będziemy mieli korzyści, a taki układ mogę z czystym sercem rozważyć. - Posłał jej swój delikatny uśmiech, po czym wbił w nią swój wzrok i czekał na odpowiedź.

Ostatnio edytowany przez Kris (2017-05-04 00:09:31)


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#45 2017-05-04 11:22:30

 Orlaith

Próba Traw

Miano: Orlaith de Eldingar
Rasa: człowiek
Wiek: wiosen może ze dwadzieścia

Re: Kuźnia Zigg'a

Łechtany komplementami od samego rana, z głową, która wyrzuciła z siebie ostatnie oznaki alkoholowego upojenia, wreszcie, stojąc przed perspektywą kolejnego interesu, Zigg wyglądał na osobę, której humor nie może zostać tak łatwo zaprzepaszczony. Nie miała zamiaru tego niszczyć i pozbawiać wyrazu. Wyglądał na rozluźnionego, ciekawego dalszego przebiegu rozmowy. Z jakiejś przyczyny, teraz chyba tylko przez złośliwość, chciała moment odkrycia kart, pozostawić na sam koniec.

Cóż za przenikliwość. — zaczęła, wyciągając rękę po monetę. — Chcę ci zaproponować współpracę. Wydajesz się idealnym kandydatem, również przez to, że nie jesteś zrzeszony. — Dziwne przeczucie mogło człowieka wziąć, że ta oto niepozorna dziewczyna wiedziała. Wiedziała znacznie więcej i wcześniej niż zdawała się prezentować światu i siedzącemu przed nią krasnoludowi. — Wykonywałeś kiedyś zbroje uszlachetnione działaniem magii? Rynsztunek lub oręż znacznie nobliwszą niż zwykła stal, pochodzące z życzenia klientów, którzy zdają sobie sprawę z wartości takiego przedmiotu?

Uwięziona w uścisku korona wróciła do swojej właścicielki.

To właśnie ci proponuję. — powiedziała nadając monecie ruch. Wzrok podążał za podskakującym na niewielkich żłobieniach krążkiem. — Rzecz jasna, nieoficjalnie.

Ostatnio edytowany przez Orlaith (2017-05-05 01:07:38)


Karta Postaci  | Monety: 20 koron novigradzkich
EVENT: biała koszula, dobrze dopasowany kaftan, wysokie buty, jasne spodnie jeździeckie.

Offline

 

#46 2017-05-06 00:15:28

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

Ależ dzień pełen wrażeń, a słońce pomału zaczęło chylić się ku zachodowi. Na horyzoncie widocznym z jednego z niewielkich okien wystających na świat, łuna zaczęła przybierać lekko pomarańczowego koloru.

- Niezrzeszoność to wręcz najdoskonalsze co mi wychodzi, wolę być znanym indywidualistą, niż aby palmę zwycięstwa odbierała grupa, bo wtedy nigdy nie wiadomo, na kogo ręce złożą wieniec laurowy - wypowiedział swoje słowa w sposób zdawać by się mogło normalny, chociaż zawierały pewne cechy pewności siebie.

Natomiast w środku kuźni nadal siedzieli przy obdrapanym stole, piękna niewiasta po stronie jednej, po drugiej zaś krasnolud, targu dobijając. Wykalkulowawszy wszystkie swoje zlecenia, nie był w stanie przypomnieć sobie czy kiedykolwiek wyrabiał umagiczniony oręż lub zbroję.

- Nie przypominam sobie takiego zlecenia, większość klientów życzy sobie zwykłej stali, ale jak widziałaś niedawno, to są zwykłe rzezimieszki, których najłatwiej kupić, zrobisz im broń i masz święty spokój - pozwolił sobie na lekkie westchnienie.

Jako, że umysł Zigrunda był wręcz świeży i wypoczęty, gdy tor rozmowy zjechał w stronę magicznych właściwości zbroi, zaczął domyślać się, że kobieta siedząca naprzeciw niego jest czarodziejką, ewentualnie szkoli się na nią. Zbyt wyrafinowana jak na zwykłą pannę.

- Jak mniemam to jest propozycja z tych nie do odrzucenia, i ja jej nie odrzucam. Akceptuję Twoją propozycję, w moim mniemaniu jest bardzo uczciwa. Teraz ustalmy zyski ze sprzedaży. - Splótł swoje dłonie, położył je na stole i czekał, spoglądając raz po raz przez okno, na piękno dzisiejszego, zbliżającego się do zachodu słońca.

Ostatnio edytowany przez Kris (2017-05-06 00:21:02)


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#47 2017-05-09 20:12:08

 Orlaith

Próba Traw

Miano: Orlaith de Eldingar
Rasa: człowiek
Wiek: wiosen może ze dwadzieścia

Re: Kuźnia Zigg'a

Minęło wystarczająco czasu, aby przejść do konkretów. Delikatne łaskotanie irytacji zaczęło powoli piąć się coraz wyżej, dając dojść do głosu natrętnym szeptom zniecierpliwienia. Dlaczego on? Do czego jest ci potrzebny? Na jak długo? Jest przecież wielu. Miała do czynienia z różnymi osobowościami, z różną rasą i upodobaniami nie tylko względem wymiany dobra za dobro, informacji za informację. Ten tutaj krasnolud był jednak w mniemaniu Orlaith, skrojony do roli w kolorze oczu jej wyobraźni.

Spojrzawszy gdzieś w bok, na skrzące się nowością zbroje, dumnie wypięte trofea, przewrócony nie tak dawno stojak z orężem różnego rodzaju, zaśmiała się krótko, cicho i bezgłośnie.

- Zaczynasz to wszystko od końca. – Ukradkiem, bez pośpiechu wróciła do studiowania mimiki krasnoluda. Przede wszystkim tego co mogło kryć się jego ufnych oczach i tuż ponad ramionami. – Chcesz ustalać zyski ze sprzedaży nie znając nawet wartości rzemieślnika, który miałby grzebać przy wykonanej wcześnie przez ciebie stali? Miałam cię za profesjonalistę. – pokręciła głową bawiąc się kartą elfki.

- Możemy stworzyć broń. Jako prototyp lub w ramach testu wiarygodności. Zakładam bowiem, że mi nie ufasz – oparła brodę na dłoniach. – nie musisz potwierdzać, ani zaprzeczać. Naturalna kolej rzeczy. Wykonaną wspólnie na próbę broń spróbujemy sprzedać. I zobaczymy czy ktokolwiek będzie chciał coś takiego kupić. O podziale zysków moglibyśmy porozmawiać kiedy wszystkie etapy przygotowania wspólnego dzieła dobiegną końca. – zerknęła ponad jego ramię, zaledwie na chwilę. – W dalszej kolejności rozmawialibyśmy o kontynuacji układu.

- Czy taka propozycja wydaje ci się uczciwa, Ziggrundzie? Czy zechciałbyś podzielić się ze mną oceną konstruktywną? – Uśmiechając się delikatnie, zakołysała głową na obie strony.

Ostatnio edytowany przez Orlaith (2017-05-09 20:19:27)


Karta Postaci  | Monety: 20 koron novigradzkich
EVENT: biała koszula, dobrze dopasowany kaftan, wysokie buty, jasne spodnie jeździeckie.

Offline

 

#48 2017-05-12 18:57:24

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

- Może i trochę od końca, ale czasem po prostu czasem przyszły zysk potrafi zaślepić umysł - zaśmiał się lekko.

Ah jakże ciekawa rozmowa, dwójka różnych charakterów, krasnolud dusigrosz i piękna pani, której natura potrafiła być zmienna niczym pogoda, raz miła słoneczna, a po drugiej stronie burzowa, huraganowa, nie łatwo byłoby przejrzeć zamiary takiej osoby. Zigg'owi jednak postarała się wyłożyć wszystko klarownie czego by od niego oczekiwała, co było dość niespodziewane.

- Ależ oczywiście, że jestem profesjonalistą! - żachnął się krasnolud. - Jednakże mogę Ci przyznać nieznacznie rację w owej kwestii, co chodzi do tego, że owego rzemieślnika zapewne nie znam, może trochę zbytnio przyspieszyłem czas targów. - Westchnął przeciągle, po czym wstał na chwilę od stołu, coby trochę rozprostować nogi, które zaczęły mu cierpnąć.

Chodził trochę, aby poprawić w nich krążenie, uważnie słuchał co mówiła do niego kobieta, zaczęło się w nim trochę gotować, gdy panienka zaczęła powątpiewać w jego możliwości. Wystarczyło rozejrzeć się w około, gdzie można było dostrzec misterną pracę Zigrunda, może nie był przykładem zbyt moralnym dla dzieci, zachlejmorda jak nie wiem, ale robotę zawsze kończył na czas.

- Jak widzisz, tu stojące zbroje są taką perełką mojej pracy, więc z największą chęcią podejmę się wykucia czegoś wspanialszego. A wracając do propozycji uważam, że jest do zaakceptowania,
jednakże chciałbym zachować proces głównej obróbki dla siebie jaką tajemnicę zawodową, jak mniemam z Twojej strony również oczekujesz, że nie będę się zbytnio zgłębiał w tajniki zaklinania zbroi, czyż dobrze mniemam
- zapytał kobietę, na powrót siadając przy stole.


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 

#49 2017-05-17 13:51:44

 Orlaith

Próba Traw

Miano: Orlaith de Eldingar
Rasa: człowiek
Wiek: wiosen może ze dwadzieścia

Re: Kuźnia Zigg'a

Jak się domyślasz, dobrze będzie jeśli nasza umowa pozostanie na razie tajemnicą. Jest bowiem dalece niepoprawna, jeśli spojrzysz na interesy cechów, rzemieślników zrzeszonych i wszystkich innych. — Co do profesjonalizmu nie miała najmniejszych wątpliwości. Martwił ją bardziej fakt, że podczas entej z rzędu kolejki, w knajpie, w której znaleźć się nie powinien,  zupełnym przypadkiem rozwiąże się Ziggrundowi język i wypaple co usłyszał i ustalił. Mieczy był jednak obusieczny.

Odwróciła się w stronę, którą jej wskazał. Obejrzała leniwym spojrzeniem wychwalane zbroje. Bez odpowiedniej ekspozycji i przedstawienia, nie zwróciłaby na nie uwagi, ale nie taka przecież jej rola. Zarzuciła jedną nogę na drugą, nie przestając się przyglądać poprawiła poły płaszcza i spódnicy.

Dobrze mniemasz. Cieszę się, że w tej materii jesteśmy zgodni. — Jak na krasnoluda i czarodziejkę, całkiem nieźle się dogadywali. Stopa była całkiem neutralna. Pomyślałby kto, dwa różne światy. Dwa różne charaktery. Oba wybuchowe.

Szanuję zarówno ciebie jak i twoje tajemnice rzemieślnicze. — wyszczególniła, na potwierdzenie wypowiedzianych chwilę temu słów. — Rozumiesz już chyba dlaczego pytałam z samego początku o źródła surowców. Dobra importowane są drogie. Tylko część z nich posiada wyższą wartość. Będziemy dążyć do minimalizacji kosztów. Co wiąże się z weryfikacją źródeł lokalnych. Dosłownie. Fizycznie.

Zrobiła krótką przerwę. Usiadła na krześle wygodniej, wyprostowana i pewna siebie.

Nie chcę cię ograbić, ani pozbawić zarobku, jak już pewnie zauważyłeś — uśmiechnęła się z lekka, w ten sam niedosłowny sposób co wielokrotnie wcześniej. — chciałam zbadać czy możemy sobie w pewnym stopniu zaufać. — Nie było potrzeby, aby nie wierzyć w słowa czarodziejki. Szczególnie, że tym razem były one jak najbardziej wiarygodne. Krasnolud mógł dodać dwa do dwóch i wysnuć wnioski. Już podczas pierwszego spotkania zaczęli pleść nić porozumienia, która w odpowiednim czasie, z nadzieją ze strony Orlaith, powinna zostać przekuta rękami kowala, w solidnej jakości materiał. Jednocześnie, dało się wybadać nienamacalne uczucie, że czarnowłosa cały czas czegoś oczekuje, sprawdza nie tylko wiarygodność swojego rozmówcy, ale również jego zdolności percepcyjne.

Tak jak wspomniałam — pozwoliła sobie na lekką gestykulację jedną z dłoni. — sensowniej byłoby wykonać na początek coś mniejszego… — urwała, pozostawiając w ten sposób płatnerzowi możliwość na wysunięcie sugestii. W końcu na orężu i ekwipunku wojennym znał się lepiej niż byle czarokletka.

Ostatnio edytowany przez Orlaith (2017-05-22 00:29:31)


Karta Postaci  | Monety: 20 koron novigradzkich
EVENT: biała koszula, dobrze dopasowany kaftan, wysokie buty, jasne spodnie jeździeckie.

Offline

 

#50 2017-05-23 18:04:54

 Kris

Coś więcej

Miano: Zigg
Rasa: Krasnolud
Wiek: 65

Re: Kuźnia Zigg'a

- Tu zgadzam się w całej rozciągłości, mości czarodziejko - nie było sensu już dłużej ukrywać tego, co w końcu sznurek po sznurku rozwiązało się już ostatecznie, pozwolił sobie na takie jej określenie.

W stosunku do czarodziejów, bywał często neutralny bądź nawet niechętny na współpracę z nimi, lecz w okół tej panny roztaczała się zupełnie inna aura, a już na pewno aktem dobrej chęci była propozycja współpracy, co go ukontentowało, z powodu takiego, że każda dodatkowa ilość złotych monet, będzie na wagę najcenniejszego kruszcu.

- Tak, rozumiem. W swoim czasie przedstawię Ci moich zaufanych handlowców, ale to za jakiś czas, myślę, że będziemy świetnymi wspólnikami.

Zaczęło mu burczeć w brzuchu, więc zszedł z swojego pieńka, lekką gestykulacją pokazał, że idzie na chwilę w stronę zwykłego pieca, coby usmażyć coś na ząb, po prostu Zigg umierał z głodu. Kiedy znalazł się już w pobliżu swojej spiżarni, wyciągnął szczupaka z prowizorycznej chłodni, obok na blacie z drewna leżał spory bochen chleba. Ze składanej szafki ikea wyciągnął długi nóż, którym pokroił pieczywo na kanapki, na patelni usmażył rybkę na złocisty kolor, po czym tak przygotowany półmisek postawił na stole.

- Jeśli masz ochotę, poczęstuj się, po prostu, szczupak palce lizać - zachwalał swoje umiejętności gotowania na potęgę, czasem robił to z przesadą, ale dobrze wymierzona pięść odnosiła skutek.

Chwycił za jedną z kanapek, która leżała na półmisku, zjadł ją można by rzec w lekkim pośpiechu, dążąc więc dalej w swych rozmowach, Orla pomyślała o czymś mniejszym, a krasnolud podczas przeżuwania ryby wpadł na genialny pomysł.

- Już wiem, możemy wykonać rękawice, albo nagolenniki, na pewno będzie mniejsze niż pełna zbroja płytowa - uśmiechnął się, po czym otarł dłonią skapujący tłuszczyk z kąt jego ust.


Karta Postaci  | Monety: 1 novigradzka korona

Offline

 
POLECAMY: Herbia PBF Everold

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.zakonrycerzysolamnijski.pun.pl www.sportoweforum.pun.pl www.shiroame.pun.pl www.bakugan-nowa-gra.pun.pl www.assassinspbf.pun.pl